PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 35 tys. ocen
7,9 10 1 34568
8,9 49 krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

Wielki film, ale .....

użytkownik usunięty

Od dowodów na obezwładniający geniusz tego filmu jego forum aż buzuje, dlatego taki ja, podpisujący się pod nimi, nie sądzę bym mógł do nich dodać coś nowego. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewną rzecz, która jak dla mnie jest wadą wystarczającą by zepsuć odrobinę odbiór tego dzieła.

Mianowicie rzeczą tą jest nadmiar filozoficznych wywodów prowadzonych przez bohaterów. O ile w dialogach zamieszczanie tego typu refleksji jest tolerowalne (a w tego typu produkcji wręcz wskazane), to monologi o sensie istnienia wypowiadane prosto w twarz kamery stają się nieco pretensjonalne.
Trzeba się pogodzić z tym, że kino dysponuje zupełnie innymi środkami przekazu niż literatura i treść trzeba niestety do tych środków dostosować.

W literaturze flowy typu "...Twardość i siła znamionują śmierć, gibkość i słabość znamionują życie..." są na porządku dziennym, ten rodzaj sztuki jest stworzony właśnie by przekazywać takie strumienie refleksji.

W filmie natomiast moim zdaniem przekaz powinien wypływać z fabuły i z zawartej w filmie symboliki, a dosłowne zawarcie kiejś głębokiej myśli można z powodzeniem zawrzeć w dialogach bohaterów ( co zresztą w Stalkerze z powowdzeniem się czyni), byleby w przyjętej konwencji nie raziło to łopatologią.
Nagłe przenoszenie widza na wykład z filozofii u Pisarza czy Profesora budzi mój opór. Bez tego film nic by nie stracił.

Oprócz tego zarzutu: MIAZGA

Fajnego posta napisałeś.

Na początku powiem, że rozumiem Twój wywód dotyczący filmu. Cześciowo się z nim zgadzam. Ale piszesz :
"Mianowicie rzeczą tą jest nadmiar filozoficznych wywodów prowadzonych przez bohaterów".

Dla mnie jako dla widza "strumień świadomości" wypływający od postaci Stalkera, granej przez Kajdanowskiegi czy postaci profesora, pisarza jest wręcz oszałamiający.
Strumień ten (przynajmniej w moim odczuciu) jest na płaszczyźnie, której kamerą nie da się uchwycić nie zmieniając rdzenia filmu. Równowaga środków przekazu- obrazu i literackiego komentaża dodanego do niego jest dostosowana idealnie.

"Nagłe przenoszenie widza na wykład z filozofii u Pisarza czy Profesora budzi mój opór. Bez tego film nic by nie stracił".

A w moim odczuciu strata byłaby duża. Cała "filozofia: Zony i wyprawy do niej pozbawiona zostałaby "filozoficznego" motywu . Wywody pisarza i profesora dotyczą chociażby powodu dla, którego zdecydowali się podjąć ekspedycję. Wszystko jest wyplecione z największym wyczuciem.
To rzecz jasna moje zdanie.

P.

użytkownik usunięty
mr_oldman

"Równowaga środków przekazu- obrazu i literackiego komentaża dodanego do niego jest dostosowana idealnie."

Jak się zapewne domyślasz - nie zgadzam się. Ale ja czepiam się tylko tych monologów, które są wypowiadane wprost w twarz widzowi, dyskusje między bohaterami nie są dla mnie wadą. Zwłaszcza gdy są kwitowane słowami: "Powstrzymaj pan tą filozoficzną sraczkę" :)

" Cała "filozofia: Zony i wyprawy do niej pozbawiona zostałaby "filozoficznego" motywu . "

Nie.
To gadanie z ryjem wprost do kamery (chodzi mi o wypowiedzi np. typu "...Twardość i siła znamionują śmierć, gibkość i słabość znamionują życie..." czy "Wewnętrznie chcę wegetarianizmu, a jednak marzę o kawałku soczystego mięsa" <mogłem coś niedokładnie cytnąć>) nie wnosi absolutnie nic do fabuły. To jakby na siłę zamieszczanie koniecznie jak największej ilości refleksji z książki. Nie pasuje mi to.

ocenił(a) film na 9

Widac, żeś pierwszy raz zetknął się z Wielkim Kinem :)

Kino nie ma najmniejszych problemów z wyrażaniem tego samego, co literatura. Kino mówi troszkę innym językiem, ma szersze spektrum możliwości, tylko że w tłum żadko wybiera kino ambitne i wychodzą takie głupoty jak tłum nie dający sobie rady z genialnymi filmami :)

Bez urazy, po prostu musisz się przyzwyczaic do takiego kina. Polecam "Powrót" Zwiagincewa, tam masz sporo symboliki.

