Bez względu na to, jak doskonały i legendarny jest film Andrieja Tarkowskiego, przydałaby się nowa wersja „Stalkera”, której fabuła byłaby tym razem oparta na grze „S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla”. To solidne science fiction, a zakończenie zaiste satysfakcjonujące. Dlatego zgłaszam pierwszą propozycję – rolę Strieloka (Naznaczonego) powinno się powierzyć Yuriowi Kutsence: http://www.filmweb.pl/person/Yuriy+Kutsenko-186286
Każdy, kto widział film pt. „Mars”, w którym ten aktor wystąpił jako główny bohater, wie, o czym mówię. Kilka zdjęć, acz nie znalazłem tych najbardziej adekwatnych:
http://www.film.org.pl/prace/mars.html
http://www.filmweb.pl/Mars/photos
Jeżeli ktoś ma inne pomysły, co do fabuły, scenografii, aktorów, reżysera, muzyki itd., proszę podawać. Może wspólnie przygotujemy nowe arcydzieło, he, he…
O rany... Być może to Cię zszokuje, ale jestem prawie pewny, że jeśli chciałbym zobaczyć jakiegokolwiek nowego "Stalkera", to powinien to być film 3D - ale przy wykorzystaniu absolutnie wszystkiego, co może dać ta technika (coś jak w "Avatarze" - i oczywiście chodzi mi wyłącznie o poziom technologiczny), tak, żeby z mózgu poszły wióry... Główna rola? Bo ja wiem... Może Sean Penn? Willem Dafoe? Albo ten szczeniak, który tak bezwstydnie rozłożył mnie swoim aktorstwem na deski w "Pachnidle" albo w "Jaśniejszej od gwiazd", czyli Ben Whishaw - nie mogę się oprzeć wrażeniu, że on potrafi zagrać wszystko jakimiś mikrogrymasami, ruchem jednej brwi... Co do muzyki: powinien to być jakiś naprawdę dobry współczesny kompozytor (Boże uchowaj przed tymi wszystkimi etatowymi hollywoodzkimi nudziarzami, Williamsami, Hornerami et co.), na przykład Philip Glass, Arvo Part, Hans Abrahamsen...
Powiem szczerze ze już od pewnego czasu snuję pomysł na własny film w Universum STALKERA. Scenariusz już powstaje. Wraz z moją grupką stwierdziliśmy że umiemy na tyle dużo by się za to zabrać... myślimy by połączyć klimaty starego STALKERA i Serii gier oraz książki w jednym. Co nam wyjdzie zobaczycie kiedyś .. najpierw musimy zakończyć obecny projekt i nie jest powiedziane ze następny będzie "stalker" :-P. marscorpio może chciałbyś jakoś pomóc w tej produkcji gdy nadejdzie jej czas? Naturalnie jako "Amatorska grupa" pójdziemy raczej w stronę klimatu i tajemniczości... myślę ze "potworów" w pełnej krasie nikt nie uświadczy. Naturalnie zapraszam zainteresowanych do współpracy.
- "myślimy by połączyć klimaty starego STALKERA i Serii gier oraz książki w jednym". Oraz powieści! Oraz powieści! Oraz powieści! Nie zapominajmy o braciach Strugackich! "Piknik na skraju drogi" wciąż ma potencjał, który nie został wykorzystany.
- "marscorpio może chciałbyś jakoś pomóc w tej produkcji gdy nadejdzie jej czas?". Byle nie finansowo, he, he. A tak serio - jak najbardziej! Gotów jestem nawet wyrzec się prywatności dla idei. Z tym, że ja dysponuję czasem jedynie w okresie lipiec-sierpień. Co do jednego możesz być spokojny - przywiozę ze sobą piwo! A tak serio - piszesz: "Scenariusz już powstaje". Jak będziesz naprawdę zainteresowany, służę pomocą. Mogę to poprawić, wzbogacić, udramatyzować. Nie żartuję - mam za sobą kilka wyreżyserowanych spektakli i kilka samodzielnie opracowanych scenariuszy. Ale to dawne czasy, odległe.
