Oglądałam ten film niedawno dlatego strasznie mnie poruszył. Teraz zastanawiam się, czy Nejl mógł postąpić inaczej? Czy musiał popełnić samobójstwo? Oczywiście, że nie, ale co innego mogł w swojej sytuacji zrobić? Według mnie jedynym innym wyjściem byłoby pójście do tej szkoły, co oznaczało męczenie sie przez 10 lat i bycie cholernie nieszczęśliwym. Długo nad tym myślałam i naprawde nie przychodzi mi do rozmowy inne rozwiązanie. Może wy coś poradzicie?
Nie wyobrażam sobie innego wyjścia niż postawienie sprawy na swoim, również zareagowałbym przeciwstawiając się "odsiadce 10letniej". Co do samego samobójstwa, nie przenośmy tego do prawdziwego życia. Jest to jedynie obraz romantyka, "carpe diem" mówi chwytaj życie a nie odbieraj sobie...