Nie rozumiem do końca, co właśnie obejrzałem, ale jedno jest pewne - film jest arcydziełem. Jednakże, aby zrozumieć takie dzieło nie wystarczy jeden seans. Jestem pewny, że obejrzę ten film jeszcze dużo razy. Ale na razie mam czas aby zastanowić się nad nim. Ten film jest przerażający. Jest poruszający. Jest cichy, a zarazem głośny. Jest po prostu genialny. Mimo, że początek nie jest wciągający, to od momentu wejścia trzech bohaterów do Strefy wszystko nabiera kolorów (dosłownie i w przenośni) i nie pozwala oderwać się od telewizora. Ten film wymaga myślenia, wymaga podumania nad nim. Ci którzy nie są na to gotowi, niech lepiej nie oglądają. Ode mnie 10/10 i dodaję do ulubionych, mimo, że aby go w pełni zrozumieć, będę musiał w przyszłości obejrzeć go jeszcze wiele razy. Ale na razie wystarczy.
We wszystkim, co napisałeś, masz 100% racji. Wrażenie, że obcuję z arcydziełem, udzieliło mi się natychmiast. Tak, jeden seans nie wystarczy, by pojąć "głębinowy sens", jak to kiedyś określono, "Stalkera". Film porusza i przeraża na swój specyficzny sposób - zwłaszcza jak uzmysłowimy sobie, że ludzie tacy jak Stalker, tzn. przedkładający idee nad życie, zawsze istnieli i wciąż istnieją. Nie wiem, czy się orientujesz, ale Tarkowski zamierzał dokręcić kontynuację, w której tytułowy bohater przeistoczyłby się w faszystę: na siłę, przemocą, przekonywałby ludzi do wkroczenia na teren Komnaty. Wzorem miał być dlań Wielki Inkwizytor z powieści Dostojewskiego "Bracia Karamazow".
Dalej - film nie tylko wymaga, wręcz żąda myślenia. Mnie poraził i był, jak pisałem, niczym objawienie. Także 10/10 i ulubieniec!
świetny pomysł że zmiana kolorów jak dla mnie strefa to azyl ,miejsce gdzie ucieka się od problemów tego świata
tu nie chodzi o nierozumienie. Film jest zwyczajnie nędzny. Całe przesłanie mozna przekazać w jednym zdaniu i nie brukać świetnej poniekąd powieści s-f.
Proszę bardzo - nie ma Boga, każda wiara jest samookłamywaniem i bierze się ze słabości, prawdziwy człowiek po męsku akceptuje ateistyczną rzeczywistość a duchowni (filmowi stalkerzy) to banda niebezpiecznych szarlatanów i darmozjadów potrafiących jedynie unieszczęśliwiać biednych ludzi (żona gł. bohatera). Materialistyczny bełkot w pigułce.
0wner2 - nie wiesz o co chodzi, ale jesteś pewny że to arcydzieło - co za żałość...
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip!
Niestety, nie udało Ci się. Prosimy, spróbuj ponownie.
Stalker - postać ewidentnie negatywna, zakłamana i słaba, nikogo nie potrafi uszczęśliwić, ale otoczony jest nimbem mędrca i autorytetem - doskonale wpisuje się to w typowo socjalistyczno-oświeceniową krytykę klasy "darmozjadów"-duchownych. Pisarz i Naukowiec - choć się od siebie różnią, w porównaniu ze Stalkerem obaj przynajmniej są uczciwi -tzn. porzucają marzenia o Strefie gdy dowiadują się że to oszustwo. Końcowa scena z Żoną - ostateczne zamknięcie dyskusji, idee "raju" i wybieganie poza doczesność to szkodliwa głupota, koniec kropka.
