Muzyka niezła, efekty niezłe, momentami śmieszny ("And whatever the hell you are" ;]), strasznie pompatyczny, zgodność z mitologią znośna, aczkolwiek niezgodności rażące, zwłaszcza dla miłośników mitologii, główny bohater sie nie nadaje na Perseusza, bo jest przecież tym niebieskim ludkiem z Avatara ;] Najfajniejszy był konik i ten ento-podobny stwór z niebieskimi oczami, ale skąd go scenarzyści wytrzasnęli to nie wiem :) Ogólnie film kiepski, ale da się obejrzeć, aczkowlwiek musiałam zrobić przerwe po godzinie, bo już mi się nie chcialo oglądać :P Nie rozmiem tylko po co tak kombinowali z tym filmem? Nie mogli po prostu sfilmować mitu, tak jak należy bez żadnego wydziwiania? Mogli zrobić z tego całkiem przyzwoite kino, a tak - spaprali sprawę.