PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 35 tys. ocen
7,9 10 1 34568
8,9 49 krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

Stalker czyli przewodnik do innego świata, świata, którego sam nie zna. Porusza się jak Bruce Willis w "Dwunastu Małpach" – jak człowiek nie z tego świata, zamroczony takim wymiarem życia, jakie tutaj spotyka. Może dlatego jego córka jest kaleką, mutantem narodzonym na granicy dwóch światów.
Wygląd światów, pomiędzy którymi porusza się Stalker, jest podobny. Jakby po katastrofie. Brudne, odrapane pomieszczenia, zagruzowane, rozlatujące się, wręcz fantastyczne. Jedynie filtry nakładane przez operatora różnicują te światy. Ciemny, czarno-złoty, brudno-odrapany świat realny po jakiejś katastrofie i kolorowy, jasny świat Strefy, w której pojawiła się tajemnicza Komnata Spełniająca Życzenia.
Powolne tempo filmowania skłania do kontemplowania nieruchomego obrazu, który raz się przybliża, raz oddala, ale bardzo mało się zmienia; brak montażu wewnątrzkadrowego powoduje, że ujęcia są statyczne jak malarstwo. Często oddalenie od kadrowanego przedmiotu jest na tyle duże, że niemożliwe jest ustalenie, kto wypowiada poszczególne słowa. A rozmowy są istotne, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Roztrząsają najważniejsze problemy człowieka. Sens istnienia, wiarę, wiedzę, sztukę i wreszcie nadzieję.
Sam pomysł Komnaty Spełniającej Życzenia jest fantastyczny, ale oprawa jego jest tak sugestywna, że nie zastanawiamy się nad realnością pomysłu reżysera, lecz szukamy sensu takiego zabiegu, dajemy się wciągnąć w filozoficzno-moralne rozważania trójki bohaterów: Profesora, Pisarza i Stalkera.
Problemem jest pytanie: czego my tak naprawdę chcemy, czego sobie życzymy? Wszak nie trzeba wypowiedzieć swego życzenia, Komnata sama je pozna, sama je odkryje i spełni to, którego najbardziej pragniemy, nawet jeżeli będziemy się go później wstydzić i za nie żałować, jak Jeżozwierz. Jego wewnętrznym, lecz nieuświadomionym marzeniem, było wyrastające z zazdrości zniszczenie własnego brata. Gdy stało się, czego pragnął i gdy uświadomił sobie, czego pragnął, popełnił samobójstwo. W historii Jeżozwierza poddany zostaje w wątpliwość uszczęśliwiający ludzi wpływ Komnaty.
Przypomina to fatalizm niewczesnych życzeń z "Przełamując fale" Larsa von Triera, w którym bohaterka, świeżo upieczona małżonka, opuszczona przez męża pracującego na rocznym kontrakcie na platformie wiertniczej, modli się, by ten jak najszybciej do niej wrócił. Życzenie się spełnia, ale tylko w jeden możliwy sposób – mąż ulega wypadkowi i wraca do domu jako kaleka.
Więc może nie warto wcale wchodzić do Komnaty? I rzeczywiście, z bohaterów filmu nikt do niej nie wejdzie.
Okrężne drogi do Komnaty, wielość pytań, strzykawki, broń – to wszystko w niezwykły sposób rozszerza pole naszej interpretacji.
Przypomina mi się jeszcze jedna rzecz. "Notre-Dame-la-Grande" – opowiadanie Iwaszkiewicza. Wyprawa trójki mężczyzn z trzech końców Europy do tego cudownego romańskiego kościoła w Poitiers. Wszyscy trzej oprowadzani przez „stalkerową” nagle przyznają się, że przybyli tu z tą samą misją i wyciągają bomby, jak Profesor Tarkowskiego. Chęć zniszczenia piękna, nadziei, a jednocześnie miejsca pustego, które nie daje tego, czego można by się po nim spodziewać, nie jest jakimś bluźnierczym zapędem, jest ideologiczną, racjonalną decyzją człowieka Zachodu, człowieka rozczarowanego cywilizacją i kulturą, człowieka rozczarowanego człowiekiem Zachodu.
Tarkowski natomiast sięga jeszcze po Wschód. Rytm filmu jest kontemplacyjno-wschodni. Nieskończoność tematu również. Wydaje się bowiem, że Tarkowski mógł skończyć go kilka razy. Ale nie. Za każdym razem dopowiadając coś, dopowiada sensy, rozszerza nasze pole widzenia, wzbogaca nas, trzymając nieruchomo i zmuszając do uporczywego śledzenia rytmu filmu i szukania. Bo o ile przez większość filmu zastanawiamy się nad tym, czego poszukują Profesor i Pisarz, potem, kiedy kończy się ich historia, musimy się zastanowić, czego poszukuje Stalker, bo on też poszukuje.