I część filmu wywarła na mnie ogromne wrażenie. Zona owiana swą tajemniczością i mistycyzmem przypominała mi opuszczoną Prypeć po awarii reaktora w Czarnobylu. Na początku, gdy nie znałam daty produkcji filmu przypuszczałam, że Tarkowski mógł się inspirować strefą wokół elektrowni. Niestety w II części ten klimat gdzieś umyka. Na pierwszy plan wyłaniają się kwestie filozoficzne przez co film staje się bardziej statyczny. Podsumowując I część - 10/10, II część - 7/10. W ostatecznym rozrachunku daję jednak 9/10 za genialny klimat.