Stalkera oglądałem na 3 razy bo jest to dość długi film,pomiędzy przerwami rozmyślałem trochę o nim.Próbowałem rozgryźć o co chodziło reżyserowi ale mam wrażenie że do końca filmu bawi się z widzem bo ten film nie jest jednoznaczny,na początku zasypuje nas garstką informacji ale i tak nie wiemy nic i do końca nie dowiadujemy się niewiele więcej.Bohaterowie skonstruowani tak,że nie sposób ich polubić,niechlujnie ubrani,prości nieznoszący się nawazajem.(pewnie o to chodziło reżyserowi)No i najważniejsze czyli Strefa.Czym jest?Dlaczego nie wolno do niej wchodzić?Czym jest komnata?Można to interpretować godzinami ale wątpię czy do czegoś się dojdzie - zupełnie jakby rozważać śmieszne pytanie "jaki jest sens życia?"
Cały czas zadajemy sobie pytania podczas filmu nie dostając odpowiedzi.
Film jest całą kopalnią interesujących cytatów przynoszących pytania pomiędzy trzema postaciami reprezentujące sprzeczne ze sobą poglądy...
-Poeta(uczucia)
-Stalker(religia)
-Profesor(nauka)
Wiele warto na pewno przytoczyć,chociaż w filmie pojawiają się one powyjmowane z kontekstu co jest strasznie gubiące...Wszystko okraszone wszechobecną brzydotą wśród industrialnych krajobrazów wymieszanych z naturą.No i ten świetny motyw muzyczny który się pojawia co jakiś czas (zachęca do refleksji)
W sumie film przyciągał mnie swoją scenografią bo obrazy i ujęcia były naprawdę świetne.
Ciężko przez to wszystko przebrnąć bo kamera wlecze się niemiłosiernie a w filmie nie ma żadnej akcji...(dla niektórych to na pewno zaleta i konieczność dla formy filmu) mnie to strasznie znużyło i dla mnie to jego wielki minus bo można było wykorzystać wielki potencjał Strefy.
Ogólnie oceniam na 8/10 za zalety które wymieniłem wyżej i orginalność filmu,ma w sobie na pewno coś ale więcej nie dam.
Peace