Stowarzyszenie Umarłych Poetów

Dead Poets Society
1989
7,8 326 tys. ocen
7,8 10 1 326070
7,6 60 krytyków
Stowarzyszenie Umarłych Poetów
powrót do forum filmu Stowarzyszenie Umarłych Poetów

Bardzo ladna recenzja, zapewne mocno przemyslana i dopracowana w najdrobniejszych szczegolach - byc moze (choc nie mi oceniac, poniewaz Ciebie nie znam i byloby to niesprawiedliwe) taka jak Ty i caly Twoj swiat, w ktorym nie ma miejsca na niedopowiedzenia, na wyobraznie, na przymykanie oka, na bledy - byc moze, powtarzam. Jesli faktycznie rzekoma zla gra aktorow, rzekomo slaba fabula oraz niedociagniecia w opowiadaniu sa w stanie przycmic emocje, ktore towarzysza chocby przecietnie wrazliwym osobom podczas ogladania tego - moim zdaniem nienajgorszego - filmu, to az ciezko mi uwierzyc w to, ze ktos naprawde moze sie takim kalectwem chelpic z rowna zawzietoscia co Ty. Kalectwem, a byc moze i blogoslawienstwem. Tez chcialbym moc dajmy na to na koncercie nie dac sie poniesc muzyce z powodu jednej (dwoch, trzech, pieciu) falszywej nuty, ktora sie wymknela spod palcow wykonawcy bedacym wszakze tylko niedoskonalym przekaznikiem sztuki.

Film nie musi byc szwajcarskim zegarkiem, a obraz nie musi byc fotografia aby byl dobry. Tylko tyle tak naprawde chcialem napisac, ale niech juz ten lekko zaczepny wstep zostanie ;)

Oczywiscie to tylko moje zdanie, jak najbardziej szanuje Twoje i licze na wzajemnosc.

ocenił(a) film na 10
maac

korzystając z tego, ze ktoś załozył temat o tej recenzji - znalazłam kilka nieścisłości:

"nikt nie wie, co oznacza jedno z najsłynniejszych łacińskich przysłów: ?carpe diem?, choć twórcy filmu nie omieszkali zaakcentować, iż w tej szkole poznaje się szlachetną łacinę (pomijając fakt, iż jest to zdanie, które i bez nauki tego starożytnego języka rozumie się na całym świecie). "
zdaje się, że zgłosił się uczeń, który wiedział

"w wyjątkowo sztampowym przedstawieniu, jakie można zorganizować w pierwsze lepszej polskiej podstawówce."
shakespeare jest jedną z wielu wizytówek anglii, my regularnie wystawiamy czerwonego kapturka oni sen nocy letniej, który nie był skąd inąd wystawiany w tej elitarnej męskiej szkole, tylko zwykłej w miasteczku opodal którego mieściło się Welton, do której uczęszczali i chłopcy i dziewczęta.

'Gdyby w filmie pojawił się najdelikatniejszy nawet zarys jego psychiki,'
szkoda, że nie było dane tego dostrzec, przez cały film rysuje się jego znajomość z Neilem, z którym zżywa się najbardziej - ponieważ Neil jako jest współlokator pierwszy wyciąga do niego rękę, jest wyraźnie bardziej kontaktowy i kreatywny. skąd inąd dlatego też Todd najbardziej przeżywa śmierć Neila, wie jakie miał problemy z ojcem.

'Natomiast zastanowiło mnie, jakież to wiadomości przekazał on uczniom ? żadnych. Przeczytał kilka wersów kilku wierszy i na tym się skończyło'
trudno, aby film pokazywał wszystkie lekcje z wszystkimi nauczycielami
w ostatniej scenie gdy Nolan pyta Camerona, gdzie są w podręczniku, ten wymienia rzeczy, które przerobili i mówi, że skakali po całości, to wyjaśnia chyba, że podręcznik byl używany więcej razy niż to było pokazane w filmie, w którym przez 2 godziny trzeba było streścić około 3 miesięcy

