Widzę że znalazło się na forum wielu zawodowych krytyków filmowych oraz filmoznawców. CZekałem tylko na porównania Clasha z kinem noir. Bardzo zabawna jest większość postów pisanych pod wpływem emocji:D:D:D:D
Avatar i Clasha łączy tylko 3d i Sam Whorthington, nic więcej. Znaleźli się "doszukiwacze" podobieństw. Przypomina mi to słuchanie płyt Slayera przez katolików od tyłu.
Avatar był przygodą subtelnie flirtującą z nami za pomocą 3 wymiaru. Wciągającą nas w samo centrum akcji, sprawiającą że czuliśmy się jak współuczestnik wydarzeń które miały miejsce na ekranie. Fabuła Avatara wcale nie była słaba. Dwadzieścia lat temu "Tańczący z wilkami" został obsypany oskarami mimo że jego fabuła była bardzo podobna. Jak zżynać to od najlepszych. Większość ludzi krzyczących że Avatar to dno robi to tylko i wyłącznie aby być oryginalnym. Niestety w tym przypadku oryginalnym inaczej.
Clash of the titans to z kolei hollywoodzka rozwałka, pełna efektów specjalnych. Takie 300 w wersji 3d. Tak, to prawda że efekty 3d nie są tutaj najwyższych lotów ale tak czy inaczej warto go oglądnąć w 3d. Z pewnością nie są one gorsze niż te z Alicji w krainie czarów. W dolby 3d ogląda się film całkiem sympatycznie. Co do scenariusza to proponuje wszystkim adwersarzom kina studyjne i ambitne, europejskie filmy niszowe a nie amerykańskie superprodukcje. Większe prawdopodobieństwo że wyspowiadasz się będąc w burdelu (może spotkasz księdza wśród klientów:) niż trafisz na dobry scenariusz w hollywoodzkiej superprodukcji. BTW. Widziałem już gorsze scenariusze, np. 2012.
Jak na rozwałkę z efektami, Clash of the titans spełnia swoje zadanie i zapewnia nam dwie godziny błogiego chilloutu a chyba takie zadanie mają superprodukcje. Wyłączamy myślenie i dajemy się porwać akcji a tej w Clashu nie brakuje.
Wiem że zaraz rzucą się na mnie sępy krytyki próbując mnie rozerwać na strzępy ale uwierzcie mi warto Clasha zobaczyć.
Dodatkową atrakcją jest fakt że w wersji 3d wycięto wszystkie sceny ze znakomitą polską aktorką dramatyczną, Izą Miko. I chwała Bogom za to...
jeśli masz na myśli wielkiego "krytyka" pmp2811, pieszczotliwie zwanego pimpusiem to wiedz, że ma on jedną jedyną misję na tym świecie udowodnić, że Avatar jest najgorszym filmem wszechczasów - nie bierz jego opinii na poważnie, o chętnie udowadnia, że czarne jest zielone byle nie niebieskie...
Ha ładnie to tak za plecami obgadywać ?? Avatar to łajno i tyle, bajeczka dla 5 latków, tutaj mamy męską walke!!!
hmm obydwa produkty to filmy dla rozrywki, więc czemu nie można porównywać ???
TYTANI górą ! niebieskie jaszczurki do GAZU !!
idź do banku krzyknij NAPAD i znajdziesz się w miejscu gdzie tą "męską walkę" odczujesz na swojej skórze, ciepłą, gęstą, spływającą po twym policzku!
a potem zagrasz we "wjo koniku" z prawdziwą MĘSKĄ elitą-Ryśkiem, Brodą i Szramą, czego ci gorąco życzę.
Navi nie byli jaszczurkami a przynajmniej tak mi się wydaje. Avatara zaś cenię za to że wciągnął mnie bez reszty jego świat. To nie był film tylko przygoda. Poczułem się jak gdybym był na Pandorze fizycznie. Nie każdy ma jednak takie samo postrzeganie świata filmowego. Nie wiem natomiast dlaczego góra mają być tytani. To bardzo ciekawe. Czyżby dopadł Cię syndrom Boskości z którego to powodu ludzie wymyślali Bogów?
