Przeczytałem tu wiele komentarzy, nie dałem rady wszystkich. :-) I nie znalazłem dotąd odpowiedzi na moje pytanie. Mianowicie, jasne jest, że sepia określa nam świat doczesny, a kolor - strefę. Tylko interesuje mnie dlaczego córka Stalkera również jest pokazana w kolorze? Czy nie jest ona jakimś uosobieniem strefy? Chodzi mi tu o niepełnosprawność i jednocześnie nadprzyrodzone zdolności. Tak samo jak strefa jest miejscem "nienormalnym", poranionym, a jednocześnie niezwykłym.
Może ktoś coś dopowie....
"Chciałbym poruszyć raz jeszcze kwestię córeczki tytuowego bohatera. Nasunęła mi się kolejna interpretacja barwności świata widzianymi jej oczyma oraz bezgranicznej wiary w to, co nam, dorosłym, wydaje się być niemożliwe do osiągnięcia. Może to być po prostu obraz dziecka - każdego bez wyjątku - które nie jest jeszcze skażone rządzami, nie jest przytłoczone szarością i przygniecione ciężarem życia. Nie zostało jeszcze wpisane w żadne ramki. Potrafi dostrzegać rzeczy takimi, jakie są. Nie straszne mu konwenanse, czy sztucznie tworzone przez dorosłych granice. Nie musi przedzierać się przez, budzące strach i trwogę w głowach dorosłych, barykady. Potrafi doświadczać ogrodu tu i teraz. Potrafi korzystać z jego niewyobrażalnej mocy, tworząc coś, co doświadczonemu i zweryfikowanemu przez życie dorosłemu nie będzie nigdy dane tworzyć, czy chociaż w to uwierzyć. Nam pozostają niebezpieczne wycieczki do Zony (dywagacje filozoficzne i medytacje), pozostawanie w strefie domysłów i wyobażeń o niej, podczas gdy dzieci mogą kreować swój realny świat w taki sposób, na jaki przyjdzie im ochota."
http://www.filmweb.pl/film/Stalker-1979-30808/discussion/1+10,1646563 oookash
Trochę (lekko powiedziane) mi to nie pasuje do mojego schematu. Niewinne, małe dziecko czytające, deklamujące poważny wiersz dla osób zdecydowanie dojrzałych? Ona już z tymi zdolnościami nie postrzega świata oczami dziecka. Dziecko opisywane powyżej to dziecko z Tajemniczego ogrodu, Agnieszki Holland, a nie dziecko Stalkera. Nie chciałbym tu używać mocnych słów w stylu "Bzdura", ale te słowa same się na klawiaturę cisną..
To prawda, dziewczynka nie była zwyczajna. Uważać może tak ktoś, kto chce uczynić iluzję główny bohaterem filmu.
Nie mniej, aspekt bycia dzieckiem jest ważny. Sfery nie mógł odnaleźć nikt, kto nie byłby dzieckiem.
Ale chyba nie o to pytałeś...
Odnosząc się do Twojego pytania - tak, zgadzam się. Dziewczynka należy do sfery. Jest cudem jej działania, toteż należy do świata barwy.
Dokładnie, dobrze powiedziane ona należy do strefy. Polecam opowiadanie "Obarczeni szczęściem" to w pewnym sensie ciąg dalszy "Pikniku..."właśnie o losach dziecka Stalkera.
"Kto nie stanie się jak dziecko, nie wejdzie do królestwa bożego". Ona była po prostu dzieckiem, z dziecinną (czyli prawdziwą) wiarą, nie obarczona jeszcze dorosłym zepsuciem, myśleniem i pojmowaniem świata. Zauważ, że w ostatniej scenie przedmioty same posuwają się po stole, gdy ona siedzi obok. Bo ona po prostu WIERZY, że one się przesuną, a nie, tak jak my dorośli, zastanawiamy się, czy to aby na pewno jest możliwe. ZASTANAWIAMY SIĘ a nie WIERZYMY. Stalker sam powiedział: "ludzie nie mają wiary". "Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzieli byście temu drzewu: rzuć się w morze, a tak by się stało". Człowiek może całe życie chodzić po strefie i nic nie dostrzec, bo kieruje się rozumem, a nie wiarą. Zwróć uwagę jak niechętnie ci dwaj ludzie wykonywali polecenia Stalkera, bo sceptycznie do tego podchodzili i wydawało się im to niedorzecznością. Podejrzewam, że gdyby córka szła ze Stalkerem, wykonywała by jego polecenia bez mrugnięcia okiem i z prawdziwą wiarą. A ty? Nie wydawało ci się trochę dziwne chodzić za muterką rzucaną przez Stalkera? Bo mi tak, co najdobitniej świadczy, jakim jestem słabo wierzącym człowiekiem. Nie jestem taki jak dziecko. To jest oczywiście moja interpretacja i nie musisz się z nią zgadzać. No ale podobno w sztuce nie ma błędnych interpretacji, dlatego to napisałem. (Cytaty z Pisma Św. pisałem z głowy, więc mogą być błędy) : )
Ostatnia scena jest moją ulubioną. Ta z trzema szklankami. Przesuwają się one wszystkie, ale tylko jedna przekracza krawędź sotłu - ta, która jest pusta. Dwie pozostałe są pełne - to profesor i pisarz. Oni są zapełnieni przyzwyczajeniem do tego, co widzą i słyszą, a kiedy mieliby przekroczyć próg płaskiego stołu, pękliby od ciężaru własnego doświadczenia. Nienapełnione naczynie upada, ale się nie rozbija(nie słuchać dźwięku stłuczonego szkła, a jedynie pusty dźwięk odbijającego się).
Taka moja(nad?)interpretacja. ^_^