Film jest po prostu genialny i poruszył mnie jak mało który. Świetne, poetyckie kino poruszające problemy natury filozoficznej i nie tylko.
Dla mnie Tarkovski jest tym samym w kinie co Gustav Flaubert w literaturze, który notabene też w swoich dziełach poruszał problemy dotyczące sensu istnienia, choć jego proza była raczej ukierunkowana na stosunki damsko-męskie. Obydwaj też dużo czasu poświęcali na dopracowanie swoich dzieł, zwracając szczególną uwagę na detale.