byłem pozytywnie nastawiony mając w pamięci starcie tytanów z 1981r., do którego mam ogromny sentyment, (jesteśmy równolatkami he he), ale z każdą kolejną minutą mój entuzjam zamieniał się najpierw w rozczarowanie, następnie zniecierpliwienie, które w chwili pojawienia się napisów końcowych ustąpiło poczuciu ulgi, że mam to już za sobą...
nie było ani momentów napięcia, niepewności o losy bohaterów, fabuła sztampowa i czytelna, gra aktorska przebiegająca głównie wokół robienia bardziej lub mniej groźnych grymasów, jak to mawia moja mama: szkoda oczu...