Posejdony, Zeusy, Hadesy, Bogowie, PółBogowie...
Zabrakło ćwierć Bogów, skandal!
Rybacy, którzy nigdy nie byli wojownikami, ale jak trzeba to sięgają po miecz i tną aż miło.
Jakieś meduzy, nieustraszeni wojownicy, władcy pustyni, i inne potwory wykonane w sposób... nijaki w zasadzie.
Co my tu mamy? Naciągany film i Naciąganą historię, ale w sumie nie powinniśmy się dziwić, skoro to tylko jakiś remake, w dodatku z dystansem podchodzący do tematu.
Obejrzeliśmy, nie nudziliśmy się, oceniliśmy, zapomnieliśmy. Bo kto niby będzie pamiętał ten film za jakiś czas? Przecież to kino na jeden raz, przecież raz można stracić przy tym czas. Prawda? Tylko raz.
pieprzysz trzy po trzy, Polacy tylko umieją narzekać idz oglądać zielonego avatara na którym zasnąć idzie
Może zacznijmy od tego kolego, że w ogóle nie odróżniasz obiektywnej krytyki filmowej od narzekania, a szkoda, bo może byśmy sobie podyskutowali.
Swoją drogą to, żebyś wiedział - Avatar podobał mi się dużo bardziej, bo nie dość, że fabuła stała na wysokim poziomie to sposób w jaki zrealizowali ten film był jeszcze lepszy, a i efekty eleganckie - można było czym oko zachwycić. W ogóle to jakoś nie wypada porównywać go do Clash of the TItans, bo nie warto, więc się grzecznie powstrzymam.
Tak jak skomentowałam recenzję: Ten film jest kiepski. I nie chodzi mi tu o brak ( bo rzeczywiście brak) wartości tzw. głębszych ;-)
To ma być kino akcji - tu wszyscy się zgadzamy. Tylko ,.,,,,, nie mylmy efektów specjalnych z akcją. Efekty były , akcji nie. A to już bardzo bardzo źle.
Fabuła to totalne dno, dialogi wcale nie zabawne a pseudo moratorskie dyskusje między Zeusem i Perseuszem o kondycji ludzkości to już kompletne zero.
Szkoda było patrzeć na Raplha Fiennesa...... Co za upadek boga ;-)))))))) na samo dno - a jakże... być takim Hadesem. No ale- przyjął marny scenariusz do zagrania, to i co mógł wykrzesać. .... Jeszcze dziwniej było mi na sercu patrzeć na...Mikklesena jako Draco... Chociaż on był z nich wszystkich nalepszy. Wybaczcie mój szok, ale zupełnie niedawno oglądałam Valhalla Rising, gdzie Mikkelsen był ....well.... zupełnie z innej półki ( ok, to NIE BYŁ FILM AKCJI - więc nie porównuję, tylko się szokuję) ;-)
Nasz Perseusz spisał się jak mógł- ale też miał marny scenariusz.... I nawet jego chmurne spojrzenie nie pomogło... Kiedy tak porównam do Marcusa z Terminatora IV...
Proszę, zrozumcie i wybaczcie. Pewnych porównań się nie uniknie- jeśli mówimy o aktorach.
No nic. Film ujdzie- i na tyle go oceniam. Dla tych efektów - żeby nie było że nie doceniam, bo owszem ślepa nie jestem.