PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 35 tys. ocen
7,9 10 1 34570
8,9 49 krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

Realnie o..

ocenił(a) film na 6

Właśnie przeżywam jeden z większych kryzysów jeśli chodzi o wstęp do "recenzji". Dlatego też mam zamiar przejść do rzeczy bez zbędnych ceregieli. Co wiedziałem o Stalkerze ? Prawdopodobnie arcydzieło ? Obiektywnie, film który nazywamy arcydziełem, jest obrazem który spełnia pewne warunki: ma świetne zdjęcia, niebanalną fabułę, muzykę grającą w uszach jeszcze długo po seansie oraz oczywiście też pamiętliwych bohaterów.

Czym jest Stalker ? Obiektywnie, to film który opiera się na świetnych zdjęciach, są naprawdę "duże", chociaż w pewnej mierze to spora zasługa scenografii. Z pewnością nikt Stalkerowi tego nie odbierze. Jednak na tym zakończę swoje zachwyty, bo generalnie Stalker jest obrazem bardzo plastycznym. Kto najbardziej namieszał ? Z pewnością autor zdjęć, podkradł pracę montażyście, i te naprawdę świetne zdjęcia zaczynają tracić na jakość, ujęcia są niemiłosiernie długie a moja ręka często wędrowała w okolice zegarka. I tak po pierwszych 9,5 minutach byłem bliski rezygnacji. Montaż jest po prostu ubogi, Tarkowski próbuje tuszować ten fakt ładnymi zdjęciami, jednak na przeszło 2,5 godzinny film, nie może to zadziałać. Miejscami miałem wrażenie, że ktoś próbuje mnie na siłę przesycić strefą, a ja tak nie za bardzo lubię. Muzyki jest bardzo niewiele, jak się już pojawia, to staje się przyzwoitym ambientem rysującym klimat.
Bohaterowie, ich los jest dla mnie obojętny, Stalker odnosi się czasami jak grafoman, w jego monologach jest też niewiele odpowiedzi, sporo pytań i generalnie sam nie wiem do czego one prowadzą. Ogólnie postawa głównego bohatera jest dosyć niejasna, w końcu jest skazańcem, oglądając go, miałem wrażenie, że jednak resocjalizacja działa ( i to w Rosji !!) Sama fabuła nie wciąga, niby o czymś jest, jednak dążenie do wyznaczonego przez nią celu jest nieciekawa. Odważę się stwierdzić, że to zlepek zdjęć i monologów. Najwyraźniej Stalker to poezja wzbogacona o obraz, jednak odgrywają one różne role, miejsce akcji i nawiązujące do niego monologi są totalnie niespójne.
W moim mniemaniu, odbieram ten obraz jako twór dla dosyć smutnych ludzi, sprawiał wrażenie czegoś co próbuje mnie dowartościować intelektualnie, i z pewnością jest to forma sztuki (mimo, że zalatywało mi grafomaństwem), ale czy oby na pewno kino powstało by zmusić nas do rozmyślań ? Skąd moje wnioski ? Prócz obejrzanego obrazu, nawiążę do mojej rozmowy ze znajomym fanatykiem Tarkowskiego, który stwierdził, że tylko idioci oglądają kino typu Tarantino, że to papka dla mas. Oczywiście mógł mieć rację, jednak ja się odwołam do prostego stwierdzenia: więcej dystansu, a dla fanatyków sztuki - tolerancji, ponieważ sztuka niejednokrotnie jest dla bardzo wąskiego grona odbiorców. I chyba tak zakończę, sam nie wiem czy będzie to subiektywne czy też obiektywne stwierdzenie. Dla mnie Stalker (prócz scenografii) jest FILMEM słabo warsztatowym i zabójczo monotonnym. łączenie sztuki pisanej (mówionej), ze sztuką obrazową jest po prostu nudne. A resztę zostawiam już forumowiczom.

BTW. Żeby lepiej zobrazować tok mojego myślenia, jestem fanatykiem Daliego, jednak surrealistyczne kino to już delikatna przesada, naprawdę wolałem jak malował.

użytkownik usunięty
Kolbe

Monotonnym bym go nie nazwał. Ale słabo warsztatowym-oj już tak. :/

ocenił(a) film na 6

Jeśli chodzi o monotonie, miałem na myśli monotonne zdjęcia - dobre, ale monotonne. O czym zapomniałem, oglądając całość od początku w oczy rzuca się brak motywu. Cel podróży jest niemal do samego końca nieznany i tak naprawdę, dobitnie, dowiedziałem się tej informacji z opisu. Komnata wspominana jest tylko w opowiadaniu Naukowca. Sama strefa jest ponoć miejscem dziwów, tajemnic, ale tylko z definicji bo oprócz wyprzedzenia przez jednego z druhów większe cuda nie mają tam miejsca.