Źle rozumuję? Ja wiem że z filmu można "wyciągnąć" znacznie więcej, tym niemniej upieram się, że powyższe wnioski stanowią rdzeń tego, co reżyser miał nam do powiedzenia (podobnie zresztą sam piszesz w swojej interpretacji w innym temacie - "rozprawa z ideą zaświatowości" - czyż nie?). Oczywiście jest to wyłącznie moje zdanie, jeśli ktoś ma link do jakiegoś wywiadu z Tarkowskim dotyczącym właśnie interpretacji "Stalkera", to byłbym wdzięczny za podesłanie.
Niestety, nie gniewaj się, ale większości składowych Twoich trzech wypowiedzi (jedna, adresowana do mnie, w innym temacie) nie akceptuję.
Natomiast za skandaliczny uważam fragment: „Bolszewicy, których "logo" widzimy przed napisami początkowymi (swoją drogą - ciekawe jaka byłaby reakcja szanownych intelektualistów na film poprzedzony dumnie powiewającą swastyką?) wcale tacy delikatni nie byli.”
Gdybyś znał biografię Tarkowskiego, sama myśl o powiązaniu „Stalkera” z bolszewizmem, marksizmem czy komunizmem wydałaby Ci się niedorzeczna i obrzydliwa. Nawet mi się nie chce tego komentować. To przykład na to, iż nawet ktoś wykształcony, jak Ty, potrafi tak wykorzystać wiedzę – czy może bardziej: niewiedzę – że z tego kompletny nonsens wychodzi.
Niemal wszędzie się mylisz. Mógłbym to rozpisać szczegółowo, ale poprzestanę na kilku fragmentach.
1. „[…] nie ma Boga”.
Taka teza nie występuje w filmie „Stalker” i nic nie upoważnia do takiej interpretacji dzieła Andrieja Tarkowskiego; Pisarz i Profesor NIE WSTĄPILI do Komnaty, zatem nikt – ani oni, ani widzowie – nie wie, czy tam dostąpiliby objawienia, czy też nie; o tym, że Bóg „opuścił” świat, wspomina Pisarz (motyw „śmierci Boga”, bynajmniej nie banalny, jak Ty piszesz), ale to właśnie przede wszystkim on na terytorium ZONY nawiązuje kontakt z transcendencją – dlatego też niektórzy z krytyków ośmielili się go nawet określić mianem „nowego Chrystusa”, itd.
2. „Stalker – postać ewidentnie negatywna”.
Pomyłka, bo we wszystkich dotychczasowych interpretacjach Stalker był postrzegany jako postać pozytywna, a negatywnie oceniano zachowanie Pisarza i Profesora. Naprawdę, niewiele trzeba, by to udowodnić. To o nich najczęściej pisano, że są słabi, tchórzliwi i zakłamani, nie o przewodniku. Posłuchaj też, co śpiewa nasz bard na ten temat.
3. „podobnie zresztą sam piszesz w swojej interpretacji w innym temacie - "rozprawa z ideą zaświatowości" - czyż nie?”
Przykro mi, ale niczego takiego nie piszę. Pomyliłeś pojęcia. W filozofii nie ma dowolności, inaczej wychodzą bzdury. „Zaświatowość” to termin, za pomocą którego oddajemy angielskie ‘otherworldliness”. Nie ma to nic wspólnego z zaświatami. Nie wierzysz? Zatem przytoczę fragment z rozprawy filozofa, u którego to zagadnienie występuje i do którego odnosił się mój wpis: „Gdy mówię o zaświatowości, nie mam na myśli wiary i zaangażowania umysłu w przyszłe życie”.
4. „jeśli ktoś ma link do jakiegoś wywiadu z Tarkowskim dotyczącym właśnie interpretacji "Stalkera", to byłbym wdzięczny za podesłanie”.