Idąc takim tokiem rozumowania i stosując takie kryteria mogę z łatwością porównywać dowolne rzeczy, sytuacje czy postacie. Samo kino hollywood oznacza infantylność, fajerwerki, efekciarstwo i powierzchowność ponad wszystko.
Infantylność,fajerwerki, efekciarsto ale przedewszystkim dobra zabawa, i tego ostatniego właśnie zabrakło mi w tej przereklamowanej kupie gówna o 3 metrowych kosmicznych smerfach która pomimo 12 lat planowania i tak jedyne co miała do zaoferowania to najbardziej oklepany model scenariusza jaki kiedykolwiek powstał i jak na tak gigantyczny budżet strasznie średnie efekty specjalne. Do kina na Starcie Tytanów poszedłem oczekując dobrego kina akcji z Samem Wortinghtonem kopiącym dupy na prawo i lewo i to właśnie dostałem, to czego się jednak NIE spodziewałem to świetnej scenografii, niesamowitych efektów specjalnych(nie licząc dosyć słabej meduzy) ekscytujących scen akcji, genialnie zaprojektowanych dżinów i harona, i najpotężniejszego potwora jakiego kiedykolwiek widziałem w kinie i za to mają u mnie piwo bo nie często zdarza mi się wyjść z kina nie żałując pieniędzy na niego wydanych a nowy Clash of the Titans jest wart każdej wydanej złotóweczki :).
gdzie się nie zajrzy- wszędzie pierdolą o Avatarze. Ja walę, tyle kontrowersji i waszego bulwersowania się wzbudza film, który nawet nie porusza żadnego drażliwego tematu. Najlepszy dowód na jego fenomen.
Fanomen Avatara jest taki że miał genialnego reżysera, świetną obsadę, wyk*rwisty budżet i 12 lat na przygotowanie porządnego scenariusza i pomimo tego dostaliśmy strasznego średniaka który nie zaskakuje absolutnie niczym i każdy kto obejrzał chociaż jeden zwiastun od razu mógł przewidzieć jak potoczy się fabuła.
Avatar może i nie jest najgorszym filmem świata, jednak w moim mniemaniu jest największym zawodem w historii kinematografii dlatego że obiecywał gwiazdy z nieba a dostaliśmy nudną bajeczkę której infantylizm powstydził by się nawet Disney, a po legendarnym Jamesie Cameronie jednak spodziewałbym się dużo, dużo więcej.
długość przygotowania scenariusza nie jest żadnym miernikiem jego jakości. Woody Allen tworzy je przykładowo w ok. 2 tygodnie. Tak samo jak miernikiem scenariusza (który w Avatarze mośku został zbudowany wg. uznanego modelu zastosowanego chociażby w starych gwiezdnych wojnach, terminatorze, Rockym i wielu, wielu innych) nie jest jego przewidywalność. W "Liście Schindlera" i "12 gniewnych ludzi" wiemy od początku co się wydarzy na końcu, a jednak nie umniejsza to ani odrobinę wielkości tych filmów. I nie mówi mi nic o największym zawodzie w kinematografii, bo gówno o niej wiesz i zamyka się ona dla Ciebie w kategoriach 1. Hollywood 2. Polska i 3. kilka produkcji europejskich. Nie znasz się na filmach, lubisz gówno, psioczysz na nie-gówno, jesteś typowym filmowym ciemniakiem.
A kto obiecywał gwiazdy z nieba w związku z "Avatarem"? Media podchwyciły, nakreciły. Cameron nie dementował, bo po co? Efekty są przełomowe. A co do zwiastunów i fabuły, to w 9/10 holywoodzkich produkcji można przewidzieć "z miejsca" wszystkie "zawiłości" fabularne. Jeśli ktoś szedł na cameronowską superprodukcję z chęcią przeżycia ekstazy z powodu scenariusza, to gratuluję wyboru. Ale na ekonomii to się ktoś taki nie zna.
