Dla miłośników greckiej mitologii.Reszta widzów jak zwykle marudzi,że to im się nie podoba ;tamto jakieś nie takie....a ja zadaję pytanie:czy szanowna publiczność widziała kiedyś film oparty senso scricte na greckich mitach który zasługuje na mocne 10?Nie ma takich filmów i nie będzie!Ten film oparty jest na jednym z mitów i przedstawia nam ów mit w pełnym jego wymiarze.Nie tylko same przygody bohatera,ale również powody dla których podejmuję on i inni walkę z Olimpem.Są w tym filmie wykorzystane współczesne środki techniczne,dobre zdjęcia,wartka akcja i przede wszystkim w odniesieniu do mitologi wierne zachowanie chronologii wydarzeń .Po postach widać kto lubi starożytność,a kto przesypiał na lekcjach polskiego i oglądał Rambo x.Starcie Tytanów godny uwagi i polecenia
Racja.Poza tym na tle ostatnich "arcydzieł" panów Baya,Sommersa czy Emmericha ten film wyróżnia się na plus.Jednak Rambo też lubię...
"Dla miłośników greckiej mitologii"
Litości. Właśnie dyletantom jest wszystko jedno jak ten film potraktował mitologię. Problem polega na tym, że znakomita część widzów mająca mitologię w głębokim poważaniu również zjechała ten film za oszukańcze efekty specjalne i widowiskowość jedynie przez parę ostatnich minut filmu (Kraken). Nie, żeby ocena tłumu miała być argumentem, ale może dawać pewien niepokojący sygnał...
"widziała kiedyś film oparty senso scricte na greckich mitach który zasługuje na mocne 10?Nie ma takich filmów i nie będzie!"
Po pierwsze: "sensu stricto". Po drugie: nie przypominam sobie, ale z pewnością jest tak jak mówisz: takiego filmu nie ma. To jednak nie daje mandatu nazywania "Clash of the Titans" dobrym filmem tylko dlatego, że nikt nie stworzył arcydzieła. Chyba jedyny godny uwagi w tych klimatach to serial "Odyseja" (tak, ten z Armandem Assantem), który niejednokrotnie leciał na TVP.
"w odniesieniu do mitologi wierne zachowanie chronologii wydarzeń"
Zwłaszcza ślub Perseusza z Andromedą (a raczej jego brak bo wolał inną laskę). Poza tym to ciekawe, co mówisz. W której wersji mitu mamy wojujące Argos a już zwłaszcza Perseusza z Olimpem? Bo mi się jakoś jednak wydaje, że producent, scenarzysta, reżyser, mieli na celu wciśnięcie uniwersalnej wartości jaką jest wolność (hołubiona zwłaszcza w Ameryce) w połączeniu z ateizmem postulatywnym (czy tam wojującym jak kto woli) w postaci "opluwania twarzy bogom". Bo tak się jakoś jednak składa, że chyba w każdej wersji tego mitu ludzie byli jedynie pionkami zdani na łaskę bogów, zaś punktem punktem wyjścia do historii były właśnie ich intrygi knujących przeciwko sobie olimpijczyków albo ludzkich władców krain. No, ale specem nie jestem, więc może ktoś mnie oświeci, że i tak wersja gdzieś tam istniała.
"Starcie Tytanów godny uwagi i polecenia"
Right. Good luck, and have fun. :)
"Jazon i Argonauci" (1963) dużo lepszy niż Odyseja.Wydaje mi się,ze to jest najlepszy film mitologiczny jak do tej pory(czekamy jeszcze na "Immortals" Tarsema Singha...)
Dla mnie nuda..
Gdyby nie efekty to nie byłoby filmu, zrobiony na szybko i dla kasy, baaardzo swobodna interpretacja greckiej mitologii...