Link? Jaki znowu link? Czy słyszałeś o słowie drukowanym? Większość wypowiedzi na temat Tarkowskiego i jego dzieł ukazała się w ten sposób i nie zostały dotąd włączone do Sieci. Oj, Boze, Boze, kolejny, któremu się wydaje, że w Internecie jest wszystko. Rusz dupę sprzed monitora i wybierz się do czytelni, a tam niejedną odpowiedź znajdziesz. I może nie będziesz już przekonany, iż przesłanie „Stalkera” można zawrzeć w jednym zdaniu. To przejaw pychy bądź dowód na zupełne niezrozumienie filmu. Nawet mnie – chociaż przeczytałem większość istotnych publikacji, jakie się na ten temat ukazały, jak i przeanalizowałem film niezmiernie dokładnie – nie przyszłoby coś takiego na myśl.
Pozdrawiam.
PS1. „[…] czy to wystarczy by wszystkim narzucać uznanie go za ARCYDZIEŁO?” – w tej kwestii odsyłam do mojej dyskusji z amerrozzo, nie będę się powtarzał.
PS2. Moja interpretacja „Stalkera” jest już dawno „przeterminowana”, niemniej dziękuję za pozytywny komentarz.
Widzę, że masz dużo więcej do powiedzenia na ten temat ode mnie, jesteś pasjonatem tego filmu, więc oczywiście przemyślę Twoją krytykę, no i przede wszystkim jeszcze raz spróbuję ocenić i zinterpretować samo dzieło. Biografii Tarkowskiego nie znam, nie czytałem równierz literatury na ten temat (choć o słowie drukowanym co nieco wiem), ale cóż z tego? Metod interpretacji dzieła kultury jest wiele, "pierwsza w kolejce" stoi u mnie zawsze ta odnosząca się bezpośrednio do samego dzieła, a nie np. przez pryzmat życiorysu twórcy (choć i takie drogi istnieją). Poprosiłem o link, (w końcu jestem na forum internetowym), jak widzę wykorzystałeś to żeby mnie wyśmiać, średnio to moim zdaniem pasuje do etosu inteligneta, którym chyba jesteś, no trudno, sam też coś zapewne na ten temat znajdę...
Dalsza polemika nie ma w tym miejscu sensu, bo - przyznaję - sam odczuwam potrzebę ponownego przemyślenia swoich tez. Uważam jednak, że jeżeli ktoś się nie zgadza z przekazem samego filmu, to nie ma żadnego obowiązku widzeć w nim arcydzieła, bo treść jest tak samo ważną rzeczą jak choćby gra aktorów czy zdjęcia. Zatem jeszcze tylko dwie sprawy.
Po pierwsze tak się składa, że w filozofii jest i zawsze było tej dowolności całkiem sporo, owszem, to utrudnienie, ale cóż poradzić, ta dziedzina nigdy nie osiągnie ścisłości takiej np. fizyki. Pojęć, którym można (w zależności od kontekstu i tego, jaki filozof ich używa) przypisać bardzo różne znaczenia jest wiele, ponadto Ty użyłeś szczególnie szerokiego, bez jakieokowliek doprecyzowania.
Po drugie, co się tyczy mojego wtrętu o bolszewikach - to raczej luźna obserwacja tego, że widok sierpa i młota przed filmem nie zwrócił niczyjej uwagi, trochę to niesprawiedliwe, że komunizm demonizowany jest znacznie mniej nazizm (któremu zresztą "obrywa się" całkiem słusznie). No i w połączeniu z tym, jak odebrałem film narzuciło mi się pewne porównanie, czy to takie skandaliczne? Zapytam jeszcze raz: czy ludzkość, która skupia się tylko na "tu i teraz" i odbiera życie bez refleksji metafizycznej (ostatni monolog Żony) nie jest postulatem tych apostołów "nowego lepszego świata"?
Pozdrawiam
1. „Widzę, że masz dużo więcej do powiedzenia na ten temat ode mnie […]”.
Ja nawet na ten temat nie zacząłem „mówić”. Ot, odpowiadam, jedynie skrótowo, pośpiesznie. Nie dyskutuję już o „Stalkerze”.
