Gratulacje należą się człowiekowi, który zmontował ten zwiastun. Rewelacja!!! Przedstawił w nim to, czego oczekiwałem po nowej wersji "Clasha". Przede wszystkim muszę przyznać, że w niektórych momentach przysypiałem na oryginale z 1981 roku. Za to zwiastun remake'a jest bardzo dynamiczny, mnóstwo w nim akcji, a podkręca go ostra muzyka. Przedstawiono w nim Perseusza jako herosa z pierwszego zdarzenia. W dodatku na ekranie pojawia się mnóstwo gwiazd, które zachęcają do wydania tych 20 zł. na bilet. Jedynym minusem jest fakt, że za dużo on przedstawia i pod sam koniec widzimy brzydkiego jak noc KRAKENA. Brrrrrr...
A więc rewelacyjny zwiastun zapowiadał coś epickiego, z klimatem, z wykopem, z jajem! Nie można jednak zapomnieć, że na krześle reżysera siedzi nie kto inny jak Louis Leterrier, który uznanym twórcą nie jest. To koleś posiadający dar zrobienia z głębokiego dramatu psychologicznego, pustej nawalanki. W tym przypadku również nie ma niespodzianki. Jego dzieło nie rozwala pod względem wizualnym, a w środku jest puste. Puste jak... Eeeee... nie mogę znaleźć metafory. Nie zrozumcie mnie źle. Ja oczekiwałem istnego rozpie*dolu z dobrymi efektami, a nie przemyślaną, inteligentną fabułą, ale historia, którą przedstawia nam Louis Leterrier, gdy kompletnie na ekranie nic się nie dzieje, jest po prostu prymitywna. Dialogi są tylko po to, aby bohaterowie coś czasem powiedzieli. Nie wprowadzają żadnego napięcia.
Scenariusz jest idiotyczny, a rewelacyjni aktorzy nie mają czym się wykazać. Liam Neeson, Sam Worthington i Mads Mikkelsen chodzą z kamiennymi twarzami... no, czasem coś zabiją. Ralph Fiennes zawodzi na całej linii. Zawsze wyobrażałem sobie Hadesa jako mężnego, wysokiego, budzącego grozę demona. Tymczasem w koncepcji reżysera, władca podziemi bardziej przypomina Golluma. Szwenda się po Olimpie, chodzi zgarbiony i mruczy coś pod nosem, że czasem trudno go zozumieć. Kpina! W filmie jest dużo chaosu. Nie mamy wyjaśnienia czemu Perseusz przejmuje się losem Io. Przecież żadnego wątku romantycznego nie ma! Gdybym nie oglądał wersji z 1981 roku, zapewne jeszcze w domu zastanawiałbym się nad wątkiem mechanicznej sowy. Nie spodobał mi się ten smaczek... Chciałem zobaczyć ją w akcji jeszcze raz.
Ostatnio na lekcji języka polskiego, dużo się mówiło o roli reżysera na planie. I jeżeli mam w to wierzyć to twórca nowego "Clasha" jest totalnym idiotą. Kto pilnuje montażysty? W jednym momencie Hades jest odwrócony, chwilę później stoi przodem do nas. Kto pilnuje aktorów? Przecież oni nic na ekranie nie robią, poza mówieniem wykutego na pamięć tekstu. Kto pilnuje scenarzysty? Pozwólcie, że nie będę tego komentował po raz kolejny... Jeden, wielki chaos!!! Tak jak już wspominałem, strona wizualna nie powala na kolana. 3D to jest żadne, nawet bez porównań z "Avatarem". Ze wszystkich potworków najbardziej podobały mi się dżiny i pegaz. Pozostali mogą (za przeproszeniem) ssać figurkom Raya Harryhausena. To właśnie ten kicz świadczy o świeżości, ponadczasowości i przede wszystkim kulcie starszej wersji. O filmie Louisa Leterriera za kilka tygodni wszyscy zapomną. Chyba, że premiera DVD, będzie tak genialnie nagłośniona jak premiera kinowa.
Czy film ma jakieś dobre strony? Hmmmm... Nie. Nawet ludzie zakochani w mitologii będą na sali czuć się obco. Ja poszedłem tam przede wszystkim dla efektów, a otrzymałem typowego średniaka. Typowego średniaka z prymitywną fabułą.