Co do Tytanów, to zwiastun bardzo mnie nakręcił. Klasyczna rozpierducha, przy jakiej świetnie się bawię (szczególnie, że klimaty fantasy). ALe chyba wybiorę się na 2D, bo wiele osób psioczy na konwersję.
oj 3d jest beznadziejne, naprawdę.
avatar był dużo lepszy pod względem samej oprawy graficznej (nie mówiąc o grze aktorów, o scenariuszu itp).
trailer COTTa był moim zdaniem najlepszym trailerem jaki widziałem. nic nie mówi o tym co się dzieje w filmie (no wiem że jest rozpierducha, worthinghton nie jest człowiekiem i oczywiście ma wszystkich uratować) przeciwnieństwie do avatarowego (bo tam wiadomo co się stanie) i oczywiście zajebista muza. a filmie to... mówiąc delikatnie - dużo słabiej. xd
Wiesz co, na Clash of the Titans też poszedłem wiedząc że na końcu ci źli dostaną w dupę od tych dobrych a główny bohater zdobędzie dziewczynę i będą żyć długo i szczęśliwie, tyle że w Avatarze już nie chodzi o pewne aspekty fabularne które łatwo było przewidzieć, ale o cały p*erdolony film który był tak przewidywalny że równie dobrze mogłeś obejrzeć zwiastun parę razy i wiedziałbyś DOKŁADNIE jak ten film się skończy.
"I nie mówi mi nic o największym zawodzie w kinematografii, bo gówno o niej wiesz i zamyka się ona dla Ciebie w kategoriach 1. Hollywood 2. Polska i 3. kilka produkcji europejskich. Nie znasz się na filmach, lubisz gówno, psioczysz na nie-gówno, jesteś typowym filmowym ciemniakiem."
Nie ma to jak opinia typowo onetowego wieśniaka który wyznaje zasadę że jak ktoś nie lubi tych samych rzeczy co on to ma gówno do gadania, idź przed dom gonić kurczaki bo z tego co widzę, na inteligentną wymianę zdań jesteś stanowczo za głupi tak więc na forum Filmwebu nie powinieneś się wypowiadać.
Stary, jak ktoś daje 10/10 Dragonballowi, to tak, jakby się zachwycał mainstreamem sztuki współczesnej. A nawet gorzej. Powtarzam, że scenariusz Avatara został zbudowany na tym samym schemacie, którego użył np. Lucas, do stworzenia Star Warsów IV, V, VI.
Ocenianie filmu to dla Ciebie albo 1 albo 10, więc to jakiś śmiech na sali.
Dajesz zresztą dziesiątki strasznym szajsom, a jedynki przyzwoitym, acz nie ambitnym (ale kino ambitne, to przecież też nie Twoja działka :p) filmom.
Ale oceny :)))))))
IV Indy ma u ciebie 10/10 a np. klasyki pokroju "Cztery Pokoje" czy "Little hop Of Horrors" 1/10.
Co do DragonBalla to bronić go nie zamierzam z tego względu że pomimo całkiem znośnego filmu, jako ekranizacja położył się na całej linii a 10/10 w tym przypadku albo zostało wystawione przez pomyłkę, albo nie przezemnie (jako że do mojego komputera ma dostęp parę osób a z Filmweba się nie wylogowuję) Natomiast co do mojego systemu oceniania 1/10 lub 10/10 bierze się stąd że podobnie jak wielu krytyków filmowych nie bawię się w skale, tylko przed wystawieniem oceny zadaję sobie jedno fundamentalne pytanie....czy film mi się podobał, czy nie, jeżeli nie, zgarnia 1, jeżeli tak: 10...tak jak to robili Siskel i Ebert, albo thumbs up, albo thumbs down nie ma nic pomiędzy (chyba że wiem że film był gówniany, jednak pomimo tego przyjemnie się go oglądało, wtedy oceny są mniej jednoznacznie)
Co do Indyego IV to ma u mnie 10 ponieważ w przeciwieństwie do większości pseudo-kinomaniaków nie mam zamiaru wskakiwać na wagonik nienawiści do Lucasa i Spielberga tylko dlatego że teraz jest to na czasie, najnowszy Indiana Jones może i był przeładowany efektami CGI, ale nadal był to stary dobry Indy ze świetnymi scenami akcji, pamiętliwymi postaciami i Harrisonem Fordem który w przeciwieństwie do innych powracających po latach herosach (Rambo/Rocky/John McClein) zagrał DOKŁADNIE tą samą postać którą grał przed laty i zrobił to perfekcyjnie, a jeżeli przeszkadzają ci w tym filmie sceny takie jak Nuklearna Lodówka, to radzę przypomnieć sobie sceny pokroju skok z samolotu na pontonie i sam sobie odpowiedz czy przez takie nieszkodliwe niewiarygodności film aż tyle na tym stracił ?