Co jeszcze, scena ucieczki. Po pierwsze: strażnicy nie umieją strzelać, po drugie: żaden z nich się nie pofatygował, żeby wyruszyć za bohaterami. Przy samej drezynie spędzili ok 10 minut, służby strażnicze miały więc sporo czasu, żeby ich zatrzymać, w tej scenie padają nawet strzały, ale chyba z kilometra... Bardzo nielogiczna sytuacja.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Ej, tak nie wolno!

Masz rację, scena ze strażnicą jest nierealistyczna - kto w takim miejscu wkracza na zakazane terytorium, jak nie samobójca? Ale dlaczego policjanci nie urządzili pościgu, to akurat w filmie zasadnie zostało wyjaśnione.

A dlaczego przekraczali granicę w tym miejscu - poprzez "strażnicę"? Ha, Tarkowski był oczytany. Musiała być strażnica. Kto wpadnie na to, dlaczego, zyska mój dozgonny podziw.

ocenił(a) film na 6
marscorpio

Nie miałem na myśl bezpośredniego pościgu do Strefy a wszystkie sceny przedostawania przez strażnicę. Podobno Strefa jest miejscem bardzo dobrze strzeżonym, komiczne sceny akcji, drezyna o której już wspominałem, Stalker i towarzysze byli cały czas na wyciągnięcie ręki, no i bezszelestny samochód Stalkera :) Bardzo mnie to raziło po oczach z tego względu, że jest to punkt zwrotny w fabule.
Poza tym polecam przeczytać cały mój tekst powyżej, tam jest nieco szerzej o całości.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Prosiłeś, abym ustosunkował się do całego Twojego wpisu nt. "Stalkera". Czynię to dopiero teraz, bo wcześniej nie było okazji.

1. <<ujęcia są niemiłosiernie długie>> - niektóre rzeczywiście, jednak dla jednych to mankament, dla innych walor, bo buduje nastrój.

2. <<Montaż jest po prostu ubogi, Tarkowski próbuje tuszować ten fakt ładnymi zdjęciami>> - polecam zatem poczytać eseje Tarkowskiego na temat zagadnienia montażu w filmie. To wiele tłumaczy. A wszystkie najważniejsze jego rozprawy, dotyczące kwestii estetycznych czy artystycznych, zostały przełożone na język polski.

3. <<Miejscami miałem wrażenie, że ktoś próbuje mnie na siłę przesycić strefą>> - ten zarzut według mnie jest bezpodstawny, bo w filmie raczej było odwrotnie: własności Strefy są jedynie sugerowane odbiorcy, i to bardzo dyskretnie. Niewiele mamy efektów specjalnych, które przemawiałyby za teorią, że to miejsce szczególnie tajemnicze i groźne. Wydaje mi się, że Tarkowski uczynił minimum tego, co uczyniliby reżyserzy z Hollywood.

4. <<Bohaterowie, ich los jest dla mnie obojętny>> - nie rozumiem tego zarzutu. W zasadzie to los większości bohaterów książek i filmów jest mi obojętny - to nie postaci żywe, z realnego świata, a konstrukty fikcyjne. Mogą być ciekawsze, pełniejsze, sugestywniejsze lub odwrotnie. Według mnie postaci filmu Tarkowskiego są wyrazistsze pod względem psychologicznym niż w wielu innych dziełach. Scena rozpaczy Stalkera jest jedną z najbardziej wzruszających w dziejach kinematografii - o ile oczywiści zostanie przez odbiorcę usytuowana we właściwym kontekście.

5. <<Stalker odnosi się czasami jak grafoman>> - spotkałem się już z tym zarzutem. Zastanawia mnie, ilu spośród odbiorców rozpoznaje, że wypowiedzi Stalkera to cytaty, kryptocytaty i parafrazy świętych ksiąg, dzieł literackich i filozoficznych itp. Tarkowski, co powtarzam, był bardzo oczytany i wielokrotnie dawał tego świadectwo w ten sposób, że wypowiedzi własnych bohaterów "montował" z fragmentów najważniejszych pomników kultury.