'. Książki nie czytałam, lecz zakładam, '
nie zakładaj tylko przeczytaj
'Scenom kręconym w szkole nie można wiele zarzucić, poza nijakością ? były to najzwyklejsze nieco chropowate zdjęcia, jakie John Seale stosował już w ?Utalentowanym panu Ripley?u? czy ?Wzgórzu nadziei?. '
oba te filmy powstały 10 (utalentowany...) i 15 (wzgórze...) lat po Stowarzyszeniu, więc to absurdalne, żeby przy kręceniu Stowarzyszenia john seale stosował je już w tych dwóch filmach

'małoletnimi dziećmi,'
całe szczęście że nie działa na starych zgorzkniałych

counting

swietne uwagi do tej delikatnie mowiac "niepowaznej" recenzji...

trzeba jednak miec na uwadze, ze rozni ludzie wypowiadaja sie na FW...

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
counting

chcecie się czepiać, to będziemy się czepiać

-nikt nie wie, co oznacza jedno z najsłynniejszych łacińskich przysłów: ?carpe diem?, choć twórcy filmu nie omieszkali zaakcentować, iż w tej szkole poznaje się szlachetną łacinę (pomijając fakt, iż jest to zdanie, które i bez nauki tego starożytnego języka rozumie się na całym świecie).
-zdaje się, że zgłosił się uczeń, który wiedział
ludzie bez przesady!!! tak jakbyście nie zrozumieli sensu całego akapitu. naprawdę nie pamiętam jeden czy dwóch, a może połowę ucznia, nieistotne - elitarna szkoła, inteligentni młodzi ludzie, którzy wkuwają dniami i nocami, stoją przed nauczycielem, który mówi "carpe diem" z otwartymi ze zdziwienia ustami.

-w wyjątkowo sztampowym przedstawieniu, jakie można zorganizować w pierwsze lepszej polskiej podstawówce.
-shakespeare jest jedną z wielu wizytówek anglii, my regularnie wystawiamy czerwonego kapturka oni sen nocy letniej, który nie był skądinąd wystawiany w tej elitarnej męskiej szkole, tylko zwykłej w miasteczku opodal którego mieściło się Welton, do której uczęszczali i chłopcy i dziewczęta.
"słowa, słowa, słowa" - wykonanie, nie zaś sztuka, było do bani, bez pomysłu, bez zaangażowania (no oprócz tego, że trzeba się najpierw było wykłócić z ojcem o to, żeby zagrać, ale to by było na tyle). ktoś powie - o mój Boże jedna scena, jakieś tam przedstawionko i reżyser miał się tym przejmować? a miał, za to mu płacą.

-Gdyby w filmie pojawił się najdelikatniejszy nawet zarys jego psychiki
-szkoda, że nie było dane tego dostrzec, przez cały film rysuje się jego znajomość z Neilem, z którym zżywa się najbardziej - ponieważ Neil jako jest współlokator pierwszy wyciąga do niego rękę, jest wyraźnie bardziej kontaktowy i kreatywny. skąd inąd dlatego też Todd najbardziej przeżywa śmierć Neila, wie jakie miał problemy z ojcem.
Owszem szkoda, że nie było mi dane tego dostrzec. Ale tak serio, przecież oni tam się wszyscy przyjaźnili, ok, szczególnie Todd i Neil, ale co to mi mówi o Toddzie? Nic. Że nie wspomnę w jaki, wyciągnięty niemal ze "Scary movie", sposób Todd to przeżywał.


-Natomiast zastanowiło mnie, jakież to wiadomości przekazał on uczniom ? żadnych. Przeczytał kilka wersów kilku wierszy i na tym się skończyło
-trudno, aby film pokazywał wszystkie lekcje z wszystkimi nauczycielami
w ostatniej scenie gdy Nolan pyta Camerona, gdzie są w podręczniku, ten wymienia rzeczy, które przerobili i mówi, że skakali po całości, to wyjaśnia chyba, że podręcznik byl używany więcej razy niż to było pokazane w filmie, w którym przez 2 godziny trzeba było streścić około 3 miesięcy
Rzeczywiście, trudno, aby film pokazywał wszystkie lekcje z wszystkimi nauczycielami, ale jedną mógł albo dwie. Ciekawie poprowadzone, ale na jakikolwiek konkretny temat. Chodzisz jeszcze do szkoły? Poskacz sobie po podręczniku do historii i powiedz to na maturze.