Cztery pokoje natomiast podobnie jak Kill Bill pokazały że Tarantino powinien trzymać się kina gangsterskiego ponieważ cała reszta wychodzi mu kur*wsko mdło i sztucznie.
Co do "Little Shop of Horrors" to mam głęboko w dupie czy film jest klasykiem czy nie, jeżeli scenariusz jest debilny, gra aktorska żałosna, a główny wątek na poziomie książeczek dla dzieci to nawet różowiutkie okulary Nostalgii nie przekonają mnie że jest to film dobry.
Swoją drogą rzygać mi się chce jak czytam komentarze takich trolli jak TY kosobi, to że w całym życiu widziałeś parę filmów Kubricka nie robi z ciebie znawcy kina ambitnego, a jedynie pier*olonego Snoba filmowego który myśli że jak pojeździ sobie po fanach Popcorn-flick'ów to pokaże jaki z niego kinomaniak, tyle że nie pomyślałeś jełopie że można czerpać satysfakcję tak z kina "ambitnego" jak i przyjemnego, na ten przykład do moich ulubionych filmów należy tak Drabina Jakubowa, Piękny Umysł, Godfather,K-Pax, Skazani na Shawshank jak i Transformers, Equilibrium, The One, Terminator 2 etc, i nie ma wśród nich filmów lepszych, czy gorszych ponieważ od każdego z tych filmów oczekiwałem czegoś innego, i za każdym razem świetnie się bawiłem, dlatego też wszystkie z tych filmów zasługują na 10 ponieważ z właściwym podejściem...każdy z tych filmów można odebrać jako arcydzieło.
konkretniej po przerobieniu fimów Kubricka, Bergmana, Kieślowskiego, Polańskiego, Antonioniego, Felliniego, Lyncha, Manna, Coppoli, Łozińskich i kilkunastu innych typków. To, czy film się podobał czy nie to sprawa subiektywna. To, JAK został zrobiony, to już sprawa, w której trudno być subiektywnym. Przykładowo Equilibrium to chujowy film pod względem wykonania, ale nie przeczę, że może się podobać. Avatar został natomiast zrobiony bardzo dobrze, z kilkoma słabszymi miejscami, jednak jako całość wypada bardzo przyzwoicie. Nie możesz, po prostu NIE MOŻESZ go krytykować za trywialność scenariusza, bo prawie wszystkie filmy fantasy, czy science fiction mają ten sam jego schemat, który został użyty także w Avku. Filmy, które zyskały rangi kultowych. A przecież, jeżeli kopiować, to tylko od najlepszych. Czy Ci się podobał jako całość, czy nie to inna sprawa, ale pod względem technicznym jest prawie bez zarzutu.
Tylko że zazwyczaj w filmach fantasy/science-fiction zapożyczane są elementy fabularne, a nie k*rwa całe scenariusze i jak czasami oglądając film uda ci się zgadnąć kto zdradzi, albo kto na końcu zginie to nie przeszkodzi ci to w czerpaniu satysfakcji z oglądanego filmu, jednak jak będziesz mógł przewidzieć absolutnie każdy wątek fabularny w filmie to co ci pozostaje ? banda 3 metrowych smerfów mieszkających w Lesie który wygląda jak z intra World of Warcraft a jak dla mnie to trochę za mało żeby nazwać te 3 godziny jaskrawych krajobrazów "przyzwoitym" filmem.
Doprawdy niesamowita dyskusja. Proponuje jeszcze starcie w klatce na pięści owinięte szmatami zanurzonymi w żywicy i tłuczonym szkle. Ten kto wyjdzie z klatki ma racje. W przypadku śmierci obu adwersarzy uznajemy że prawda leży po środku. PANOWIE! Po ile wy macie lat??
Oglądając bardzo dokładnie Avatara znalazłem wiele nawiązań do "Metropolis" Langa.
Zresztą od początku.