6. <<Ogólnie postawa głównego bohatera jest dosyć niejasna, w końcu jest skazańcem, oglądając go, miałem wrażenie, że jednak resocjalizacja działa ( i to w Rosji !!)>> - tego to już zupełnie nie rozumiem, nie wiem, o co Ci chodzi. Przy tej okazji, mam pytanie - słyszałeś o tzw. syndromie koncentracyjnym? Stalker może być traktowany jako modelowy tego przykład, acz niekoniecznie.

7. <<Sama fabuła nie wciąga, niby o czymś jest, jednak dążenie do wyznaczonego przez nią celu jest nieciekawa.>> - bo też film ma charakter raczej afabularny, powinien skłonić do refleksji, medytacji, tak jak wydarzenia i przeżycia skłoniły ku temu Pisarza i Profesora.

8. <<odbieram ten obraz jako twór dla dosyć smutnych ludzi>> - tak, komedia to to nie jest, nawet nie tragikomedia. Film bywa kwalifikowany jako dramat obyczajowy.

9. <<ale czy oby na pewno kino powstało by zmusić nas do rozmyślań>> - toż przecież nie brakuje filmów, które do żadnej refleksji nie skłaniają; dlaczego Tarkowski miałby również ten typ sztuki preferować, skoro kino postrzegał w kategoriach etycznych i filozoficznych? Wszyscy mają tworzyć jednakowo głupawe dzieła, tak by nikt się nie wyróżniał?

10. <<łączenie sztuki pisanej (mówionej), ze sztuką obrazową jest po prostu nudne>> - nie rozumiem; przecież film to sztuka audiowizualna, połączenie obrazu i dźwięku, w tym kwestii wypowiadanych przez bohaterów?! Czyżby w komediach czy "Batmanie" nie było aspektu "mówionego"/"pisanego"? A np. w "Equilibrium", którym obecnie się zajmuję (niedługo tekst na filmwebie)? Owszem, jest - a to dopiero bełkot. Jednak nikt nie potrafi nawet wykazać, że mamy do czynienia z bzdurą na bzdurze.

Na więcej nie mam już czasu, pozdrawiam zatem!

ocenił(a) film na 6
marscorpio

1. "niektóre rzeczywiście, jednak dla jednych to mankament, dla innych walor, bo buduje nastrój."
Racja, jest to kwestia gustu. Powiem nawet, że po obejrzeniu Stalkera, postanowiłem poeksperymentować z podobną formą. Tak powstała 8 minutowa etiuda o samobójcy składająca się z wstępu (przebitek) i jednego ujęcia. Mimo, że sam nad tym pracowałem i montowałem - nadal było mało zjadliwe. Nie, nie porównuję się do Tarkowskiego - ale jego zdjęcia łatwo podrobić (kwestia scenografii).

2. "polecam zatem poczytać eseje Tarkowskiego na temat zagadnienia montażu w filmie"
Przyznam się, że nie miałem okazji. Chętnie to zrobię, bo montażem się zajmuję hobbistycznie. A wracając, oczywiście każdy ma swoje poglądy na temat estetyki, artyzmu - a to jak się mówi jest kwestia gustu. Zero dynamiki (jak można się domyśleć, że jest to zabieg zamierzony), ale flegmatyzm po prostu zabija - a jest to wina właśnie montażu.

3."ten zarzut według mnie jest bezpodstawny, bo w filmie raczej było odwrotnie: własności Strefy są jedynie sugerowane odbiorcy, i to bardzo dyskretnie"
Nie to miałem na myśli, przy okazji tej wypowiedzi, również uważam to za minus - właśnie brak sugestywności i namacalności. A co miałem na myśli apropo przesiąknięcia - strefa, strefa, strefa - może i postacie są wielowymiarowe, ale świat (właśnie strefa), jest jednowymiarowy, tworzenie otoczki tajemnicy za pomocą łąki, lasu i gadania - tyczy się to też początku mojej wypowiedzi. Pi***ć dyskrecje, tak głęboką wyobraźnię wolę zachować dla książki.