-Scenom kręconym w szkole nie można wiele zarzucić, poza nijakością ? były to najzwyklejsze nieco chropowate zdjęcia, jakie John Seale stosował już w ?Utalentowanym panu Ripley?u? czy ?Wzgórzu nadziei?. '
-oba te filmy powstały 10 (utalentowany...) i 15 (wzgórze...) lat po Stowarzyszeniu, więc to absurdalne, żeby przy kręceniu Stowarzyszenia john seale stosował je już w tych dwóch filmach
Czepianie się błędów stylistycznych to jak czepianie się literówek. Choć oczywiście mea culpa, "w już oglądanych przeze mnie".

-Książki nie czytałam, lecz zakładam,
-nie zakładaj tylko przeczytaj
Po obejrzeniu filmu odniechciało mi się, poza tym jeden z użytkowników filmwebu poinformował mnie, że książka jest jeszcze gorsza niż film. co Wam będę uszy w makaron owijać - nie czytałam to nie czytałam i się przyznaję bez bólu.

-małoletnimi dziećmi
-całe szczęście że nie działa na starych zgorzkniałych
Komentować to w ogóle?

-Książki nie czytałam, lecz zakładam, '
nie zakładaj tylko przeczytaj

ocenił(a) film na 10
ajrisz

ludzie bez przesady!!! tak jakbyście nie zrozumieli sensu całego akapitu. naprawdę nie pamiętam jeden czy dwóch, a może połowę ucznia, nieistotne - elitarna szkoła, inteligentni młodzi ludzie, którzy wkuwają dniami i nocami, stoją przed nauczycielem, który mówi "carpe diem" z otwartymi ze zdziwienia ustami.
no to tak tłumacząc jeszcze dokładniej, ten fragment o którym mówisz to NIE BYŁA lekcja łaciny a pytanie nie brzmiało 'przetłumacz poprawnie gramatycznie na angielski zwrot 'carpe diem'', jeśli uczniowie całe życie mają lekcje w ławkach twardych ramach normach szkoły każda lekcja wygląda tak samo, a tutaj nagle idą do Sali Reprezentacyjnej, mają robić rzeczy dziwne nie przerabiają podręcznika od początku, chronologicznie nic dziwnego, że są lekko zszokowani, jeśli ja potraktowałam zbyt dosłownie twoją wypowiedź to ty potraktowałaś zbyt dosłownie tą scenę filmową, poza tym jeszcze raz napiszę - zgłosił się uczeń który wiedział co to znaczy, więc nie było tak ze wszyscy niewiedzieli, trochę konsekwencji, bez naginania faktów
zresztą skąd taka pewność, że półotwarte usta [knoxa neila charliego i chyba todda z tego co pamietam] to akurat na usłyszenie hasła carpe diem? ich zdziwienie było juz pokazywane gdy keatling kazał im wyjsc z klasy

Owszem szkoda, że nie było mi dane tego dostrzec. Ale tak serio, przecież oni tam się wszyscy przyjaźnili, ok, szczególnie Todd i Neil, ale co to mi mówi o Toddzie? Nic. Że nie wspomnę w jaki, wyciągnięty niemal ze "Scary movie", sposób Todd to przeżywał.
i znów film nakręcony po stowarzyszeniu... , a hm 'informacje' o todzie powinno ci mówic jego zachowanie, które trzeba by przeanalizować zastanowić się, zwrócić uwagę na jego wypowiedzi, to co mówi dlaczego się przeniósł z innej szkoły jak jego rodzice potraktowali go na urodziny, ta całość daje naprawdę jasny obraz jego osobowości, zresztą on był taki sam jak reszta jego przyjaciół, tylko po prostu miał o wiele słabszą psychikę i tak a nie inaczej znosił to co się dzieje