- "myślę ze "potworów" w pełnej krasie nikt nie uświadczy". Nie, nie, nie! Potwory muszą być, muszą, muszą (słychać tupanie nogami). Do tego muszą to być najpotworniejsze potworne potwory, jakie tylko można sobie wyobrazić. I powinna obowiązywać zasada jak z "Obcym" - zatrudniamy fachowca, kogoś w rodzaju Hansa Rudolfa Gigera. Chodzi mi o to, że nie mogą to być stwory, do jakich nas kino przyzwyczaiło, a coś tak pierwotnego, że nasuwa skojarzenia z Lovecraftem, z czymś z głębi podświadomości, a zarazem czymś, co mogłoby stanowić jakąś mutację organizmów ziemskich z ewentualnie jakimiś pierwiastkami pozaziemskimi. Ale nie jak w "Pandorum", nie jak w "Gatunku", nie jak w tego typu pierdołach. Trzeba by poszukać wśród mniej znanych grafików, są koszmary, o których się nam nie śniło...
Pisząc książki miałem na mysli właśnie "piknik..." :-) sa jakieś inne książki z tego uniwersum?
Fajnie ze masz zapał (i Doświadczenie !) Jeśli będzie to cos pewnego dam znać i nie powstydzę się poprosić o pomoc :-)
Co do potworów to z chęciom bym je wstawił ale nie ukrywajmy to są koszta, ludzie którzy się na tym znają... A moja grupka i Ja to amatorzy... owszem ostatnio zrobiliśmy postępy z kamerą i techniką ogółem ale żaden z nas nie jest na tyle utalentowany i "nadziany" by tworzyć potwory (nawet w komputerze) myślałem że sie pojawią ale raczej ich "elementy", dyszenie, kroki, dźwięki, cienie i ewentualnie ich "subiektywna kamera" w ich sposobie widzenia . Czyli bardziej zbudować "klimat potwora" niż całego potwora :-D
Ale jak mówiłem do tej produkcji jeszcze trochę czasu.
Biję się w pierś! Mea culpa, mea culpa (słychać odgłos przypominający uderzenia Dzwonu Zygmunta). Przepraszam, szczepan600. Nie wiem, jak, ale przeoczyłem fragment: "oraz książki". Może to kwestia pośpiechu, jednak z drugiej strony wydawało mi się, iż dwukrotnie czytałem i szukałem tej właśnie informacji. No nic. I mnie się zdarza, jednak. Czyli starzeję się...
Czy są inne pozycje książkowe? Nie mam pewności. Kiedyś coś o tym czytałem, że powstają, ale nie pamiętam już gdzie. Zatem to bez znaczenia. Bo gdybym wiedział coś więcej, znaczyłoby to, że warto się zainteresować.
Jak będzie wiadomo coś w sprawie Projektu (piszę dużą literą), to odezwij się. Na pewno odpowiem. I już czekam na wspólne spotkanie. Mam nadzieję, że nie jesteś abstynentem?
Co do tych potworów, to było tak pół-żartem. Wiem, niestety, jakie są realia. Ale chciałem ten temat podjąć, bo w ogóle - jeśli kiedykolwiek ktoś weźmie się za "nowego Stalkera", jak to nazwałem, profesjonalnie - to tak sobie wyobrażam realizację tego obszaru. Czyli coś, co wykorzystywałoby grafiki jakiegoś plastyka wybitnego, acz niekoniecznie powszechnie znanego.
No tak, no i zapomniałem o najważniejszym: reżyser. Tutaj jest - jak dla mnie - największa zagwozdka. Z jednej strony powinien być to wybitny artysta, ale obdarzony jakąś szczególnie wybitną wyobraźnią plastyczną - z tego punktu do głowy przychodzi mi przede wszystkim Peter Greenaway. Na pewno nie powinien przy tym majstrować jakiś genialny rzemieślnik od super widowisk pokroju Camerona czy Spielberga; z innych nieco względów odpada Ridley Scott (jakkolwiek "Blade Runner" to skończone arcydzieło, to już pozostałe jego rzeczy, które widziałem, to jakaś smutna równia pochyła). Kandydat najpewniejszy, czyli Kubrick, również w grę nie wchodzi z oczywistych względów natury... hm... biologiczno-metafizycznej. Więc może Steven Soderbergh? Wprawdzie jest nade wszystko mistrzem inteligentnej rozrywki, ale jednak ekranizacją "Solaris" udowodnił, że stać go na przedsięwzięcia estetycznie i intelektualnie nader śmiałe. Ale - w sumie - najodpowiedniejszy wydaje mi się jednak Christopher Nolan - oczywiście pod warunkiem, że będzie mu się chciało przypomnieć, jak robił "Memento", "Mrocznego rycerza", czy "Prestiż", a raczej nie będzie szedł w stronę "Batmana: początku" czy - przy wszelkich tego obrazu zaletach - "Incepcji".
