Nie żebym zaraz stwierdził, że film jest wybitnym dziełem, czy może że jego warstwa fabularna jest bardzo nieszablonowa i intrygująca. Ot - kolejny film typu Troja. Kiedy siadałem do jego obejrzenia nastawiałem się na mało wymagające kino przepełnione efektami specjalnymi, które dostarcza rozrywki, odpręży mnie i dzięki obejrzeniu tego filmu miło spędzę wieczór - nie zawiodłem się. Czy zawsze trzeba oglądać jakieś psychologiczno-intelektualne dramaty społeczne?! Dajcie ludzie spokój - zgrywacie takich mądrali... Oczywiście, uwielbiam ambitne, głębokie kino, ale są wieczory, kiedy nie pragnę niczego innego, jak włączyć sobie Conan Barbarzyńca czy właśnie Starcie Tytanów i po prostu zaznać mniej ambitnej rozrywki. Momentami mdli mnie jak widzę komentarze typu "och - ależ ten film był bez sensu, taki płytki". Mhm - jeszcze powiedzcie mi wszyscy, że chodzicie do filharmonii, co tydzień odwiedzacie operę... no sorry... pewnie połowa z was słucha disco polo, a o teatrze słyszało jedynie na lekcjach historii w gimnazjum... Żal mi was, naprawdę.
No proszę Cię, od kiedy to filmy rozrywkowe nie powinny mieć ciekawej fabuły i sensownej treści? Ja też czasem lubię obejrzeć odmóżdżacz, ale nie znaczy to, że mam go wysoko oceniać. Wg mnie ocena powinna być jak najbardziej obiektywna, niezależna od tego, czy na film mamy ochotę i czy jest w naszym guście. To, że nie lubię filmów wymagających nie znaczy, że powinnam oceniać filmy Bergmana, Kubricka czy innego Herzoga nisko, bo ich nie rozumiem, albo nie lubię? Lepiej w takim wypadku nie oceniać w ogóle. Czy mam oceniać wysoko coś, tylko dlatego że jestem zmęczona i pragnę niewymagającej rozrywki? To, że lubię czasem zjeść hotdoga na stacji Shell, to nie znaczy, że uważam go za szczyt możliwości kulinarnych. Trochę więcej obiektywizmu. Co nie znaczy, że uważam za słuszne wieszanie psów na metaforycznym hotdogu za to, że nie jest homarem w truflach :)
Hoddog na stacji Shell: 4/10
Starcie Tytanów: 5/10
Wszystko fajnie tylko, jedna sprawa. Filmy Bergmana czy Herzoga to filmy innego typu niż filmy czysto rozrywkowe. Ciężko porównywać ze sobą. Starcie tytanów i np. Odyseję Kosmiczną, bo to zupełnie dwa różne światy. Jednemu i drugiemu można dać odpowiednio wysoką lub niską ocenę, w zależności od tego czy film zdaje egzamin w swoim gatunku. Zupełnie nie przyjmuję do wiadomości, że oceny od 10 do 8 są zarezerwowane tylko dramatom w najróżniejszych odmianach i komediom Allena, oceny od 7 do 5 kinu akcji i komediom romantycznym oraz horrorom (z wyjątkiem oczywiście Lśnienia, bo to Kubricka) itd. Odmienny gatunek - odmienne oczekiwania co do filmu. Nie zasiadam do oglądania Starcia tytanów by szukać w nim odpowiedzi na odwieczne pytania o sens życia i głębokiego spojrzenia w ludzką duszę. Ten film oglądam po to, by przed plus minus 2 godzinki wyłączyć mózg i dobrze się bawić. Temu zgadzam się z założycielem tematu, wrzućmy na luz i wszystkim będzie lżej.
I też czysto rozrywkowym filmom stawiam często wysokie noty :) Jednak dużo więcej gniotów zdarza się w przypadku filmów czysto rozrywkowych, przynajmniej wg mnie. Jeżeli spojrzysz na moje oceny, to zobaczysz że wiele czysto rozrywkowych filmów ma u mnie wysokie oceny oscylujące pomiędzy 7-8. Wyjątkiem jest SW VI, który ma 10 i kilka filmów z notą 9 :) Nie ukrywam jednak, że znacznie trudniej "gumie do żucia dla oczu" zdobyć najwyższe noty. Aby zdobyć 9 czy 10 film faktycznie musi oferować coś więcej niż tylko rozrywkę. Filmy oceniam głównie dla siebie, nie dla innych, a do filmów poniżej 6 nie wracam. Do tego filmu też nie chciałabym wracać, stąd taka ocena. Po prostu uważam, że ten film jest średni.