Rzeczywiście, trudno, aby film pokazywał wszystkie lekcje z wszystkimi nauczycielami, ale jedną mógł albo dwie. Ciekawie poprowadzone, ale na jakikolwiek konkretny temat. Chodzisz jeszcze do szkoły? Poskacz sobie po podręczniku do historii i powiedz to na maturze.
przykład lekcji pierwszej - pieewsza lekcja w Sali Reprezentacyjnej z tym nieszczęsnym carpe diem, przykład lekcji drugiej - lekcja, podczas której chłopcy słuchają muzyki z zawiązanymi oczami (scena wycięta w europejskiej wersji filmu) przykład lekcji trzeciej - lekcja podczas której Keatling mówi im o dopisywaniu własnego wersu do sztuki zycia, przykład lekcji czwartej - lekcja na dziedzińcu o konformiźmie, przykład lekcji piątej - lekcja z wyrywaniem wstępu z podręcznika przykład lekcji szóstej - lekcja, na której chłopcy czytali własne wiersze, przykład lekcji siódmej - na boisku czytając cytaty, przykład lekcji ósmej - granie w piłkę nożną, wystarczy tylko uważniej oglądać, to są przykłady
chodzę jeszcze do szkoły, ale byłabym głupia gdybym uczyła się tylko tego i tak jak mi każą w szkole, niestety jestem osobą z wyobraźnią dlatego taka rzecz jak przymusowa edukacja do mnie nie trafia stąd taka gorliwa obrona tego filmu
a tak swoją drogą to Keatling określił, na początku filmu w rozmowie z łacinnikiem podczas obiadu chwilę przed tym zanim Neil pokazywał kolegom kronikę klasy Keatlinga - tutaj padły słowa o tym, że chce z nich zrobić siedemnastoletnich wolnomyślicieli, na ktorejś lekcji z chłopcami mówił, że nauczy ich smakować słowo, nie obiecywał przerobienia podręcznika od A do Z, chciał aby nauczyli się czegoś innego, jak dla mnie bardziej ważnego w życiu, zresztą...

Czepianie się błędów stylistycznych to jak czepianie się literówek. Choć oczywiście mea culpa, "w już oglądanych przeze mnie".
do braku błędów się nie czepiam;)

Po obejrzeniu filmu odniechciało mi się, poza tym jeden z użytkowników filmwebu poinformował mnie, że książka jest jeszcze gorsza niż film. co Wam będę uszy w makaron owijać - nie czytałam to nie czytałam i się przyznaję bez bólu.
to nie pisz o rzeczach, których nie znasz, bo prawdopodobieństwo, ze trafisz jest bardzo małe, owszem przyznam rację książkę czytałam (oczywiście mowa o tej, która powstała na podstawie scenariusza, a nie tej na podstawie której powstał scenariusz) jest znacznie gorsza (chociaz porusza równiez inne ciekawe aspekty, które mogą umknąć widzowi podczas oglądania stowarzyszenia), ale skąd ty to możesz wiedzieć?...

ocenił(a) film na 1
counting

mnie się już nawet nie za bardzo chce na te brednie odpowiadać. młoda koleżanko z przykrością stwierdzam, że nie potrafisz podejść obiektywnie do tego, co widziałaś na ekranie i najprawdopodobniej patrzysz na ten badziewny miałki film z perspektywy swojego niedouczenia.

-no to tak tłumacząc jeszcze dokładniej, ten fragment o którym mówisz to NIE BYŁA lekcja łaciny a pytanie nie brzmiało 'przetłumacz poprawnie gramatycznie na angielski zwrot 'carpe diem'', jeśli uczniowie całe życie mają lekcje w ławkach twardych ramach normach szkoły każda lekcja wygląda tak samo, a tutaj nagle idą do Sali Reprezentacyjnej, mają robić rzeczy dziwne nie przerabiają podręcznika od początku, chronologicznie nic dziwnego, że są lekko zszokowani,
-w całej tej scenie - jeszcze raz to powtarzam - najbardziej przeszkadza mi fakt, że kreowani na inteligentnych, młodzi uczniowie elitarnej szkoły byli zagięci "carpe diem". według mnie, każdy, ale to każdy człowiek, kiedy słyszy to sformułowanie po prostu odpowiada ze znudzeniem "ciesz się dniem", bo słyszał to tyle razy, że nie budzi w nim to żadnych emocji. scena ta nie odpowiada realiom przedstawionym w filmie, a to źle.