Przebudzenie na statku kosmicznym Sama to nic innego jak hołd dla "Odysei kosmicznej 2001" Kto tego nie zauważył jest abderytą:)
Wysiadający z kosmicznego transportowca Worthington to przecież scena żywcem wyjęta z "Plutonu" Olivera Stone. Choć czuć tu też klimat pierwszych 30 minut filmu "Aliens". Retrospekcja przedstawiająca chwilę prowizorycznego pogrzebu brata to nic innego jak alegoria "Siódmej pieczęci" Bergmana. Żeby nie rozwlekać posta do rozmiarów pracy magisterskiej: "Mały wielki człowiek", "Stowarzyszenie umarłych poetów", "Pogrzeb" i "Zły porucznik" - A. Ferrary, "Dyliżans", "Parszywa dwunastka", "Hurt locker" i około 300 innych dzieł.
CZY TAKI FILM MOŻE BYĆ KIEPSKI??
Nawiązania nie czynią filmu dobrym. Jeżeli tak by było, zrobienie dobrej produkcji stałoby się dziecinnie proste. Może dodaje to filmowi smaku, ale nic poza tym.
Dziękuje za pouczenie mnie w zakresie kunsztu scenariuszowego, reżyserskiego itp. ALE ALE ALE Kolego czytając poprzedni post nie wyczułeś chyba ironii a miałem nadzieje że jest napisany w tak tendencyjny sposób że czuć go prześmiewczym tonem na kilometr.
Co prawda Starcia Tytanów jeszcze nie widziałem.
Ale widziałem NIESTETY tego tandetnego, beznadziejnego, szmirowatego, nudnego, bezsensownego, płytkiego i nędznego Avatara... Fakt film przeniósł mnie do innego świata, ale to był świat snu! Zasnąłem na tym badziewiu z nudów. Tak beznadziejnego filmu nie widziałem dawno, nawet 3D go nie uratowało.
Ale widać większość ludzi pierwszy raz poszła do kina na 3D i stąd takie oceny i podniety. Jak dla mnie Avatar nie był niczym szczególnym, baa jestem skłonny powiedzieć, że był pokroju seriali z TVP.
Cóż... Zawsze znajdzie się ktoś kto siląc się na oryginalność próbuje przekonywać innych że białe jest czarne. Odwiedź lekarza, może chorujesz na jakąś chorobę neurologiczną i zasypiasz natychmiast kiedy robi się ciemno. Co do AVATARA to był to skok technologiczny jak z kina niemego do dźwiękowego. Może po prostu nie widziałeś wersji 3d w kinie tylko ściągnąłeś kamerówkę z neta? Co do argumentu że niektórzy pierwszy raz poszli na 3d do kina to jest bezsensowny gdyż AVATAR był pierwszym filmem z prawdziwego zdarzenia który pokazał co ta technika potrafi. Cała reszta filmów która ukazała się wcześniej była bardzo prymitywna (takie pseudo 3d). Dopiero teraz po AVATARZE zaczyna się kręcić prawdziwe filmy 3d (oraz konwertować co się da do 3d żeby wyciągnąć pieniądze od widzów złaknionych trzeciego wymiaru). Ludzie tak zaciekle krytykujący Avatara zazwyczaj: A) nie widzieli go w ogóle albo oglądali podłą kamerówkę na komputerze B) Chcą się czymś wyróżnić z tłumu i dlatego muszą mieć odmienne zdanie od ogółu i czuć przez to że nie są częścią plebsu C) Robią z siebie "poważnych" amatorów kina artystycznego/niszowego/ambitnego robiąc śmieszne porównania do przeróżnych "ambitnych/artystycznych/niszowych" filmów. AVATAR to film który miał się wszystkim podobać i tak właśnie jest.
Ale jakie siłując??? Mam napisać, że film mi się podobał, skoro się nie podobał?? Bo co? Bo komuś się podoba, to wszystkim ma się podobać? Jesteś w błędzie.
"AVATAR to film który miał się wszystkim podobać i tak właśnie jest."- mylisz się... Nie podoba się wszystkim, ma tyle samo zwolenników jak i przeciwników.