4."nie rozumiem tego zarzutu. W zasadzie to los większości bohaterów książek i filmów jest mi obojętny - to nie postaci żywe, z realnego świata, a konstrukty fikcyjne. Mogą być ciekawsze, pełniejsze, sugestywniejsze lub odwrotnie. Według mnie postaci filmu Tarkowskiego są wyrazistsze pod względem psychologicznym niż w wielu innych dziełach. Scena rozpaczy Stalkera jest jedną z najbardziej wzruszających w dziejach kinematografii - o ile oczywiści zostanie przez odbiorcę usytuowana we właściwym kontekście."

Oj właśnie tutaj się mylisz, postacie w Stalkerze zmierzają z punktu A do punktu B, cytując przy tym święte księgi, filozoficzne dzieła a całą resztę to figa z makiem. Uważam, że nieobojętność postaci w filmie to ważna cecha - przykład: Edward Scisorhand, Benjamin Button czy choćby Shawshank Redemption - bohaterowie obu filmów wpływają na nasze emocje, można odczuć do nich żal, współczucie czy bardziej weselszą gamę emocji. Postacie Stalkera nie grają na emocjach, niby to kino artystyczne i może to taka forma ich przedstawienia ale ja tego po prostu nie byłem w stanie poczuć od strony aktorskiej - bardziej interesowała mnie sama Strefa jak filozoficzne przesłanki bohaterów.

5."Zastanawia mnie, ilu spośród odbiorców rozpoznaje, że wypowiedzi Stalkera to cytaty, kryptocytaty i parafrazy świętych ksiąg, dzieł literackich i filozoficznych itp.
Jedyne co obiło się o moje ucho to Biblia, reszty prawdopodobnie nie znam - ale oglądając Stalkera wcale nie zachęca do studiowania ich dalej. BTW. Czy nie wydaje Ci się, że właśnie za dużo tych cytatów i całej reszty ? Brzmi to jak praca magisterska z filozofii. Od zawsze uważam, ze co za dużo, to nie zdrowo.

6."tego to już zupełnie nie rozumiem, nie wiem, o co Ci chodzi. Przy tej okazji, mam pytanie - słyszałeś o tzw. syndromie koncentracyjnym? Stalker może być traktowany jako modelowy tego przykład, acz niekoniecznie. "
Akurat literatura XX-lecia była moją ulubioną, także miałem "przyjemność" z tym terminem. Jeśli Stalker jest modelowym przykładem syndromu, to śmiało można powiedzieć, że jest psychicznie chory - bo można go nazwać (syndrom), bezpośrednią metaforą poobozowego urazu psychicznego.

7."bo też film ma charakter raczej afabularny, powinien skłonić do refleksji, medytacji, tak jak wydarzenia i przeżycia skłoniły ku temu Pisarza i Profesora."
Nie ma co ukrywać - ale naprawdę, nie skłonił mnie do żadnych refleksji - podejrzewam, że sporo zawdzięczam to montażowi, dłużyzny zabijają... dosłownie. Po tak ciężkim obraz, naprawdę trudno skłaniać się do jakichkolwiek refleksji, tylko oczy domagają się odpoczynku.

8."tak, komedia to to nie jest, nawet nie tragikomedia. Film bywa kwalifikowany jako dramat obyczajowy."
Źle się wyraziłem, miałem na myśli obrońców za wszelką cenę - z totalnym brakiem tolerancji na inne kino (a miałem przyjemność z kilkoma na żywo). "Stalker jest wielki, a Tarantino to dupa, Lynch też - Tarkowski prorok". Mniej więcej o tym myślałem :)

9."skoro kino postrzegał w kategoriach etycznych i filozoficznych"
Moja pierwsza linia ataku - czyli postrzegał kino w sposób odwrotny w jakim go stworzono - bo dla rozrywki. Są ludzie którzy tworzą dzieła niepowtarzalne, które nie wymagają gór cytatów a i mają styl dużo ciekawszy ( i mimo, że ktoś może nie zauważyć) dużo bardziej dynamiczny - typu Woody Allen czy Bracia Cohen. Oni potrafią w sposób typowo rozrywkowy, przedstawić poważny problem. To nie porównanie tylko przykład

10. Już bez kopiowania - znowu się źle wyraziłem. Miałem na myśli kino filozoficznie, czyli przenoszenie ciężkich filozoficznych ksiąg na duży ekran - bo po co ruszać skończone dzieło, tym bardziej, że lepiej się czyta niż ogląda (tyczy się to większości ekranizacji).

Brak czasu, za dużo seriali do nadrobienia :)