Małe krakowskie kino, jesienny wieczór. "Stalker" zapadł we mnie bardzo mocno. Intensywny film, pomimo niespieszności obrazu. Polecam .
To było dawno temu, ale takie chwile pamieta się latami ;) Również tam, także jesiennym wieczorem pierwszy raz obejrzałam "Sanatorium pod klepsydrą". Widziałam na Twoim profilu, że to sa Twoje ulubione filmy. Pozdrawiam.
Powtórzyłem ostatnio "Sanatorium..." - w tej odnowionej cyfrowo wersji. Coś niesamowitego. Przeżyłem taki wstrząs, iż zacząłem nawet pisać, mimo iż dawno pogodziłem się z tym, że żadnego talentu artystyczno-literackiego nie posiadam.
Zatem czasem dvd też wystarcza. Jednak, kino to zawsze kino, do tego - kameralne.
Również pozdrawiam.
Też oglądałem w nowej wersji: niebo a ziemia. Jakby Stalker po remasteringu też wyszedł.. :)
http://www.youtube.com/watch?v=ktwmbp44DHY
Zremasterowany "Stalker"? Nie mam nic przeciwko. Oby tylko nie zniszczyli ścieżki dźwiękowej.
Znaczy zabieramy te wszystkie charakterystyczne dropy, toćki, przebarwienia taśmy, pyłki tylko po to żeby dostać taki współczesny, sterylny obraz?
Dziękuję, postoję. :)
Tutaj mamy właśnie dwa stanowiska.
Niektórzy są przeciwko, inni - za.
Mnie "Sanatorium..." dopiero po masteringu naprawdę uwiodło - i myślę, że Has tego pragnął, wiele znaczenia przypisywał stronie wizualno-scenograficzno-operatorskiej.
Natomiast co do "Stalkera"... Przecież to by nam nie zaszkodziło? Wybralibyśmy to, co bardziej nam odpowiada - wersję przed lub po. Natomiast dla większości widzów to bez znaczenia - jak się mają nudzić, to i tak się będą.
Jak napisał kiedyś mój wspaniały oponent - na pierwszej lepszej łące widzi to samo, co w filmie Tarkowskiego, i w lepszej rozdzielczości. ;-)
Może po prostu brzmię już jak dziad, który buntuje się przeciwko nowości i woli pozostać tradycjonalistą? ;)
Zremasterowanie filmu, na mój mały rozumek równa się odarciu go z małego fragmentu jego własnej magii. Czyż remaster "Nosferatu" bez swoich upierdliwych dropów aby na pewno roztaczałby wokół siebie taki sam klimat jak za pierwszym razem?
Racja. Wiele filmów oglądałem niezremasterowanych i byłem nimi zachwycony. Klimat i magia, oczywiście.
Jednak niech się stanie. Zobaczymy i albo zaakceptujemy, albo nie. My już tak wiemy swoje... ;-)
Natomiast co do nowych widzów - im bez różnicy niekiedy. Wielu się nudzi. Nudzili się, nudzą się i będą się nudzić. Remastering tego nie zmieni.
Niekiedy. Ale nie zawsze. O tych nielicznych trzeba pamiętać. Teraz, na przykład, bardzo trudno o "Gwiezdne Wojny" w swojej oryginalnej wersji. A bardzo chciałbym je jeszcze zobaczyć. Tak, jeszcze, gdyż widziałem wersje z 1977/80/83. Ale mój kumpel nie...a też chciałby zobaczyć!
Według mnie nowe wersje "Gwiezdnych wojen" IV, V, VI są fatalne. Ale tu bardziej chodzi chyba o kwestię dodanych scen - całkiem niepotrzebnych. Szlag mnie chciał trafić, jak w "Imperium..." widziałem tego stwora w jaskini, kiedy obgryza kość. Taka dosłowność i bezpośredniość zabiła cały klimat grozy, całe napięcie - wcześniej był tylko odgłos, cień, lęk Luke'a. Podobnie z "Aliens" - scena z tym, jak rodzice Newt odnajdują gniazdo jest zbyteczna.
