Za "Equilibrium" 1/10 ustanawiam Cię moim osobistym GURU. ;-)

Equilibrium to padaczka kompletna ... tandeta taka że gdy to oglądałem myślałem że to jakaś wizualizacja snu wariata i po kilku minutach bohater zbudzi się spocony w domu dla psychicznie chorych. Tymczasem ten sen trwał aż do końca :-)

Ja mam takie pytanko (wiem, że temat stary ale zawsze mnie to pytanie nurtowało). Dlaczego bardzo pozytywne odczucia co do typu filmów A (tutaj sobie założyłem, że przez "filmy z VAN DAMEM" rozumiesz kino akcji lat 80. i 90., a więc dorzucamy do worka Stallone'a, Norrisa, Willisa, Rourke, Lundgrena itp.), wyklucza podobne odczucia w stosunku do typu filmów B?

W sumie to jeszcze jedna kwestia. Czy smakoszowi kina, musi smakować jakiś konkretny gatunek, żeby mógł się nazywać smakoszem? Czy np. zła ocena tego filmu dyskredytowałaby smakosza jako smakosza nawet wtedy, kiedy inne filmy miałaby satysfakcjonujące oceny?

Oczywiście mam spory sentyment do filmów ze Stallone, Norrisem czy Rourke, jeżeli jednak wrzucasz do tego samego worka filmy z Van Damem czy Lundgrenem to jest to błąd. Myślę że smakosz o którym mówisz to ktoś kto nie tylko oglądał wszystkie te filmy (klasy A B C D E ...itd) ale też wie czym się różni dobre aktorstwo od tandetnego, dobra reżyseria od tandetnej, dobry montaż od kalarepy montażowej. Filmy takie jak Rambo czy Zaginiony w Akcji to były i są dobrze zrobione filmy tego gatunku, są przerysowane, mają komiksową fabułę ... ale nie są złe, takie miały po prostu być. Natomiast autentycznie wstydzę się że kiedyś jako nastolatek oglądałem filmy z tym pajacem Van Damem, z tego idioty nie wycisnąłby nic nawet sam S. Spielberg :) Ale oczywiście nikomu nie zabraniam uwielbiania filmów z panem Van Damem, jego wola. Męczą mnie ludzie którzy traktują czyjaś prywatną opinię, w tym przypadku moją, jako prawdę objawioną. JA TYLKO TAK UWAŻAM, I WOLNO MI TAK UWAŻAĆ, natomiast Ty możesz twierdzić coś innego ... nie ma prawdy OBIEKTYWNEJ. Przedstaw argumenty za filmem z Van Damem i może gościa polubię. Swoją drogą oglądałem kiedyś JEDEN FILM z tym facetem, rzecz działa się na jakiejś farmie, trochę melodramat, osaczona kobieta i on jako obrońca, przyznam że ten film był dosyć dobry. Nie była to kinowe mistrzostwo, ale przyzwoicie wyreżyserowany i zagrany film. Oczywiście wyjątek tylko potwierdza regułę :)

Chyba nie zrozumiałeś pytania. Nic mnie nie obchodzi, co Ty osobiście sądzisz o filmach z Van Dammem. A założyłem, że piszesz ogólnie o tych filmach akcji, bo jego filmy są ogólnie traktowane jako ten sam gatunek, co pozostałych wymienionych tutaj aktorów. Ok, błędne założenie, nie zmienia jednak dalszej części wypowiedzi. Czemu zakładasz, że ten film nie jest dla ludzi, którym podobają się filmy z Van Dammem?

Btw. z Twojego opisu smakosza możnaby wywnioskować, że ten film (Stalker) broni się tylko montażem, reżyserią i aktorstwem, i niczym więcej, bo skoro jest tylko dla smakoszy...

Dodam jeszcze coś co wydaje mi się ciekawie tłumaczy zagadnienie Krytyka Filmowego i innych krytyków jako takich. Podam analogię do pracy twórczej malarza artysty: Gdy malarz artysta namaluje KONIA W GALOPIE, i spierniczy temat kompletnie (złe oświetlenie, błędy w anatomii itp.) to KAŻDY ... nawet żul spod budki z piwem dostrzeże że Z KONIEM COŚ JEST NIE TAK. Ale tylko krytyk sztuki, czy inny malarz artysta (zdolniejszy) wyraźnie określi że: TEN KOŃ MA ZA DŁUGIE NOGI, CIEŃ GRZYWY PADA W ZŁĄ STORNĘ itd. Gdy oglądam FATALNY FILM, to wiem dlaczego on jest FATALNY. Wiem czy muzyka jest skaszaniona i dlaczego, czy montażysta spóźniał się z montażem ujęć, w którym miejscu operator źle ustawił kamerę itd., gdzie kuleje scenariusz, jaki aktor źle zagrał i w którym miejscu...

Nie wydaje mi się, żeby do zauważenia błędów w anatomii konia, czy błędnie namalowanych cieni względem źródła światła, była potrzebna jakaś ekspertyza artystyczna. W tym przypadku wystarczy zwykła spostrzegawczość :P