2. „jesteś pasjonatem tego filmu”.
Fakt. Ale to nie ma nic rzeczy. Wypowiedziałbym się nawet o „Avatarze”, jeślibym akurat przeczytał jakieś nonsensowne uwagi na jego temat.
3. „oczywiście przemyślę Twoją krytykę”
OK. Dziękuję.
4. „przede wszystkim jeszcze raz spróbuję ocenić i zinterpretować samo dzieło”
To właściwe podejście. Zasługuje na pochwałę, tym bardziej że nie jesteś pasjonatem tego filmu i nie zaliczasz go do arcydzieł. Żeby więcej osób wykazywało się taką otwartością umysłu jak Ty, byłoby warto na FW częściej podejmować dyskusje.
5. „Biografii Tarkowskiego nie znam”
Zatem nigdy więcej nie sugeruj, iż we własnych dziełach przekazuje przesłanie marksistowskie czy materialistyczne. Wpierw zapoznaj się z jego poglądami i biografią, z dramatem tego artysty w ZSRR. Nie powinniśmy udawać mądrzejszych niż w istocie jesteśmy. Ta uwaga dotyczy nie tylko Ciebie – staram się ją odnosić zarówno do siebie, jak i do innych.
6. „Metod interpretacji dzieła kultury jest wiele, "pierwsza w kolejce" stoi u mnie zawsze ta odnosząca się bezpośrednio do samego dzieła”.
Tak. Ale w tym przypadku to nie była interpretacja, a połączenie jakichś niedorzeczności, które w dziele nie występują. Poza tym niektóre kwestie pochodzą z mojej interpretacji, na nią się powołujesz. A moja interpretacja to nie film. To interpretacja. Skoro już tyle wiesz o „metodach interpretacji dzieła kultury”, to powinieneś również wiedzieć, iż dzieło nie równa się jego interpretacja. Nie ma tu identyczności. Jeżeli stwierdzam, że „Stalker” to rozprawa z ideą zaświatowości, to nie oznacza to, iż tak jest naprawdę i ostatecznie. To jedno z kilku zasadnych odczytań filmu. Jedno z najbardziej zasadnych, jakie dotąd zaproponowano. Ale nie jedyne prawomocne. Nawet ja bym tak nie utrzymywał, bo obcowanie z wybitnymi dziełami kultury uczy pokory. Ja postrzegam ten film tak, ale inni badacze czy widzowie – inaczej, i także potrafią uzasadnić własne tezy (bo te nieuzasadnione nie są istotne). Przykładem są artykuły Seweryna Kuśmierczyka, któremu wiele zawdzięczam. I wiele innych.
7. „nie czytałem równierz literatury na ten temat”
W odniesieniu do powyższego – zatem poczytaj, jeżeli naprawdę temat Cię interesuje.
8. „nie np. przez pryzmat życiorysu twórcy”
Moja interpretacja nie ma nic wspólnego z tzw. biografistyką czy naiwnym biografizmem. Natomiast jeżeli zakładasz, iż twórca chciał przeforsować pogląd „materialistyczny”, bo tak Ci się wydaje – przy okazji, wyjątkowo zawodna w tym przypadku okazała się ta Twoja „indywidualna” metoda – to powinieneś wpierw się upewnić, co dany artysta sądzi o materializmie, religii, Bogu, jaka była jego sytuacja i los jego dzieł w komunistycznym państwie, itd. Bo w przeciwnym wypadku zniesławiasz twórcę, który dość się „nacierpiał” (acz oczywiście, nigdy nie było to cierpienie porównywalne np. z tym Warłama Szałamowa). Komuniści wyrządzili mu krzywdę na swój sposób, Ty – wyrządzasz na swój. To drugie domaga się reakcji, stąd mój wpis. Dopóki żyję, nie będę tolerował głupot.