Więc tak.
- "powinien to być film 3D". Zgoda. Z tym że nie widziałem dotąd zbyt wielu filmów tego typu i trochę kojarzę je z "marniejszymi" widowiskami, ale to może stereotyp i brak rozeznania z mojej strony.
- "tak, żeby z mózgu poszły wióry". Dokładnie. Słuchaj - uwielbienie do Tarkowskiego i jego "Stalkera" to jedno, ale - i tu może ja Cię zaskoczę - także uważam, że tego typu film, przy wykorzystaniu powieści, gry i w ogóle całej konwencji SF, może nam zaoferować coś, co robi niesamowite wrażenie. Nie chcę po raz drugi nadmiaru filozofii, lecz właśnie solidnej fantastyki naukowej, która owszem, do przemyśleń składa, ale przede wszystkim jest dramatyczna, mocna pod względem efektów, akcji, itp.
- "Sean Penn? Willem Dafoe? Albo [...] Ben Whishaw". Ale tu to żeś mi podpadł! Ci dam!!! Po pierwsze - umówmy się co do jednego. Nikt z Hollywood!!! To powinien być niemal naturszczyk, a w każdym razie swój chłop. Rosjanin, Ukrainiec, Białorusin; no, ewentualnie Polak, ale takiego na razie sobie nie wyobrażam. Dalej, powinien mieć mniej więcej 30-35 lat, jak Strielok (grałem w zeszłym roku lub nawet dwa lata temu, więc w razie czego mnie poprawicie, lecz ja tak go kojarzę). A Penn i Defoe to dziadki, ramole jedne. Co do Whishawa, to dla mnie zbyt pedałkowaty. Nie żebym miał coś przeciwko takim, ale nie do tej roli! W tym przypadku nie aprobuję gościa. Natomiast wciąż obstaję przy Kutsence, dopóki nie usłyszę/przeczytam/zobaczę o kimś/kogoś, kto mnie od tego pomysłu odwiedzie. Na chwilę obecną tylko on. Powtarzam - do tego mnie kadry z filmu "Mars" natchnęły - to było OBJAWIENIE, he, he.
- "jakiś naprawdę dobry współczesny kompozytor [...], na przykład Philip Glass, Arvo Part, Hans Abrahamsen". Tu znowu zgoda. Nawet jeśliby muzyka miała nie być znakomita, to chodzi o to, by pogłębiała wrażenie tajemnicy i ten klimat grozy, który pamiętam z gry. By wzmagała dramaturgię. Jednak żadnych motywów typowych dla fantasy, bez dziecinnego patosu - jedynie drapieżność, miejscami monumentalność i bezustannie niesamowitość - by oddać to, czym jest ZONA: miejscem niepowtarzalnym, niepojętym, niebezpiecznym. Nie wiem, przesłucham coś na Yt, poszukam też wśród współczesnych kompozytorów, niekoniecznie związanych z filmem.
- "zapomniałem o najważniejszym: reżyser". I tu mnie masz. Na razie nie wiem, kto. Może jednak szczepan600 ma rację - zróbmy to sami. Bo jak widziałeś film "Pogarda", to wiesz, że nawet najbardziej cenieni z reżyserów ulegają dyktatowi producentów. A prawda jest taka, że jak producent będzie zachodni, to pójdzie nie w stronę wstrząsu, lecz w stronę widowiska. Tymczasem według mnie film powinien porazić umysł pewną prostota przekazu: istnieją instytucje, które eksperymentują z biosferą i ludźmi, a w konsekwencji prowadzi to do fenomenów, których nie sposób później kontrolować - vide ZONA. I może ona w tym filmie się jakby "rozrastać" - były w grze momenty, gdy trzeba było się ukrywać przed jakąś emisją czy coś w tym stylu. A dlaczego by nie wykorzystać tego tak - po każdej emisji średnica ZONY zwiększa się! Obejmuje ona coraz większe obszary, a na tych nie sposób żyć. I dalej - ci, którzy nie uciekli (patrz - motyw migracji, rozpaczliwych - i kraje, która nie mogą sobie poradzić z uchodźcami!), to stają się, jak w powieści, tymi "zmarlakami", którzy ożywali. Ale nie, żadne tam wampiro-zombi z filmów amerykańskich, tylko rozpaczliwa degeneracja człowieczeństwa. Coś, co nas przeraża - zmieniamy się w istoty pozbawione świadomości, bezbronne, bezradne. Taki reset umysłu czy coś.