-jeśli ja potraktowałam zbyt dosłownie twoją wypowiedź to ty potraktowałaś zbyt dosłownie tą scenę filmową, poza tym jeszcze raz napiszę - zgłosił się uczeń który wiedział co to znaczy, więc nie było tak ze wszyscy niewiedzieli, trochę konsekwencji, bez naginania faktów
-a powinni byli odpowiedzieć wszyscy zgodnym chórem. tak jak powiedziałam, nie ważne czy jeden, czy dwóch, czy połowę ucznia. film sugerował, że posiadają mózgi i taka podstawowa niewiedza świadczyła o ich tępocie.

-zresztą skąd taka pewność, że półotwarte usta [knoxa neila charliego i chyba todda z tego co pamietam] to akurat na usłyszenie hasła carpe diem? ich zdziwienie było juz pokazywane gdy keatling kazał im wyjsc z klasy
-wiesz to była metafora - taki zabieg literacki, coby w tekście było ciekawiej - zresztą często go stosuję. generalnie chodziło o zdziwienie i zaskoczenie, którego właśnie nie powinno być.

-i znów film nakręcony po stowarzyszeniu...
-bez komentarza. albo nie... widzisz są w historii kinematografii takie sceny, z których się cały świat śmieje - i to właśnie jest jedna z takich scen. chłopiec biegnie wyginając nóżki w kolanach i przewraca się na prostej drodze. zostało to sparodiowane w "scary movie" z tego, co pamiętam.

-a hm 'informacje' o todzie powinno ci mówic jego zachowanie, które trzeba by przeanalizować zastanowić się, zwrócić uwagę na jego wypowiedzi, to co mówi dlaczego się przeniósł z innej szkoły jak jego rodzice potraktowali go na urodziny, ta całość daje naprawdę jasny obraz jego osobowości, zresztą on był taki sam jak reszta jego przyjaciół, tylko po prostu miał o wiele słabszą psychikę i tak a nie inaczej znosił to co się dzieje
-nie nic w todzie nie daje jasnego obrazu o jego motywacji. jest w tym filmie bohaterem, którym nic nie powoduje.

-przykład lekcji pierwszej - pierwsza lekcja w Sali Reprezentacyjnej z tym nieszczęsnym carpe diem, przykład lekcji drugiej - lekcja, podczas której chłopcy słuchają muzyki z zawiązanymi oczami (scena wycięta w europejskiej wersji filmu) przykład lekcji trzeciej - lekcja podczas której Keatling mówi im o dopisywaniu własnego wersu do sztuki zycia, przykład lekcji czwartej - lekcja na dziedzińcu o konformiźmie, przykład lekcji piątej - lekcja z wyrywaniem wstępu z podręcznika przykład lekcji szóstej - lekcja, na której chłopcy czytali własne wiersze, przykład lekcji siódmej - na boisku czytając cytaty, przykład lekcji ósmej - granie w piłkę nożną, wystarczy tylko uważniej oglądać, to są przykłady
chodzę jeszcze do szkoły, ale byłabym głupia gdybym uczyła się tylko tego i tak jak mi każą w szkole, niestety jestem osobą z wyobraźnią dlatego taka rzecz jak przymusowa edukacja do mnie nie trafia stąd taka gorliwa obrona tego filmu
-ja też chodziłam do szkoły i może podczas licealnej edukacji byłabym zachwycona takim sposobem nauczania, ale jakbym się później nie dostała na studia, to miałabym pretensje właśnie do takiego nauczyciela, który zamiast mówić mi o konkretach puszczałby mi muzykę. to bardzo mądrze, że uczysz się czegoś więcej niż to co napisane w książkach, ale pamiętaj, że jeśli nie będziesz uczyła się tak, jak ci karzą w szkole, to nie wyjdziesz na tym najlepiej. niestety taki to już system edukacyjny, który każdy z nas musi respektować.
swoja drogą ja się nie dziwię, że tobie się ten film podoba. jest właśnie przeznaczony dla marzycieli, uczniów gimnazjum i liceów. ale ja już nie patrzę na niego pod tym względem. dla mnie film ma przedstawiać wartości artystyczne i intelektualne.