9. „Poprosiłem o link, (w końcu jestem na forum internetowym), jak widzę wykorzystałeś to żeby mnie wyśmiać, średnio to moim zdaniem pasuje do etosu inteligneta, którym chyba jesteś”
I oto tutaj intelekt Cię zawodzi. Wytłumaczę to.
Twój wpis z 15 grudnia 21:27 nawiązywał do wypowiedzi szczepana600 z 15 grudnia 1:40. On zwracał się do cronina35: „w takim razie proszę przekaż mi całe przesłanie stalkera w jednym zdaniu”. Ty PODJĄŁEŚ WYZWANIE i postanowiłeś to uczynić. Twoja wypowiedź rozpoczyna się zatem od słów: „Proszę bardzo […]”.
Jeżeli byłeś aż tak pewny siebie, że potrafisz zawrzeć „całe przesłanie” „Stalkera” w jednym zdaniu, i uważałeś, że to, co napisałeś, wystarcza w tym zakresie, to późniejsze upominanie się o jakieś tam linki brzmi niepoważnie. Albo potrafisz zawrzeć całe przesłanie filmu „Stalkera” w jednym zdaniu i nic więcej (żadne linki, żadna literatura, itp.) nie jest Ci potrzebne, albo też tego nie potrafisz i potrzebujesz doczytać, przemyśleć, obejrzeć ponownie, itd.
Błąd logiczny jest u Ciebie, nie u mnie. Niepotrzebnie wyskoczyłeś z demonstracją wszechmocy i wszechwiedzy. Bo cóż, nie jest tak, jak Ci się wydawało. Czas, abyś to sprostował – a więc abyś napisał, że – przynajmniej na razie – nie potrafisz zawrzeć „całego przesłania” „Stalkera” w jednym zdaniu; że być może kiedyś będziesz potrafił to uczynić, ale najpewniej nie, bo wybitne dzieła sztuki są zbyt wielowymiarowe, by sprowadzać je do jednozdaniowego komunikatu. I wtedy będzie między nami zgoda.
Jeszcze jedno – nie zależy mi na ośmieszaniu Cię. Jesteś przewrażliwiony, jak każdy, kto pragnie zaistnieć na internetowych forach. Zwrotu „rusz dupę sprzed monitora” (ew. „sprzed komputera”) używa wobec mnie dość często moja żona i gdybym się z tego powodu obrażał, prawił coś o inteligenckim etosie, to cóż, nasz związek nie przetrwałby aż tylu lat. Różnie bywało i różnie bywa, ale – chłopie – miej większy dystans do tego, co się do Ciebie pisze. Nie przypisuj mi intencji, których nie posiadam. Za stary jestem, by bawiło mnie ośmieszanie jakiegoś gostka, którego dopiero co poznałem i który momentami pisze z sensem, ale momentami bez sensu. To tylko troska o Ciebie powoduje moją impulsywną reakcję.
10. „przyznaję - sam odczuwam potrzebę ponownego przemyślenia swoich tez”
Tak jak wyżej – na najwyższe uznanie zasługuje Twoje podejście do problemu.
11. „Uważam jednak, że jeżeli ktoś się nie zgadza z przekazem samego filmu, to nie ma żadnego obowiązku widzeć w nim arcydzieła, bo treść jest tak samo ważną rzeczą jak choćby gra aktorów czy zdjęcia.”
Pod warunkiem, że prawidłowo rozpoznałeś ową treść. A jak nie – to jaką wartość mają Twoje spostrzeżenia i w jakim stopniu wiarygodna jest Twoja ocena dzieła? Bo jeżeli opowiadasz tam coś, co nie ma z filmem żadnego związku, to zastanów się, czy wypowiadasz się o tym konkretnie dziele czy też o fantomach powstałych w Twoim umyśle nie bardzo wiadomo w jaki sposób.