Jedyne, co mi się podobało to oswojone skorpiony :)
Co do zarzutów które stawiasz mi co do tego oceny filmu;Mity mają to do siebie,że są wyobrażeniem pewnych zdarzeń nierzeczywistych i jako takie nie dają sie jednoznacznie określić w filmie.Zawsze ktoś będzie odczuwał niedosyt-na tym polegają wyobrażenia.Chronologia wydarzeń też nie jest jednowymiarowa ponieważ jak wiesz jest wiele wersji greckich mitów.Jeżeli opierasz się na Parandowskim-zgadzam się.Jednak są inne opracowania między innymi amerykańskie i brytyjskie w których ciąg wydarzeń jest nieco inny niż u naszego rodzimego profesora.Co do poruszonej kwestii buntu przeciw Olimpowi to Perseusz w tym filmie uosabia wszystkie postacie,które sprzeciwiły się bogom-a było takich wielu.Wspominasz "Odyseje"-pozwolę sobie zauważyć,że to nie mitologia ale Homer.Pisarz który wykorzystał postacie mitologiczne do stworzenia wielkiego greckiego eposu.
Przepraszam za zwłokę, przyczyny niezależne, a nie zwykłe uchylanie się od polemiki. :)
Zacznę może od końca. Oczywiście, "Odyseja" nie jest mitologią sensu stricto i to jest ważne zastrzeżenie. Dlatego w poprzedniej wypowiedzi powiedziałem, że film ten jest w "podobnych klimatach", czyli w pewnym uproszczeniu "greckie fantasy". "Iliada" i "Odyseja" choć opowiada o wydarzeniach teoretycznie autentycznych z punktu widzenia historii, oczywiście jest nasycona różnorakimi elementami pochodzącymi z mitologii, dlatego dzieło jest w zasadzie z pogranicza, zwłaszcza, że była ona przekazywana tradycją oralną przez kilka wieków.
Mit jest pojęciem dość skomplikowanym. Myślę, że panuje między nami zgoda w kwestii tego, iż uosabiają one ludzkie idee, co wynika z psychicznej potrzeby człowieka, o czym świetnie pisał Mircea Eliade. Mity niosą za sobą potężną dawkę symboli, rozprawiają się z ludzką naturą (poprzez to, co Jung nazwie archetypami) i wreszcie wyjaśniają mechanizmy wszechświata (jeśli mówimy tutaj o stworzeniu świata i powstaniu człowieka). Przechodząc wreszcie do meritum, za ekranizacją mitu musi iść jakieś przesłanie (choćby najprostsze). Wspomniałeś, że Perseusz jest uosobieniem wszystkich postaci, które sprzeciwiły się bogom. Trzeba postawić pytanie: dlaczego on, skoro on akurat nie był w żadnej (z tego co pamiętam) wersji mitu jakimś prowodyrem i naczelnym buntownikiem?
Odpowiedź może jest prosta - bo to on miał swojego "questa", w którym jest dużo walki i można zrobić świetny film akcji. To prawda, ale dlaczego zatem nie zrobili zwyczajnie remake'u starej wersji "Clash of the Titans", która miała biedne efekty specjalne, ale za to fabułę całkiem spójną i trzymała klimat mitycznej Grecji? Po prostu nowa wersja wieje już przegiętą papką postmodernistycznego mieszania idei Rewolucji Francuskiej, przykrytej z pozoru płaszczem mitologii greckiej i to dość nieudolnie, bo pojawia się lightsaber, Perseusz zamiast mieć nobliwe, długie i lśniące włosy (atrybut boskości i wyjątkowości), Sam Worthington (czy jak mu tam...) był zgolony jak soldato. Dialogi były drętwe, dowcipy sytuacyjne nie śmieszyły, a były wręcz niesmaczne. Zamiast klimatu mitologii raczej można było odczuć atmosferę gier typu MMO, w których również w ekipie idzie na jakieś potężne stwory. I jeszcze te dżiny czy zbroja turniejowe z XVI wieku noszona przez Zeusa... Film posiada masę detali, które zwyczajnie są drzazgami w oku. Efekty specjalne był zaledwie poprawne, a wersja 3D była oszukana, o czym wielokrotnie już wspomniano w innych tematach a sam mogę to potwierdzić. Last, but not least - zapowiedziano drugą część. Czy można wytłumaczyć sens takowego posunięcia?
Pozdr.
E.
Co racja to racja.
Miałem nadzieję, że film będzie raczej remake'em wersji z Markiem Hamillem.
Miałem nadzieję, że film określony jako "3D" pokaże trochę tego 3D.
Miałem nadzieję, że efekty specjalne wgniotą mnie w fotel.