Racja - trzeba pamiętać o tych nielicznych, którzy potrafią przebyć ZONĘ. ;-)
Zgadzam się. Tutaj nie chodzi o samą obróbkę cyfrową, bo to akurat wyszło filmowi na dobre. Chodzi o te durnowate sceny. Tę scenę, którą przytoczyłeś, jeszcze bym przełknął. No, ale przepraszam bardzo, "Powrót Jedi" ze śpiewającym, wielkim karaluchem, albo fatalnie wykonana scena uchylenia się przed ładunkiem laserowym przez Hana(przy okazji - absurd)...toż to przesada!
O Jesssu... A ten żabol połykający coś i bekający pod pałacem Jabby w "Powrocie Jedi"?
Cóż...można podejść do tego i w ten sposób, że nawet ta odległa galaktyka nie jest miejscem wolnym od idiotów i groteskowego czasem zachowania zwierzaków.
Bardziej boli mnie ta scena z Hanem, lub też ta, którą przytoczyłeś.
Ale...co tam. I tak kocham "Gwiezdne Wojny". Miecz świetlny, moc i mistrz Yoda rekompensują niewielkie niedociągnięcia.
W przypadku miecz świetlnego było by to raczej wwżżżż-wwżżżż. I to właśnie powinni zrobić z tymi dodanymi scenami.
Rozumiem o co Ci chodzi, oglądanie oryginalnie zachowanego filmu filmu buduje klimat tak na swój specyficzny sposób. Ale w jakim stopniu można się takimi defektami jak niedoskonałości techniczne zachwycać? Czy Stalker straci swój klimat jeżeli obraz ulegnie poprawie? Osobiście nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem ażeby remastering bardziej zepsuł niż poprawił jakieś dzieło. Na pewno nie boję się, że cały urok filmu pryśnie po takim zabiegu. Stalker i tak nie jest przecież widowiskiem w którym sam obraz ma szczególne znaczenie tylko kompozycja zbudowana gdzieś bardziej poza ekranem.. dziękując dzisiaj za remastering poczuj się na chwilę tak jakbyś np. dziękował 10 lat temu w ogóle za oglądanie filmów na komputerze albo kinie domowym wierząc w sam multiplex. absolutnie nie widzę sensu żeby się przed tym bronić.
"Osobiście nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem ażeby remastering bardziej zepsuł niż poprawił jakieś dzieło."
To możliwe, tak myślę. Krystaliczny obraz może przeszkadzać. Niekiedy lepiej zobaczyć mniej, niż za dużo.
Ale co do "Stalkera", to także myślę, że mu nie zaszkodzi - sam obraz to tylko część tego wszystkiego, co oferuje. No nic - przekonamy się.
Chociaż z drugiej strony, jak ktoś zna dvd, to wie, co potrafią nasi dystrybutorzy. Lektor to dziadostwo. Ścieżka dźwiękowa - marna, chociaż w TVP Kultura było jeszcze gorzej.
Przeciwko koloryzowaniu filmów jest również ja. Ale remastering nie oznacza koniecznie tego. Zazwyczaj kończy się na poprawie jakości obrazu.
Gdzieś Ty widział kolorową "Casablancę"???
Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że u dziewczyny, która to miała nowe wydanie DVD tego filmu. Zdaje się, że i na TCM emitowali wersję w kolorze.
Tu masz próbkę:
http://www.seans-online.pl/filmy_online/casablanca-1942-lektor-pl-22040.html
i bez słabej jakości kolor w tym filmie wygląda fatalnie.
Ta wersja jest już bardziej 'przerobiona' że tak to ujmę.
Casablanki jeszcze nie oglądałem ale na pewno nie zabiorę się za taką jej wersję. Dziwne są te kolory, tak stara technika zapisu wideo wygląda po prostu sztucznie kiedy dodać jej barw. Już starszy czarnoksiężnik z oz wygląda przy tym lepiej :p
Czemu? "Stalkerowi"? Chyba chodziło o same tło fabularne. Nie o treść, tylko o tę podróż. Jakoś...nie porwała mnie. Może to ze względu na książkę?