Od razu zaznaczę - filmu jeszcze nie widziałem, acz zamierzam. Parę słów ode mnie - pisałeś
recenzję pod wpływem emocji? Wymieniłeś same negatywy mimo oceny "typowy średniak".
Większość filmów coś sobą reprezentuje i posiada swoje plusy i minusy, aby budzić
wiarygodność trzeba wymieniać obie. To, że wizja Hadesa z Twojej wyobraźni nie pokrywa się
z tym, co przedstawia scenariusz nie może być jakimś wielkim minusem, zwłaszcza, że role
Fiennesa i Neesona są powszechnie chwalone.
Podejrzewam, że wątek metalowej sowy to puszczenie oczka do fanów pierwowzoru.
Mam wiele wspólnego z mitologią i zaręczam, że będę się czuł bardzo dobrze w kinie.
"Mitologia" Parandowskiego to jedynie i aż zbiór najczęściej powtarzanych mitów. Każde
polis miało swoją wersję, wariację i tak właśnie do zmierzchu podchodzę. Poza tym
pamiętajmy o kwestii oryginału - nie powiesz mi, że był zgodny z mitologią? :)
Sprawy techniczne, reżyserię i tak dalej ocenię później.
To takie moje rzucenie wyzwania w Twoją stronę, mam nadzieję na konstruktywną wymianę
postów, oczywiście jak tylko obejrzę "clash.." :)
Oczywiście, że pod wpływem emocji ;) To był jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tej wiosny.
Zgadzam się. Poprzedni "Clash" był polewą z mitologii i na coś takiego czekałem również ze strony Louisa Leterriera. W końcu napis "Damn The Gods" w zwiastunie mówił sam za siebie. Nie oczekiwałem sztywnego trzymania się historii. Przede wszystkim, sądziłem, że reżyser postawił duży nacisk na akcję, dynamikę. Jednak sceny walk nie są zrobione perfekcyjnie, a efektom spejalnym można zarzucić bardzo wiele. O 3D - szkoda gadać. I w tej kategorii film jest średniakiem. Nie wybija się z normy. Scenariusz i praca ekipy to już inna historia.
Liam Neeson i Ralph Fiennes są dobrymi aktorami, ale ich role w filmie to kpina. Zeus gra epizodyczne role (podobnie jak w starszej wersji) polegające na strzelaniu kamiennych masek. To jest wystarczająco za mało. Chciałbym poczuć jego BOSKI WRZASK na własnej skórze, jak ryk Krakena. Za to koncepcji Hadesa nigdy nie wybaczę twórcom filmu. Zachrypnięty, zgarbiony Fiennes wygląda jak niewolnik Neesona. On jednak powinien budzić grozę. W końcu ZŁO w kinie, zawsze ma większą siłę oddziaływania niż DOBRO.
Obejrz film. Pogadamy ;) Louis Leterrier jest hajterem, więc niech... [tekst Peji]
Ultor, dobrze prawisz, film jest dla mnie wielkim zawodem. Kto zaakceptował taki żenujący scenariusz?!
Dzięki realkriss ;)
Nie wiem kto zaakceptował, ale autorem scenariusza jest trójka ludzi będąca na wielkim kacu w trakcie pisaniu. Ponadto nie jestem pewien czy mieli kiedyś do czynienia z dobrym filmem akcji lub przygodowym. Na podstawie starego "Clasha" mógł powstać naprawdę rewelacyjny, epicki film. A wyszło jak wyszło... (niestety)
wybieram się na ten film z podobnych pobudek - dla czystego efekciarstwa; sie zobaczy... a wersję 1981 uważam za denną
co do Hadesa to mylisz pojęcia; w mitologii grecko-rzymskiej nie ma jednoznacznych wzorców dobra i zła; wszyscy łączą w sobie oba pierwiastki; jak napisałem kiedyś w zaliczeniówce - Grecy stworzyli sobie bogów na swój obraz i podobieństwo;
Hades jest "tylko" władcą podziemia i nie należy go utożsamiać z inkarnacją zła, podobnie jak Zeus nie jest wzorcem dobra
z twego opisu przedstawienia filmowego wnioskuję, że autor miał na myśli Hefajstosa ;)