Jedyne, na co nadziei nie miałem, była wiernośc greckiej mitologii. Nie wiem skąd ta pewnośc, ale byłem święcie przekonany, że "Starcie tytanów", to kolejna typowa i "wzniosła" produkcja Hollyshitu. A szkoda, bo od dziecka fascynują mnie wszelakie mitologie. Tu niestety jest wiele nieścisłości, niezależnie od przekładu.
Mogli dać równie dobrze Tezeusza albo Heraklesa. Ci to dopiero mieli questów! A Herakles ile wątków miłosnych miał!
kup Soundtrack ;) ostatnia piosenka to o ile się nie myle Ramin Djawadi 'The Storm That Brought You To Me'.
Chciałem napisać moją opinie ,ale jak zobaczylem wasze ,to mi sie zal zrobilo ,że jestem taki głupi i tak mało wiem ,sorry xD
Film jakby nie patrzeć nie ma zbyt dużo wspólnego z mitologią (poza postaciami). Najlepsze jest to, że będąc w autobusie słyszałem jak pewna kobieta opowiadała drugiej o tym jak jej się podobało w filmie to, że tak dobrze przedstawia mitologię (cokolwiek miałoby to znaczyć) i gorąco ją namawiała na to WIDOWISKO. Może się mylę, ale ludzie proszę nie wypowiadajcie się o czymś jeżeli nie macie o tym zielonego pojęcia.
To może teraz ja Ci coś odpowiem, bo po prostu nie mogę słuchać i czytać jak ludzie, jak to celnie ująłeś, "wypowiadają się o czymś o czym nie mają pojęcia".
Interesuje sie od b. dawna mitologią co może potwierdzić fakt iż przeczytałem kilkanaście książek związanych z tą tematyką. Odnoszę się teraz do postu użytkownika 'Elizeusz' - niestety Twoja teoria się w moim przypadku nie sprawdza. Mam mitologię w głębokim poważaniu a mimo to 'Clash Of The Titans' uważam za jeden z najlepszych filmów rozrywkowych tego roku.
To na co chce przede wszystkim zwrócić uwagę to fakt że film nie odbiega znacząco od mitologi. Jak wiemy mity nie tworzą zwartej religi, ich cechą charakterystyczną jest zmienność i pewna dowolność w ich przekazywaniu. Tak więc różnice i 'zniekształcenia' w ich interpretacji nie są tak karygodne jak to ma miejsce chociażby w przypadku religi chrześcijańskiej. Twórcy filmu mogli więc pozwolić sobie na swobodę działania. Jedyne, drobne zmiany w stosunku do mitu o Perseuszu dotyczą pojedynczych postaci (osób, nazw i potworów). Przypuszczam że dopasowano je na potrzeby filmu, aby uwiarygodnić historię i uniknąć absurdalnych scen (wyobraź sobie jak głupio musiałoby wyglądać spełnienie przepowiedni o śmierci Akrizjosa)... Większość tych Waszych wybzduranych 'zmian' odnosisię do wprowadzenia do fabuły np. Djinnów i Skropionów a przecież w micie wyraźnie było powiedziane że podczas swej wyprawy Perseusz zmierzył się z niejednym monstrum. Bądźcie bardziej elastyczni, moi drodzy.
Wreszcie koronny argument: podajcie mi chodź jedno hasło reklamujące film jako 'wierną ekranizację mitu o Perseuszu' (jakkolwiek idiotycznie to brzmi), lub chociaż jako "Opowieść wykorzystującą elementy mitologii". Czytając opisy i recenzje oczywisty jest fakt, że fabuła czerpie z tego żródła, ale trzeba podkreślić, że twórcy NIGDZIE nie zobowiązywali się do dokładnego odtoworzenia mitu o Perseuszu.
I jeszcze jedno. Jeśli naprawdę (mimo braku racji) uważasz ten film za straszliwe zniekształcenie Mitów Greckich, polecam Ci oglądnąć 'Percy Jackosn & Olympians: The Lightning Thief'. Film również szedł niedawno i kinach i również korzystał z wątków mitologicznych, jednak sposób w jaki to robił wywołał u mnie oburzenie - maksymalne naciąganie, zniekształcanie i wypaczanie mitów, mieszanie postaci mitologicznych itp. Wszystko naciągnięte do granic parodii. Polecam obejrzeć - idealny potwierdzenie Waszej teorii - niestety błędnej jeśli chodzi o 'Stracie Tytanów'.