Tymczasem Twoje „przesłanie” w wielu miejscach nie ma nic wspólnego z przesłaniem „Stalkera”, albo też stanowi jeden z kilku zasadnych sposobów postrzegania tego dzieła (chodzi zwłaszcza o kwestie, które i u mnie występują i na które się powołujesz). Bo gdybyś odrzucił niektóre głupoty, jakie samowola interpretacyjna Ci podyktowała, to Twój wpis pochwaliłbym. A tak, protestuję.
12. „Po pierwsze tak się składa, że w filozofii jest i zawsze było tej dowolności całkiem sporo, owszem, to utrudnienie, ale cóż poradzić, ta dziedzina nigdy nie osiągnie ścisłości takiej np. fizyki. Pojęć, którym można (w zależności od kontekstu i tego, jaki filozof ich używa) przypisać bardzo różne znaczenia jest wiele, ponadto Ty użyłeś szczególnie szerokiego, bez jakieokowliek doprecyzowania.”
Po części masz rację. Po części nie. Mniejsza o to. Za obszerny to temat.
W każdym razie, zaświatowość to nie zaświaty. Ty doprecyzowałeś moją interpretację tak, jak Ci to odpowiadało. Połączyłeś jedno z drugim (dodałeś na przykład popularne wątki zapożyczone z filozofii Nietzschego) i wyszedł nonsens. Wzmogłeś ten nonsens sugestią o materialistycznym przesłaniu filmu i insynuacją o związkach z bolszewizmem czy marksizmem. Taka samowola jest typowa dla maturzystów – powiązać coś z czymś, przypadkowo, i buńczucznie obwieszczać, iż jest się orędownikiem PRAWDY. Gdybyś rozumiał, jak wiele kwestii w tym dziele pominąłeś, to może zrozumiałbyś również, dlaczego nie akceptuję Twoich wpisów.
13. „Po drugie, co się tyczy mojego wtrętu o bolszewikach - to raczej luźna obserwacja tego, że widok sierpa i młota przed filmem nie zwrócił niczyjej uwagi”.
Bo widzisz – na tak idiotyczny pomysł, by powiązać czołówkę Mosfilmu z przesłaniem „Stalkera” na szczęście nikt dotąd nie wpadł. A jak miał Tarkowski swoje dzieła nakręcić, jak nie z pomocą finansową tej wytwórni? Cytuję za Wikipedią: „W okresie ZSRR zrealizowano w niej ponad 2 500 filmów, z których wiele weszło do klasyki kina światowego”. Każde – na tej samej zasadzie, według zaproponowanego przez Ciebie schematu – rozpatrujesz identycznie, jako wyraz bolszewickiej propagandy? Każdy z tych 2500 filmów ma identyczne przesłanie? A może po prostu pokiełbasiły Ci się sprawy, które ze sobą w tym przypadku nie mają nic wspólnego i dalej przy tym obstajesz, miło całej niedorzeczności tego skojarzenia, a w kontekście biografii i poglądów Tarkowskiego – skandaliczności i obrzydliwości?
14. „trochę to niesprawiedliwe, że komunizm demonizowany jest znacznie mniej nazizm”
To fakt. Zgadzam się z Tobą. Wielu intelektualistów i filozofów także. Ale co to ma wspólnego ze „Stalkerem”? Przecież to film, który zainspirowała powieść „Piknik na skraju drogi” Strugackich. Nawet jeżeli to niewierna adaptacja, to i tak nie ma niczego bardziej idiotycznego, jak wiązanie czołówki Mosfilmu z przesłaniem tego dzieła. Dlatego w tym przypadku nie mam żadnej litości i wciąż zachowuję nadzieję, że wreszcie się zreflektujesz.
Pozdrawiam.