Chciałabym jeszcze zauważyć, że absolutnie nie kieruję się reżyserem, oceniając film. Każdy reżyser ma w swoim dorobku lepsze i gorsze filmy. Każdy trzeba oceniać indywidualnie. Coś takiego jak +1 bo to Kubrick, czy Allen (który nota bene jest też w dużej mierze kinem rozrywkowym) u mnie nie istnieje.
Napisałaś: "Ja też czasem lubię obejrzeć odmóżdżacz, ale nie znaczy to, że mam go wysoko oceniać" i stąd moja odpowiedź :)
Po prostu uważam, że jeśli odmóżdżacz odmóżdża to jak najbardziej należy mu się wysoka ocena, bo w swoim gatunku zadanie wykonał. Starcie tytanów odmóżdża, ale brakuje temu filmowi jakiejś magii, temu ode mnie tylko 7.
"Coś takiego jak +1 bo to Kubrick, czy Allen (który nota bene jest też w dużej mierze kinem rozrywkowym) u mnie nie istnieje."
I za to szacunek :)
Pewnie i masz rację, ale zauważ, że ja napisałem, że nie uważam, że ten film jest jakiś wybitny, ani mega wciągający, muszę przyznać, że gra aktorów była taka sobie, a żaden bohater nie przyciągnął mojej uwagi, nie było mi żal trupów jak to czasem bywa na takich filmach, charaktery były faktycznie płytkie, ale mimo tego film spełnił swoje zadanie i nie żałuję, że go obejrzałem. Ba! na 100% do niego wrócę, bo aż taki zły nie był ;). Po prostu bolą mnie opinie ludzi, dla których istnieje tylko Lincz, czy Kubrik, w ogóle Requiem dla Snu - nie wierzę, że wszyscy użytkownicy filmwebu oglądają tylko takie filmy i tylko takie im się podobają! Jakaś paranoja z tym jest - większość ludzi myśli zapewne, że zabłyśnie takimi wypowiedziami, czy wyjdzie, na jakichś koneserów kina. Dla mnie to po prostu pozerstwo i żenada ;]. A że sam np. Lynch'a uwielbiam, to już inna historia...
Ja także Kiedy siadałem do jego obejrzenia nastawiałem się na mało wymagające kino przepełnione efektami specjalnymi, które dostarcza rozrywki, odpręży mnie i dzięki obejrzeniu tego filmu miło spędzę wieczór - zawiodłem się. Film był nudny i żadna scena w nim zawarta nie zrobiła na mnie wrażenia. Lubię filmy całkiem odmienne od tych, które w skrócie ładnie nazwałeś 'psychologiczno-intelektualne dramaty społeczne'. Wysoko oceniłem choćby Szybkich i Wściekłych, jeszcze wyżej Troję, ale Starcie tytanów było od nich dużo słabsze. Fabuła niezbyt dobra bo bardzo streszczona - to miała być wielka przygoda a on sobie normalnie... (SPOILER) poszedł do meduzy i uciął jej głowę, a później do tego dużego i zamienił go w kamień - za szybko! Fabuła nie była w ogóle wciągająca, aktorzy też nie porywali swoją grą, nie musieli tutaj odgrywać Hamleta bo ustaliliśmy, że nie oto w tym filmie chodzi, ale te postacie w ogóle nie miały swoich charakterów. Mogli być choć trochę bardziej wyraziści, a oni dopasowali się do fabuły - byli a jakby ich nie było. Naprawdę nie wymagałem dużo od tego filmu ale on w żadnym aspekcie nie zrobił na mnie żadnego!! wrażenia.
Każdy ma prawo do własnego zdania, spoko - nawet takie arcydzieła (w mojej opinii) jak Władca Pierścieni, Matrix czy Gwiezdne Wojny mają swoich przeciwników, a co dopiero kompletnie przeciętne Starcie Tytanów ;D. Masz rację, że fabuła była mało intrygująca, ale i tak film mi się podobał :D.