-a tak swoją drogą to Keatling określił, na początku filmu w rozmowie z łacinnikiem podczas obiadu chwilę przed tym zanim Neil pokazywał kolegom kronikę klasy Keatlinga - tutaj padły słowa o tym, że chce z nich zrobić siedemnastoletnich wolnomyślicieli, na ktorejś lekcji z chłopcami mówił, że nauczy ich smakować słowo, nie obiecywał przerobienia podręcznika od A do Z, chciał aby nauczyli się czegoś innego, jak dla mnie bardziej ważnego w życiu, zresztą...
-życia uczą rodzice, nie szkoła. i rzeczywiście, jest to ważniejsze w życiu.

-do braku błędów się nie czepiam;)
-napisz choć jedną recenzję ok? wtedy pogadamy o błędach.

-to nie pisz o rzeczach, których nie znasz, bo prawdopodobieństwo, ze trafisz jest bardzo małe, owszem przyznam rację książkę czytałam (oczywiście mowa o tej, która powstała na podstawie scenariusza, a nie tej na podstawie której powstał scenariusz) jest znacznie gorsza (chociaz porusza równiez inne ciekawe aspekty, które mogą umknąć widzowi podczas oglądania stowarzyszenia), ale skąd ty to możesz wiedzieć?...
-jeśli pozwolisz będę pisać o czym mi się podoba... poza tym zdaje się, że użyłam sformułowania (z tego co pamiętam, bo ja jakoś nie żyję specjalnie tą recenzją i nie do końca ją pamiętam) "wydaje mi się" czy coś w tym rodzaju.

cóż, ja jak najbardziej szanuję twoją opinię na temat tego filmiku i nie twierdzę, że nie może on być emocjonujący dla uczniów stłamszonych w naszych nie najlepszych bądź co bądź szkołach. ale ja nie traktują go emocjonalnie. to film i jeśli mam go ocenić, to robię to obiektywnie.

ocenił(a) film na 9
ajrisz

Nie wypowiadam się na forum, ale po przeczytaniu Pani recenzji, oraz dyskusji na forum nie wytrzymałem ;).
Powiem bardzo krótko, ale Pani powinna oglądać Brazylijskie lub Wenezuelskie seriale, bo tam jak na koniec odcinka ktoś schodzi po schodach to na początku następnego kontynuuje drogę, bo widzowie byliby zaskoczeni jak on zszedł.
Trochę wyobraźni jeszcze nikomu nie zaszkodziło i czasami należy pomyśleć - to naprawdę nie boli.

PoZdrówka

ocenił(a) film na 10
counting

Mam wrażenie ze osoba ktora ogladala film zrobila to po lebkach i wyciagnela bledne wnioski. Co do uczniow to przeciez trzeba zrozumiec ze to byly inne czasy. Panowal etos surowego i pragmatycznego nauczyciela. Stad bierze sie to ze na lekcji chorem nie zaspiewali co znaczy Carpe Diem i to ze w wielu innych sytuacjach podporzadkowywali sie woli nauczycieli i rodzicow. Scena w ktorej dyrektor wymusza na Todzie oswiadczenie jest tego najlepszym przykladem. Albo scena w ktorej Knox dostaje baty od dyrektora. Dziwi mnie tez zarzut sformulowany w recenzji ze sa to chlopcy idealni. Dla mnie oni sa bardzo prawdziwi. Inny zarzut o braku wyscigu szczurow. W moim liceum nie bylo czegos takiego choc podobno to dobre liceum. Wyscig szczurow zaczal sie na studiach. Zawsze z rozzaleniem wspominam czasy liceum kiedy musze 1 pazdziernika isc na zajecia.
Tak to jest jak sie probuje na sile dopasowac film do swojej teorii.

ocenił(a) film na 1
maac

widzisz właśnie cały problem polegał na tym, że podczas oglądania tego filmu nie towarzyszyły mi żadne emocje - poza znudzeniem, niestety.