Cóż mam powiedzieć, czuję się wypunktowany, pozostaje mi tylko powtórzyć - tak, przemyślę to wszystko jeszcze raz. Poszło mi przy tym trochę w ambicję, więc niech no się tylko okaże, że jednak miałem rację - "i'll be back" (oczywiście żartuję). Faktem jest przede wszystkim to, że zbyt radykalnie wyskoczyłem z tą "jednozdaniową interpretacją", trochę celowo prowokacyjnie, i jak widać sprowokowałem silniejszego. Tym niemniej dostrzegam pewną rysę w Twoich wypowiedziach: uważasz Stalkera za postać pozytywną, a wyżej piszesz, że w kontynuacji miał być faszystą? Że przeraża Cię to, iż tacy ludzie wciąż istnieją? Tak poza dyskusją, jakby Ci się chciało to sprecyzować...
Z tym przewrażliwieniem - po prostu nie lubię chwytów ad personam, w dodatku prymitywnych (że napisałem o linku to od razu nic nie czytam?), chcesz tępić bezsensowne wypowiedzi - rób to argumentami, (co - jak przyznałem - udało Ci się) i tylko nimi.
A zatem - równierz pozdrawiam, i może jeszcze się kiedyś skonfrontujemy, na jakimś innym temacie, a propo innego filmu.
1.
„pozostaje mi tylko powtórzyć - tak, przemyślę to wszystko jeszcze raz”
OK.
2.
„Poszło mi przy tym trochę w ambicję, więc niech no się tylko okaże, że jednak miałem rację - "i'll be back" (oczywiście żartuję).”
Tak się rodzą wiekopomne dyskusje. Nie żartuj, lecz wróć. Bo masz rację, ale nie masz racji. Rzecz w tym, by ziarno od plew oddzielić.
3.
„zbyt radykalnie wyskoczyłem z tą "jednozdaniową interpretacją", trochę celowo prowokacyjnie”
Dokładnie. Ale z drugiej strony, gdyby nie ta Twoja nonszalancja, to nie wiem, czy odpisałbym. Już bardzo rzadko dyskutuję o „Stalkerze” i rzadko prostuję błędne odczytania.
4.
„jak widać sprowokowałem silniejszego”
Podszedłbym do tego inaczej – sprowokowałeś kogoś, kto poświęcił „Stalkerowi” kilka miesięcy życia, przeczytał też wiele tekstów, które na ten temat napisano. Kto wie, przy innym filmie role mogłyby się odwrócić.
5.
„Tym niemniej dostrzegam pewną rysę w Twoich wypowiedziach”
Znaczy się – niekonsekwencję? Nie, raczej nie ma żadnej rysy, o czym poniżej.
6.
„uważasz Stalkera za postać pozytywną, a wyżej piszesz, że w kontynuacji miał być faszystą? Że przeraża Cię to, iż tacy ludzie wciąż istnieją?”
Hmmm… Czy mógłbyś wskazać, w którym miejscu napisałem, że JA uważam Stalkera za postać pozytywną? Bo nie widzę takiego fragmentu i nigdy tak nie utrzymywałem.
Dla mnie Stalker to postać negatywna. W pewnym sensie nienawidzę nawet tego, kim jest i co reprezentuje. A ponieważ tacy ludzie zwykli się radykalizować, zatem to, co zamierzał Tarkowski w kontynuacji, jest logiczne i przeraża mnie.
Ty pisałeś między innymi, że przewodnik to „postać ewidentnie negatywna”, że Tarkowski głosi, iż „Boga nie ma”, i wiele inny rzeczy, których nie chciało mi się korygować. Ja zatem zwróciłem Twoją uwagę na fakt, iż na przestrzeni 30 lat bohater był inaczej postrzegany. Mógłbym dodać jeszcze, że tv.religia systematycznie emituje to dzieło, a do jego obejrzenia zachęcał nawet ”Gość Niedzielny”.
Proszę:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1262872300&dzi=1104795897&i dnumeru=1262849917
Jeśliby wszystko, co piszesz, było aż tak oczywiste, aż tak jednoznaczne, to czy w związku z powyższym nie wydaje Ci się to paradoksalne, iż katolicka telewizja non stop wyświetla ten film?
