Według mnie jest to najsłabszy z odcinków serii, może dlatego że podróż w czasie jest w tej serii potrkatowana nieco frywaolnie i głupawo (najważniejsze pytanie dlaczego tego nie wykorzystano wczesniej albo później), no ale to rzecz gustu. Mimo wszystko 8/10 :)
Polemika
Polemizowałbym z tym stwierdzeniem. Podróż w czaie jest tu potraktowana, może nie do końca Trekowo, lecz w miarę rozsądnie. Tam gdzie zazwyczaj w ST pojawia się podróż w czasie tam często pojawia się także alternatywna rzeczywistość. I ani jednego, ani drugiego nie lubię. Ale są wyjątki. Do nich właśnie zaliczam ST4, ST8 i jeden odcinek ST:DS9 "Little Green Man". W innych przypadkach, lepiej aby unikali czasu. W ST:TNG jest taki odcinek, który przypomina film "Dzień Świstaka" - mogliby go sobie podarować. A jeśli chodzi o alternatywną rzeczywistość i podróże w czasie, to najwięcej tego typu odcinków było w ST:Voyager i ST:DS9. Niestety, za dużo. W nich zawsze ktoś ginął i albo ożywał, bo zmnieniono linię czasu, albo pojawiał się z innej rzeczywistości alternatywnej. Raz, dwa - OK. Ale co za dużo to nie zdowo. W ST4 bardziej położony jest nacisk na konflikt kultur, niżli samą podróż w czasie. A w filmie (wraz z poprzednimi) jest zawarta pętla czasowa. Kirk sprzedaje okulary, które dostanie wiele lat później.
A co do tego czy jest najgorszy. Nie będę obiektywny. Dla mnie jest najlepszy i od niego rozpocząłem swą przygodę z ST. A co do najgorszych to mam nominowałbym ST1, który za bardzo jeszcze jest stworzony na ST:Phase Two (drugiej części serialu, która nie doszła do skutku). oraz ST5 (Tu popierają mnie zarówno krytycy jak i liczni Trekkies, lub Trekerzy, jak się ostatnio nazywają).
Czwóreczka na równi z ósemka są dla mnie najlepszymi filmami serii. Podbnie jak Ty, też zaczynałem swoją przygodę z "The Voyage Home" =)
ja kinowe treki zacząłem oglądać bodaj od niezbyt udanego moim zdaniem ST III, a ST IV należy do moich ulubionych, między innymi za humor i właśnie tą podróż w czasie.
Jedna z najzabawniejszych scen w filmie jest ta w szpitalu, gdzie na korytarzu staruszka krzyczy "Pan doktor dał mi tabletke i wyrosła mi nowa nerka" - moze nie mialo być smiesznie, a jednak..:)
Poza tym, mimo wiszacego nad ziemią zagrożenia, cała ta część to miłe odprężenie..
Kolejne udane Treki kinowe to ST: VI, VIII..pozostałe jakie sa każdy widzi :)
A moim zdaniem 4 czesc ma ze Star Trekiem wspolny tylko tytul.
Caly odcinek ma glupawa fabule i z trudem wytrzymalem do konca.
Dlamnie 2 i to tylko za nawiazanie do serii :)
ST 4 zdecydowanie najlepsza część kinowych Star Treków. Dwójka jest naprawdę niezła. Olgólnie uważam że lepsze są starsze części kinowych Star Treków z Shatnerem.
jadę z filmami ST po kolei - obejrzałam IV i zadowolona specjalnie nie jestem (dwójka i trójka zdecydowanie lepsze)... zgadzam się z tym, że trochę to głupawe było... Scotty i McCoy wciskający jakiemuś kierownikowi produkcji kim oni to nie są... ciekawe jak Chekov i Uhura dostali się niezauważeni do bazy wojskowej (przesłali się?? jakoś w to wątpię...)... i jak te dwa wielkie humabaki zmieściły się do klingońskiego statku, skoro on wcale na taki wielki nie wyglądał... => naciągane to wszystko...
a tak w ogóle powiedzcie mi, czy to przypadkiem nie Jim Carrey zagrał w "Voyage Home" epizod?? screen z filmu tutaj:
http://i168.photobucket.com/albums/u163/ewa_emmerich/Star_Trek/es1.jpg
To zdecydowanie Jim Carrey!
Co do samego filmu, podoba mi się koncepcja Treka nie do końca na poważnie, szkoda, że fabularnie cieniutko (kosmiczne 'uwolnić orkę'? dziękuję, postoję). Ale i tak dzięki niezłym dialogom oglądało się nieźle :)
"przedawkował LDS" :D