Dla mnie to było proste, przerysowane kino. Nic nadzwyczajnego. W IMAX-ie nie byłem, ale byłem w multikinie na tym i te efekty fakt, były ciekawe, ale nie na tyle, aby uratować film który był płaski jak większość papki pokazywanej w naszych kinach.
Nie próbuj doszukiwać się jakiś chorób u mnie, bo to dziecinne i głupie.
Nie mam zamiaru wyróżniać się w przedstawiony przez Ciebie sposób, bo to tylko zwykła opinia o filmie.
Dla mnie to była bardziej kreskówka niż film. Film naszpikowany do granic możliwości różnymi efektami, a ja za czymś takim nie przepadam po prostu.
A Wy przestańcie krytykować ludzi którym Avatar się nie podoba. Mają do tego takie samo prawo jak Wy do ubóstwiania tego filmu.
Film jak film, jednym się podoba, drugim nie.
ransomstark twoja dyskusja z pozostałymi jest dobrym przykładem, że z głupimi nie wygrasz, bo najpierw sprowadzą cię do swojego poziomu, a później pokonają doświadczeniem ;) Podpisuję się pod każdym twoim słowem które tu napisałeś, bo masz rację: co do silenia się na oryginalność i uchodzenia za "wielkich" krytyków kina. Ci którzy obejrzeli film i krytykują go - zwyczajnie go nie zrozumieli ^^ To, że film jest komercyjny, nie znaczy że musi być zły. Amen
Ręce opadają, gdy czyta się n-tą wypowiedź, której sens sprowadza się do: masz inne zdanie= jesteś pseudoznawcą i debilem...
Dałeś plamy, nie czuć go prześmiewczym tonem na metr, bo na świecie nie brakuje ludzi, którzy w Twoich słowach odnaleźliby drugi dekalog. A, że Cię nie znam, opinię o Tobie mam wypracowaną jedynie na podstawie postu, przyjąłem na serio to, co napisałeś. A Twoja ironia jest z dupy, bo nijak się ma do przedmiotu dyskusji.
Czytam tą dyskusję, i mimowolnie pojawia mi się w środku światełko poirytowania.Rozumiem argumenty, film nie lub podobał mi się bo..i tyle kropka. Kompletnie nieuzasadnionym jest jednak twierdzenie że jest zły i szmirowaty. Przewidywalna, nudna fabuła i Jaszczurkowate smerfy z dżungli- no jeśli ktoś w ten sposób postrzega temat, to naprawde nie ma podstaw by wygłaszać daleko idące opinie.Avatar to baśń, kompilacja mitów która składa się na nasz-współczesny, a czymże jest mit jeśli nie bajka dla dorosłych.I czego oczekuje się od mitu, którym jestr dla mnie Avatar? Poczytaj "morfologię bajki" Proppa, klasykę odkrytą dla świata przez strukturalistów. Od setek(jeśli nie tysięcy) lat niewiele się zmienia w strukturze magicznych opowieści.Wszystko jest od zawsze przewidywalne,wszystko zbudowane na podobnej strukturze, ale nie to decyduje o naszej fascynacji baśnią czy mitem. Czynnikiem decydującym jest jądro-temat opowieści.Dla mnie, od dziecka fascynata SF i Fantasy, miłośnika Kalevali, Gieysztora, eddy poetyckiej, zirytowanego pozbawionym wartości, konsumpcyjnym światem-ten film, Avatar właśnie,mistrzowska kompilacja najstarszych mitów świata, jest współczesnym mitem w który miałem okazję uciec jak dziecko w baśń, zapominając o tym co dokoła, i stać się częścią tej pięknej opowieści, za co Cameronowi serdecznie dziękuje. Nie trafił do ciebie, zrozumiem, jednak nie wnikając w strukturę tej opowieści, nie deklasuj jej, bo do tego trzeba mieć podstawy. Z całym szczunkiem dla antagonistów, na tym forum nikt nie pokazał jeszcze że je ma.
Pozdrawiam
no ale czy to źle? raczej nie..
wszystko zależy od oczekiwań.. na kolejny film Camerona czekało się ponad dziesięć lat mając w pamięci jego poprzednie świetne filmy i jakie tutaj miałyby być oczekiwania? a jaki był rezultat? kiepski.. super, opracował nową kamerkę, a efekt 3D ani widu ani słychu, bo trzeba było serio wytężyć wzrok aby czegoś się dopatrzeć (ta, ta, to widać było w tle.. super..)