Jest wiele, wiele innych kwestii, które przeoczyłeś. Nie wymieniam już tego teraz i nie objaśniam. W tym filmie nic nie jest jednoznaczne.
Napisałem, że moja interpretacja „przeterminowała się”. Oznacza to, że w druku jest nowa, obszerniejsza, gdzie wiele aspektów tego dzieła zostało przeze mnie dogłębnie wyjaśnione. Ale nie twierdzę, iż moje odczytanie jest jedynym słusznym, bo dobrze wiem, że dla Kuśmierczyka Stalker to „święty idiota”, jurodiwy, a wobec tego – udowodnionego przezeń elementu – nic nie jest proste. To dzieło z „głębinowym sensem”, tak jak pisałem kilka miesięcy temu. Twoje podejście doń było dla mnie nie do zaakceptowania i rzeczywiście, podziałało jak płachta na byka.
Nie chcę więcej o tym pisać.
7.
„Z tym przewrażliwieniem - po prostu nie lubię chwytów ad personam, w dodatku prymitywnych (że napisałem o linku to od razu nic nie czytam?), chcesz tępić bezsensowne wypowiedzi - rób to argumentami, (co - jak przyznałem - udało Ci się) i tylko nimi.”
W tej kwestii jedna uwaga. Zauważ, jak Ty potraktowałeś swojego rozmówcę 15 grudnia 21:27:
”0wner2 - nie wiesz o co chodzi, ale jesteś pewny że to arcydzieło - co za żałość...”
Także było to cokolwiek niewskazane. Nie licytujmy się, kto pozwolił sobie na większą złośliwość, bo tak, to co napisałem, to była złośliwość, w moim stylu zresztą. Ale nie sugerowałem, że niczego nie czytasz – spójrz, co pisałem wcześniej: „nawet ktoś wykształcony, jak Ty”. Oprócz tego, co już wyjaśniałem, to dodam, że poirytowało mnie Twoje naiwne założenie, iż w Internecie znajdziesz cokolwiek wartościowego – zwłaszcza ćwierć wieku niemal po śmierci tego artysty (zatem skąd wywiady; nawet jeżeli jakieś tam przeskanowano by, to niekoniecznie przydatne). Gwarantuję zresztą, że Tarkowski nie ułatwi Ci zrozumienia „Stalkera”. Z różnych względów.
Pozdrawiam.
Widziałem, widziałem... Ale tylko raz, nie polubiłem klimatu (muzyka Vangelisa), więc film poczeka trochę w kolejce do ponownego oglądnięcia. Oczywiście końcowa (prawie) scena, naładowana symboliką chrześcijańską (potężny andorid z przebitą gwoździem dłonią wyrzeka się zemsty na swoim prześladowcy i umierając wypuszcza z rąk białą gołebicę), robi wrażenie. No, ale dyskusja o tym filmie to nie na temat, tak tylko mi się przypomniało, po obejrzeniu "Łowcy", i pomyślałem że coś napiszę. To tyle, dzięki za rekomendację.
jeśli nie rozumiesz to polecam książkę piknik na skraju drogi, może trochę rozjaśni obraz. przeczytałem kilka książek braci strugackich i trzeba się doszukiwać ukrytego sensu w ich opowieściach. film jest 'ciężki', porusza i zmienia zdanie o starszych produkcjach. mnie osobiście scena z psem biegającym po wodzie przyprawia o depresje.
Czytałem książkę przed obejrzeniem filmu i nie uważam, aby była ona na tyle związana z dziełem Tarkowskiego, by wyjaśniła to, czego zbyt dobrze z filmu nie zrozumiałem. Ale, że książkę czytałem około 4 lata temu, to może i masz rację. Zresztą i tak ostatnio przyszła chęć przeczytania Pikniku jeszcze raz i zamierzam to zrobić, gdy tylko skończę czytać Metro 2034 :)