Pozdrawiam
PS. Aby potwierdzić to co napisałem mogę na czyjeś życzenie wysilić się i wypisać Wam tu wszytskie 'karygodne' i 'profanujące' odstępstwa od Mitologii (a przypuszczam że te 'poważniejsze' można wyliczyć na palcach jednej ręki).
Jeszcze jedno - Elizeusz, możesz wytłumaczyć mi pojęcie 'oszukańcze efekty specjalne' ?? bo poza komizmem nie doszukuję się w nim większego sensu. Pozdrawiam
Zostałem wywołany, rzucono mi rękawicę, więc ją podnoszę. :) Polemika na temat mitologii odnosiła się jedynie do komentarza założyciela tematu, Irona221, który stwierdził, że jest to film dla miłośników mitologii (domyślnie greckiej) i przedstawia ów mit w pełnym jego wymiarze. Nikt się nie czepia do tego, czy twórcy filmu reklamowali film jako wierną adaptację którejś wersji mitu. Ganię tylko słowa tych, którzy uważają, że ten film świetnie odwzorował mit o Perseuszu i będę każdego cisnąć, kto tak uważa. Nie mam nic do tych osób, którzy olali wątek mitologiczny i rozkoszowali się jedynie akcją, bo to jest ich osobista sprawa. Ja się przyczepiłem do według mnie "wypaczenia" mitu o Perseuszu. Dlaczego, to już uargumentowałem i mogę jeszcze raz to zrobić.
"Jak wiemy mity nie tworzą zwartej religi, ich cechą charakterystyczną jest zmienność i pewna dowolność w ich przekazywaniu". Pełna zgoda, tylko z pewnym zastrzeżeniem: nie zmienia się przesłania i meritum, o którym ów mit mówi. Każdą tego typu opowiastkę można przedstawić w rozmaitych barwach. Równie dobrze mit o Perseuszu mógłby zostać pokazany futurystycznie, a jednak nim by pozostawał. Mówię jednak stanowcze "nie" twierdzeniu, że historia ta opowiada o buncie herosa i całej ludzkości przeciwko bogom. To tak jak by mit o Orfeuszu i Eurydyce przedstawić jako klasyczną opowieść o zdradzie małżeńskiej. Tu jest próba rekonstrukcji całego mitu, ale bezczelnie twórcy próbowali zmienić cały fundament. Mówisz o przykładzie przepowiedni śmierci Akrizjosa, jak musiałaby głupio wyglądać w filmie. Pal sześć samą scenę. W "CotT" przepowiednia nic się nie liczy. Wiedźmy stygijskie przepowiadały śmierć Perseusza i naturalnie on przeżył. Dlaczego? Bo twórcy chcieli usilnie pokazać, że przeznaczenie da się zmienić, a przecież cały mit mówił coś zupełnie odwrotnego. Takich podstawowych wpadek jest więcej.
Przekaz musi być ten sam! Chyba, że potraktuję "Clash of the Titans" właśnie jako amerykański mit opowiadający rzekomo o wiecznym starciu ludzkości z bogami (i to opowiedziany z retoryką ateizmu postulatywnego, o którym wspominałem). Odpowiednie cytaty mogę zaraz rzucić. Oczywiście nikt im nie broni zrobić takiej historii. Niech sobie nawet wyssą wszystko z palca postacie, czas i miejsce akcji, ale ja stanowczo protestuję by wycierano sobie gębę właśnie Perseuszem. Albo niech zrobią jakiegoś spinoffa mitu o Prometeuszu w wersji hardcore. Ja nie mam nic przeciw. Tylko, żeby meritum było zachowane. A w przypadku CotT, przeciętny zjadacz chleba pomyśli, że to rzeczywiście o to chodziło w tym micie. Ty nie masz takiego problemu, bo jak sam stwierdziłeś, mitologie znasz i olewczo sobie podszedłeś do filmu.
Percy Jacksona i Bogów Olimpijskich co prawda nie wiedziałem, ale chyba mogę zaryzykować pewną tezę. W razie co, proszę mnie poprawić. Główny bohater jest fikcyjny, akcja dzieje się w dzisiejszych czasach, cała fabuła jest wymyślona, a jedynie co, to pojawiają się nawiązania do mitów. Abstrahując do tego, czy nawiązania robili mniej lub bardziej udolnie, całość jest fikcją, wyobraźnią twórcy i zabawa konwencją. W przypadku "Starcia Tytanów" mamy chcąc, nie chcąc, wprost odwołanie się do mitu co się wiąże jednak z pewnym legitymizowaniem i ustaleniem reguł. To nie jest "Sandman" czy "Amerykańscy Bogowie" Neila Gaimana, który w swej postmodernistycznej twórczości po prostu bawi się konwencją i próbuje stworzyć coś nowego.