I oczywiście możesz dodac swoją cegiełkę. Np powiedz, czemu strażnicy tak łatwo wpuścili Stalkera i jego towarzyszy do strefy? Albo co znaczą czewrone oczy corki Stalkera?

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Oczywiście ze kino ma większe możliwości skoro, jak się oklepało, jest połączeniem wielu sztuk (obraz, dźwięk, literatura...) Obraz i dźwięk odpowiadają za formę filmu, a ‘część literacka’ (fabuła) za treść, to oczywiste. Co za tym idzie, jeśli chodzi o formę, filmowcy mogą zaszaleć jak tylko chcą, to jest ich wizja. Jednak adaptując np. książkę muszą pamiętać że czerpią ze sztuki która ma własny podział na formę i treść, i tutaj muszą bardzo uważać . Uważać, bo np. gdy książka nagle przyjmie formę wykładu, to na ekranie może to wyglądać drętwo. Powtórzę po sobie, że w filmie przekaz powinien wypływać z fabuły i z zawartej symboliki, a nagła gadka filozofa trąci trochę łopatą. Jeśli ciebie to nie uwiera to ok, ale mnie tak. Takiego mnie zrobili no.

Ale widzę, że muszę dodać, iż ten zarzut, choć tak obszernie go żem opisał, w porównaniu z całym filmem jest nikły w chuj!

Powrót widziałem, tak o piczy kłaczek wyżej od Stalkera go cenię.

Co do cegiełki, kurde słońce świeci, piękny dzionek. Ale dobra tam, częściowo podejmę rękawicę :P

Żołnierze najpierw robili konkret obławę na Stalkera&Co. Gdy ci odpalali już tą drezynę to poszła seria z karabinu w wodę prosto pod nimi. Wtedy strażnicy byli bardzo blisko dorwania intruzów, ale właśnie wtedy odpuścili, skończyły się strzały, pościg. Dlaczego? Nie wiem. Ale może to ma coś wspólnego z jakąś wyższą interwencją przy czyimś usilnym dążeniu do celu?! To żeby rozwinąć, musiałbym wiedzieć więcej czym jest Strefa.

Czerwone oczy córki, cóż. Najprościej byłoby zwalić to na karb płaczu, czyli albo wzruszenie albo wsciekłość z powodu powrotu ojca. Jednak mnie po seansie nasunęła się inna teoria, teraz co prawda wydaje mi się trochę za bardzo ekstrawagancka, ale proszę, oto ona:
Czerwone oczy to czasem znak szczególny zwierząt polujących w nocy. Na to daję odpowiedni cytat z Biblii „A on dzień Pański przyjdzie jako złodziej w nocy, w którym niebiosa z wielkim trzaskiem przeminą...” i tam dalej jakoś leci, nie. Takie podejście (słuszne czy nie) rodzi znowu kolejne pytania
I oto jest pytanie czy po powrocie Stalkera ten dom jest tym na Ziemi, czy jest jego ‘odbiciem’ w życiu pośmiertnym. A jeśli tak to czy to wszystko przez Strefę? A jeśli tak to co to kurwa ma być, że po śmierci to samo co za życia? A jeśli tak to jest to niebo czy piekło? Bo skoro córcia przesuwa szklanicę po stole to może ma coś z tymi ciemniejszymi mocami wspólnego?
W ogóle ona jakaś lewa jest ;)

Co do wielkiego kina: widziałem ‘Top Secret!’ i już nic mnie nie zaskoczy :P

ocenił(a) film na 9

Widzisz? Dużo można jeszcze napisac...

Ja pod koniec miesiąca obejrzę to arcydzieło jeszcze raz. I moją recenzję szlag trafi pewnie, choc starałem się maksymalnie ogólnikowo pisac.

To polecam "Salto" Konwickiego czy "33 sceny z życia" Szumowskiej.