Wracam tutaj po 7 latach od mojego pierwszego seansu Stalkera. Wracam po dociekliwych studiach nad resztą twórczości Tarkowskiego, po poznaniu wszystkich piosenek Jacka Kaczmarskiego traktujących o jego filmach, po przeczytaniu "Pikniku na skraju drogi" Strugackich oraz po zdawaniu ustnej matury powołując się na filmy Tarkowskiego. Wracam w końcu także po setkach godzin rozmyślań nad Stalkerem. Po tych wszystkich latach dojrzało we mnie przekonanie, że to było najwspanialsze przeżycie jakie doświadczyłem obcując z kinem. Film udowadnia, że mitycznego katharsis znanego z greckich dramatów można doznać i we współczesnych czasach.
PS. Tym, którzy chcą się bardziej zagłębić. Z całego serca polecam rozważać film jako tryptyk w połączeniu z powieścią braci Strugackich i twórczością Kaczmarskiego. Wytrwałym obiecuje, że otworzy to przed nimi wiele nowych furtek. Aha! Podczas rozmyślań obowiązkowo "Aria Beethovena" jako tło, pozdrawiam!
Mam podobny staż znajomości ze „Stalkerem” + wielokrotnie powtórki ;) Ja od siebie polecam jeszcze książki: „Czas utrwalony”,„Kompleks Tołstoja” i „Dzienniki”
A co myślicie o filmach ucznia Tarkowskiego - Konstantina Łopuszańskiego? Na razie oglądałem jego "Listy martwego człowieka" i jestem pod wrażeniem.
Ponieważ autor wątku nie odpowiada podaję utwory Kaczmarskiego, jakie znam, związane z filmami Tarkowskiego: Stalker i Rublow. Przy okazji polecam moje ulubione dzieło barda: Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego.
Dopiero teraz zauważyłem, że są jakieś komentarze ;p. Jest jeszcze "Ofiara" do filmu "Ofiarowanie".
Pozdrawiam z roku 2018. :D