Jedyna zaleta filmu to dobre zdjęcia, plenery itp.
Film przewidywalny, bez klimatu.
Pisarz (sztuka), Profesor (nauka) i człowiek z ludu, jako przewodnik duchowy. Tajemnicza Komnata, w której spełniają się życzenia, ale nie takie zwykłe, tylko Najskrytsze, więc nikt nie ma jaj, żeby wejść.
Bajka, bo nawet nie baśń, dla dzieci.
Czy przewidywalny, to nie wiem...
Ja nieszczególnie uważam aby plenery były w tym filmie dobre.
Zdjęcia jak na lekarstwo owszem.
Co do prostackiej fabuły. Zgadzam się.
Pseudo problem. Pseudo dyskusje.
Ale oczywiście ma plusy.
Szczerze mówiąc mi też główni bohaterowie wydali się jak wycięci z kartonu, trochę w stylu standardowego erpega, Mistyk, Pan profesor i Literat, ale to są Stugraccy, nie Tarkowski. Chociaż i to nie jest najgorsze, np. tekst o tym, że zasadą życia jest słabość, ma to jednak pewien ciężar. Poza tym gdzie, jak nie w bezczasowej strefie zderzać naukę, sztukę i mistycyzm? moim zdaniem to świetny pomysł.
Co do zdjęć, to fakt, nie są może nachalne, i może jest w nich zimny perfekcjonizm, ale nie dostrzegać ich uroku można tylko przez krótkowzroczność.
Co do innych zarzutów: Jeśli ktoś łasi się na wartką fabułę, niech nie wywołuje nazwiska Bergmana, a jeśli w odmowie realizacji marzeń widzi oczywistość, i pseudo problem to ja już nie wiem co powiedzieć.
minerwa, od dziś jesteś moją idolką ;* Potrafisz stworzyć klimat do dyskusji na poziomie.
Zimny perfekcjonizm - dobrze powiedziane.
To, że ludzie mają pragnienia, których nie akceptują i czasem nawet się ich boją jest dla mnie oczywistością. I jeżeli komuś przekazanie tego zajmuje dwie godziny filmu, to trochę jestem rozczarowany.
Jeśli chodzi o słabość jako zasadę życia. Tutaj chodzi nie tyle o słabość, ale o giętkość, skłonność do zmiany raz obranej drogi, choćby pod wpływem niesprzyjającego środowiska. Jeżeli chce się coś osiągnąć, trzeba potrafić się zmieniać, dostosowywać.
Zasadniczo chodzi mi o jedno: jak zachwyca skoro nie zachwyca?
Dlaczego ludzie piszą, że nic z tego nie zrozumieli, ale dają 10/10
Albo w ogóle filmu nie oglądali, ale to arcydzieło i 10/10?
Dlatego, ze wszyscy twierdzą, że to głębokie, to od razu ma mi się podobać?
Moim zdaniem film po prostu się nie broni.
Ej, no przecież już w tym temacie proporcje fanów i antagonistów ułożyły się dość uczciwie.
Co do ludzi,którzy deklarują nierozumienie albo nie oglądali filmu w ogóle, a oceniają tak wysoko, to już ich sprawa, myślę, że najszczersze oburzenie nie zmieni tej sytuacji.
Co do obrony Stalkera, to zależy chyba z jakiej perspektywy się go atakuje. Tutaj dla przykładu atakuje się go w kontekście Bergmana i moim zdaniem to raczej nieudolna ofensywa.
Co do oczywistości, mogłoby się wydawać, że śmierć jest najsolidniejszym cliche, a na na jej temat powstała masa intrygujących narracji.( m.in. Ofiarowanie i Nostalgia Andrzeja :P)
W roku 1986, w wypowiedzi zatytułowanej "Największy", Ingmar Bergman stwierdził: "Kiedy odkryłem pierwsze filmy Tarkowskiego, były one dla mnie objawieniem. Nagle znalazłem się przed drzwiami do pomieszczenia, do którego brakowało mi klucza. Pomieszczenia, do którego zawsze chciałem wejść, a w którym on czuł się już doskonale zadomowiony. Czuję się zachęcony i ożywiony: oto ktoś wyraził to, co zawsze chciałem powiedzieć, lecz nie wiedziałem, jak to zrobić".