Forma bardzo zachwyca, zawartość już nie. Historia opowiedziana jest zwyczajnie, jak zawsze w tego typu produkcjach. Nie dość, że jest banalna, to reżyser nie próbował wykrzesać z niej nic ciekawego, co choć w najmniejszym stopniu mogłoby ją uratować. Wszelkie przejawy ukazania humoru wypadły mizernie, a nieustanne patetyczne przemowy o tym samym, czyt. o niczym, były żałosne, bo próbowano z nich zrobić coś niezwykle podniosłego i ważnego. Niemniej jednak cała wizualna otoczka (efekty, zdjęcia, scenografia czy muzyka) skutecznie odwraca uwagę od fabularnej pustki, co sprawia, że dwugodzinny seans jest szybką i dobrze bawiącą widza rozrywką - szkoda tylko, że bezwartościową.
5/10