To tyle jeśli chodzi o dalsze rozważania na temat mitów. Teraz sprawy techniczne. Co do "oszukanych efektów specjalnych", faktycznie, użyłem skrótu myślowego. Chodziło mi oczywiście o efekty specjalne w wersji 3D. Trójwymiar był beznadziejny, nie było go za wiele, a sama jakość obrazu była gorsza i oczy po seansie potrafił strasznie boleć. Zresztą, sam reżyser przyznał, że to całe 3d to tak zrobiono na partyzanta, by producent mógł wydębić więcej kasy, a sam umywał od tego ręce. Klimat mitu nikły - wspomniany zgolony Worthington, zbroje turniejowe z XVI wieku, lighstaber ofiarowany przez Nessona ubranego jak Qui-Gon Jinn. Estetyka rodem z World of Warcraft czy jakiegoś innego MMO jest już kwestią gustu, mi osobiście niezbyt przypadł. Drętwe dialogi, maksymalnie czerstwy humor. Dżinny można sobie uznać jako ciekawostkę i element mieszania się mitów, więc to jest drobiazg i również kwestia gustu. Akcja niby była, ale jakaś taka niemrawa i pozbawiona polotu...
Film ma plusy. Jest nim Kraken, ogólne efekty specjalne (choć nie porywają), Gemma Arteton w roli Io (nota bene wyciągniętej z kapelusza) czy walka z Gorgoną (pomijam nonsensowny motyw ze stalaktyktem).
Reasumując: ja, moi znajomi i jak przypuszczam, większość osób w kinie koszmarnie się wynudziła. Było wielkie rozczarowanie. Może jest w tej chwili jednym z najbardziej rozrywkowych filmów tego roku, ale tylko dlatego, że zbyt wiele ich nie powstało jak na razie. Iron Man 2 pod względem zabawy bije na głowę. Księcia Persji nie widziałem, słyszałem że jest cienki. Ale w wakacje pojawi się "Predators", jeszcze kilka filmów akcji szykuje się do końca tego roku.
Idę o zakład, że "Clash of the Titans" wygra plebiscyt na największe rozczarowanie roku.
Powiem że muszę się z Tobą zgodzić w większości argumentów ale są to rzeczy raczej oczywiste (o efektach specjalnych czy trój wymiarze niejednokrotnie pisałem już w innych tematach). Ujmę to tak:
- Jeśli chodzi o Twoje podejście do filmu jako ekranizacje mitu o Perseuszu to przyznam że zaskoczyłeś mnie swoim twierdzeniem. Tyle że zmiana całego tła fabularnego (na ‘bunt przeciwko Bogom’, którego w mitach nie było) nie jest dla mnie jakimś odstępstwem fundamentalnym, ale kolejną rzeczą dodaną przez filmowców w celu nadania historii sensu, aby akcja i kolejne wydarzenia nie rozgrywały się na ekranie dla samych siebie. Myślę że w ten sposób twórcy chcieli jakoś ‘umotywować’ działania bohaterów. Tak więc jest to zmiana która kwalifikuje się tak samo jak pozostałe, twórcy chcieli zamknąć akcje w jakiś sensownych ramach fabularnych ale przyznaję, że połowicznie im się to udało.
- Co do odbiorców filmu myślę, że jednak większość ludzi nie jest jakimiś wybitnymi ekspertami ds. mitologii, dla niektórych jest to jedna z dziecięcych fascynacji lub po prostu szkolna lektura… Dlatego mit został lekko zmodyfikowany (w sposób typowo Hollywoodzki) aby fabuła miała jakiś trzon, a i tak mało kto zwróci na to uwagę. To nie jest książka ala Harry Potter gdzie każda zmiana w stosunku do oryginału budzi oburzenie – pamiętajmy o tym.
