Bardzo mi się podobał. Mitologię Parandowskiego przeczytałem ze 3 razy, świetna lektura była. Tutaj wiadomo, że nie będzie to wierne mitom, ale i tak nieźle. Ogólnie Amerykanie nie mają swoich mitów ani bohaterów to coś muszę od innych pożyczać. A nie - no przepraszam - a mit o pucybucie? A wiara w Pieniądza i Apple? Nie no nie są tacy znów wyrwani z kontekstu. Poza tym wymyślili jeszcze x-mena, batmana, kurde, tego... no... Zuckerberga, Yode. Jakąś tam swoją mitologię mają ;)
A i my nie gęsi i Wiedżmina mamy!
A już na poważnie to nie znam za bardzo naszych rodzimych bogów i mitów. No ale cóż - mamy za to lekcje religii...
A wracając do filmu. Dla mnie wizualnie prawie Avatar, treściowo za to go przebija - mam słabość do mitologii, choć po prawdzie wiele już nie pamiętam i dlatego może nie drażnią mnie jakieś tam zapewne istniejące niespójności fabularne :)
Ale przyjemność miałem większą niż z Avatara może i dlatego że nie spodziewałem się wiele - w przeciwieństwie do 3d cuda Camerona...
Worthington wygląda jak marines żywcem przeniesiony z Avatara i troszkę mnie to wkurzało, Mikkelsena uwielbiam ale cu on tu robił kurde, wolę go w ambitniejszym kinie.
Gemma Arterton ... kurcze nie skojarzyłem jej z Księciem - ale ładna kobieta.
Tak czy inaczej baardzo fajny film, bez może przesady ale jak znalazł kino rozrywkowe.
A, że Hadesa nie zabili to można się spodziewać drugiej części :D
P.S. Tylko mi tu nie pisać, że spoiler - a niby jak miał gościu zabić Boga? Hm?