Moim zdaniem Avatar był o kilka klas lepszy od tego gniota. Nie wiem - po prostu tytanom coś brakowało. Poza tym trailer ukazywał wszystkie efekty specjalne (te ciekawsze). Film nie był zły - można go obejrzeć - ale w domu a nie w kinie. 3d cyfrowe ? jak coś to tylko imax
ja na razie pozostaję przy mojej ocenie 5/10, bo oczekiwałam popcornowego filmu akcji osadzonym pi razy drzwi w mitologii greckiej, z poprawką na to, że to remake..
więc oczekiwań nie miałam dużych, ale chyba muszę ponownie obejrzeć ten film w normalnym 2D, bo ichniejsze 3D w Cinema City w Arkadii mnie zmęczyło :/ a nie chcę aby moja ocena filmu była powodowana kiepskością technologicznego nieprzygotowania do odbiory takich filmów (żenujące brudne okularki + tyci ekran)
Film bardzo dobry. Oczywiście Avatar był o niebo lepszy i nie można porównywac tych dwóch filmów. Gdy wyszedłem z kina po Avatarze miałem ochote iść jeszcze raz. Lecz gdy wyszedłem po Clashu powiedziałem "fajny film" Oczywiście 3D jest bez sensowne.. Z racji tego że tylko w 3D go puścili na początek a czekałem na ten film długi czas poszedłem...
Nie bede sie rozpisywał 100% procntowo sgadzam sie z tymi postami:
"ransomstark twoja dyskusja z pozostałymi jest dobrym przykładem, że z głupimi nie wygrasz, bo najpierw sprowadzą cię do swojego poziomu, a później pokonają doświadczeniem ;) Podpisuję się pod każdym twoim słowem które tu napisałeś, bo masz rację: co do silenia się na oryginalność i uchodzenia za "wielkich" krytyków kina. Ci którzy obejrzeli film i krytykują go - zwyczajnie go nie zrozumieli ^^ To, że film jest komercyjny, nie znaczy że musi być zły. Amen "
"Film bardzo dobry. Oczywiście Avatar był o niebo lepszy i nie można porównywac tych dwóch filmów. Gdy wyszedłem z kina po Avatarze miałem ochote iść jeszcze raz. Lecz gdy wyszedłem po Clashu powiedziałem "fajny film" Oczywiście 3D jest bez sensowne.. Z racji tego że tylko w 3D go puścili na początek a czekałem na ten film długi czas poszedłem... "
Myślę, że można porównać te dwa filmy pod względem cech ogólnych, jak
spójność fabuły i umotywowanie pewnych wątków.
Moim zdaniem - banalny czy nie, Avatar trzymał się kupy, był tam jakiś
pomysł . Niech to nawet będzie ekologiczne bajdurzenie, ale jakaś idea
spajała to wszystko. Kurde, nawet główny bohater miał swojego video bloga
i można było dostrzec szczątkowy zarys jego przemiany.
Starcie tytanów dla mnie było zbyt chaotyczne. Po pierwsze - nigdzie w
filmie nie widziałam tego tytułowego starcia. Przyznaję się, spóźniłam
się na pierwsze 10 minut seansu, więc może tam to upchnęli a ja
przegapiłam ;) Poza tym bohaterowie zachowywali się nielogicznie,
pojawiali się, znikali, niewiele wnosili.
Ale poważnie, powiedzcie, czy tylko ja mam wrażenie, że wątki w ST były
ukazane pobieżnie, byle jak, bez porządnego wprowadzenia,
satysfakcjonującego wyjaśnienia?
Tak a propos polskiej aktorki dramatycznej, to mistrzostwem w kategorii
takiego bezsensu było dla mnie 'Kochaj i tańcz', gdzie niektóre wątki
były pokazane tak skrótowo, że chyba tylko znajomość filmów 'Step Up'
mogła dostarczyć wiedzy pozwalającej na poskładanie tego w całość.
Nie będę nikogo na strzępy rozwalać, ale dla mnie ten 'Starcie...' to
była strata czasu ;)