- Co do filmu ‘Percy Jackson…’ – odniosłem się do niego gdyż chciałem pokazać że Wasze oburzenie i teksty o profanacji mitologii w przypadku ‘Starciu Tytanów’ są przesadzone. Tu znowu zgodzę się z Twoim twierdzeniem – ‘Percy…’ to oryginalna historia, pozostawia więc dowolność działania zarówno autorowi książki jak i filmowcom którzy ją adaptowali. Istnieją jednak pewne granice, a tutaj jest to zrobione w sposób, jak już wspominałem, parodiujący i profanujący mitologię. Podam może jeden przykład żeby nie być gołosłownym – postacie Bogów. W ‘Starciu…’ przedstawieni rewelacyjnie, lepiej chyba się już nie dało. Niemal tak ich sobie wyobrażałem czytając po raz kolejny mitologię. A w ‘Percym’? Cóż… Nie potrafię tego opisać – jak już obejrzysz to przekonasz się o czym mówię.
- Moja ulubiona część – rzecz którą powtarzałem na tym forum wielokrotnie. Ale napiszę raz jeszcze. Sprawy techniczne. Nie od dziś wiadomo że film został na szybko przekonwertowany ze standardowego 2D (w jakim był nakręcony) na 3D. Było to pomysłem oczywiście łakomych na kasę producentów, skuszonych zapewne sukcesem Avatara. Sam reżyser jak mówisz dystansował się od tej decyzji, przyznać jednak trzeba że dzięki zmianie film zarobił bardzo dużo - pół miliarda zielonych. Konwersja obrazu do 3D wiązała się też z cięciami taśmy w efekcie czego wycięto ogromną ilość nakręconego materiału – dlatego niektórym film może wydawać się niespójny. Jedna rzecz mnie dziwi – wiele się na tym forum mówiło o beznadziejnym 3D i przyciemnionym obrazie. Nie rozumiem więc dlaczego ludzie i tak idą do kina na tę właśnie wersje a następnie przyłączają się do negatywnych opinii. Nonsens. Ja zapoznałem się z komentarzami na tym forum i poszedłem na 2D – obejrzałem świetny film rozrywkowy i przy okazji zaoszczędziłem pieniędzy. Na koniec dodam iż zanalizowałem informacje dotyczące usuniętych scen i powiem, że mają one szanse aby uczynić ten film jeszcze lepszym oraz nadać mu spójność i logikę. Jakie to sceny? Również pisałem na forum. Tak czy inaczej warto czekać na wydanie Blu-Ray (w Polsce już we wrześniu).
- Ostatnia rzecz, czyli jak mówisz kwestia satysfakcji/rozczarowania. I znowu zgodzę się, choć nie do końca. Film była faktycznie reklamowano nieprzeciętnie. Kapitalne zwiastuny, kilpy, plakaty itp. musiały przyciągnąć wielu widzów. Nie rozumiem tylko czemu ludzie nastawiali się na coś na poziomie ‘Gladiatora’ (z takimi wypowiedziami się spotkałem). Bez przesady.... Wówczas uczucie rozczarowania jest zrozumiałe. Wszystko to efekt podejścia, jeśli ktoś się nastawił kolejnego ‘Władce Pierścieni’ lub idealne odwzorowanie mitu o Perseuszu to odczuł zrozumiały zawód. Jeszcze słówko odnośnie innych tytułów, które wymieniłeś. Beznadziejnego i tandetnego do bólu ‘Księcia Persji’ pominę, wspomnę tylko o Iron Manie (2) – rozrywką może jest lepszą, ale ubliża mojej inteligencji. „Gratulujemy, stworzył pan nowy pierwiastek” - No na litość boską…
Wiem że bardzo się rozpisałem ale mam nadzieje że starczy Ci sił żeby przeczytać i ew. odpisać. Nie podlizując się dodam że cieszę się ze mogę tu z kimś dyskutować na poziomie. W obecnych czasach na tym portalu to rzadkość. Pozdrawiam ;)
Witam ponownie :) Wywód będzie krótszy, gdyż , naturalnie większość rzeczy została już powiedziana. Ale i tak trzeba trochę poczytać. :P
"Tyle że zmiana całego tła fabularnego (na ‘bunt przeciwko Bogom’, którego w mitach nie było) nie jest dla mnie jakimś odstępstwem fundamentalnym, ale kolejną rzeczą dodaną przez filmowców w celu nadania historii sensu, aby akcja i kolejne wydarzenia nie rozgrywały się na ekranie dla samych siebie". Nie mogę się z tym zgodzić. Wojna między bogami a ludźmi jest fundamentalną kwestią poruszoną w filmie. Na każdym kroku mamy gadki, że "bogowie odebrali mi rodzinę", że "każdy nasz krok jest obrazą bogów", w końcu "uśmiechnę się, gdy bogom napluję w twarz". To nie jest tylko tło, to jest forsowanie pewnej ideologii. Clash of the Titans opowiada o szeroko rozumianej wolności osobistej człowieka, który chce zerwać kajdany wiążące go z bogiem. Czegoś takiego spodziewałbym się po Richardzie Dawkinsie ("Bóg Urojony") czy Karolu Marksie i Jakboinach z czasów Rewolucji Francuskiej. To raczej właśnie sama otoczka mitologiczna wydaje się być "tłem". Proporcje zostały zachwiane, bo instrumenty, jakie zostały użyte, nijak idą ze sobą w parze. Tak, jak mówiłem wcześniej: mit o Perseuszu ma inny przekaz. A ponieważ jak sam stwierdziłeś, większość ludzi nie stanowią znawcy mitów, zostają po prostu wprowadzani w błąd. Następuje zmiana symboliki i zmiana desygnatów: Perseusz nie jest już ikoną pokazującą, że jeśli jest mu przeznaczony sukces i chwała, to nic nie jest w stanie mu zagrozić - nawet nieprzychylni mu bogowie (to oczywiście jest tylko jeden z kilku przekazów).W filmie stał się naczelnym "obrońcą" ludzkości, kierujący się jednak czysto egoistycznymi pobudkami (co w tym momencie postać w tej roli traci na wiarygodności). Jego zadaniem jest zerwanie okowów, uczynienie ludzi wolnymi, do życia których nie są mieszani żadni bogowie. Tak, jak swastyka od co najmniej ośmiu tysięcy lat była i jest nadal postrzegana jako symbol szczęścia, zdrowia czy ogólnie błogosławieństwo, tak na Zachodzie jest wizytówką demonicznego nazizmu. Tylko dlatego, że Hitler sobie przywłaszczył symbol, choć też go traktował jako taki talizman. :P
Mam nadzieję, że moja postawa w tej kwestii jest dla Ciebie zrozumiała.
Co do efektu 3d... "Jedna rzecz mnie dziwi – wiele się na tym forum mówiło o beznadziejnym 3D i przyciemnionym obrazie. Nie rozumiem więc dlaczego ludzie i tak idą do kina na tę właśnie wersje a następnie przyłączają się do negatywnych opinii". No cóż... ja poszedłem na pierwszy nocny seans premierowy, więc zupełnie nie wiedziałem, co mnie czeka. :) Gdybym wybrał się później, to po tak miażdżących opiniach na forum faktycznie poszedłbym na wersje 2d. "Tak czy inaczej warto czekać na wydanie Blu-Ray (w Polsce już we wrześniu)" - ja bym nie kupił tego filmu nawet w formie dodatku do jakiejś gazety, a co dopiero płacić 80-100 zł za BlueRaya :) Faktycznie, trailery były mega i spodziewałem się, że będzie świetne widowisko i miałem niejako wrażenie, że będzie to zwyczajny remake "Clash of the Titans" z lat '80 ("Release the Kraken!"), który miał biedne efekty specjalne.
No i już dygresja. Gdy wspomniałeś o stworzeniu nowego pierwiastka w "Iron Man 2", wybuchnąłem śmiechem, bo sobie w mig przypomniałem tą scenę ;). Oczywiście posiadanie pakietu "domowy zderzacz hadronów - zrób to sam" mnie rozwalił i było to strasznie durne. Jednak to jest uniwersum Marvela, które choć teoretycznie dzieje się w naszych czasach, to ma swoje realia. To już bardziej "realistyczne" jest DC. Co kto lubi, ja osobiście bawiłem się dobrze, choć uważam, że pierwsza część była lepsza.
"cieszę się ze mogę tu z kimś dyskutować na poziomie. W obecnych czasach na tym portalu to rzadkość.". Mi jest również miło, że z kimś można było polemizować. :) Rozumiem, że tez miałeś przykre doświadczenia z trollami? :P
Pozdrawiam :)