co do kwestii szwajcarskiego zegarka - moim zdaniem to właśnie te małe części powodują, że powstaje wybitna całość i, jakkolwiek doskonale zdaję sobie sprawę, że stworzyć dzieło idealne to rzecz niewykonalna, to jednak w tym wypadku tych niedociągnięć, jak na mój gust, było zbyt wiele. zresztą bardzo często zdarza mi się niemal uwielbiać filmy bardzo, ale to bardzo kiepskie, jednak tutaj najwyraźniej coś musiało mnie rozdrażnić. może maniera intelektualna, z którą ten film został zrobiony, choć zabrakło w nim inteligencji.
chciałam zaznaczyć, że to, co przed chwileczką napisałam mogło zabrzmieć troszkę agresywnie, ale nie miałam takiego zamiaru - ja mam po prostu wyrobione zdanie na temat "stowarzyszenia..." i, choć tylko krowa nie zmienia zdania, to jednak trudno mnie do tego filmu przekonać - a wielu już próbowało.

ajrisz

Proponowal bym Pani zamaist poglebiac swoje brednie zajac sie moze wypowiedziami na temat "Ace Ventury".......bardzoz le wypada Pani wypowiadanie sie na temat filmow, ktorych najwyrazniej Pani nei rozumie.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
lukdos

koleś a ty to kto w ogóle jesteś. ferujesz mi tu jakieś idiotyczne sądy na mój temat, ale konkrecików to jakoś nie widzę. masz może swoje zdanie czy jesteś jednym z tych, co to starają się robić wrażenie niczym paris hilton na mediach?

ajrisz

musial bym powtorzyc dokaldnei zarzuty pooprzednikow.......

czytajac Twoja recenzje mialem pelne przekonanie,z e albo filmu nei obejrzalas, albo nie zrozumialas (sklaniajac sie ku tej drugiej opcji)

Zanegowalas wszystkie wartosci tego filmu: klimat, gre mlodych aktorow, przeslanie, az wreszcie tak oczywiste elementy jak czepianie sie nieznajomosci znaczenia słow "carpe diem" czy tandetne Twoim zdaniem zagranie sztuki Shekespeare'a.

Dla mnei Twoja recenzja to kupa bredni kogos kto, jak juz mowilem wczesniej, albo nie ogladal, albo jest uprzedzony do tego typu filmow z jakiegos powodu, albo bredzi.

I tu tez sklanaim sie do ostatniej mozliwosci, zwlaszcza po zapoznaniu asie z ocenami jakie wystawilas poszczegolnym filmom i aktorom.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
lukdos

oglądałam, nawet nie raz, bo nie śmiałabym napisać recenzji po jednokrotnym obejrzeniu filmu, może nawet robiłam notatki. zrozumiałam, bo jestem bardzo mądra młoda kobietą :) i zanegowałam wszystkie "wartości tego filmu", bo albo ich nie było, albo było ich zbyt mało.

ocenił(a) film na 10
ajrisz

hmmm więc skoro ten film ma być dla danej grupy wiekowej, lub bez szufladkowania - dla okreslonego etapu dojrzewania kiedy człowiek szuka siebie itd, to spodziewaj się tego, ze osoby będące w tym okresie będą bronić zarówno swoich poglądów jak i filmu

poza tym z zasady filmy dzieli się na dwie podstawowe kategorie - tych które przekazują cokolwiek gdzie nie trzeba się śmiać przy każej scenie i tych które poprostu są, gdzie wykorzystuje sie przewaznie gre słowną z podtekstem przewaznie erotycznym i one mają śmieszyć
filmy z kategorii pierwszej ocenia się w skali 0-10 oceniając od 5 wzwyż, filmy w kategorii drugiej również 0-10 ale do 5 punktów [dalej na 10]
uważam, ze fakt iz film który działa na ludzi, przekazuje wyższe wartości niż 'haha hihi dupa' poprostu obraża ocena 2 i taka recenzja jak twoja
i zeby nie było nie uwazam, ze wszyscy muszą kochać i wielbić stowarzyszenie, ALE wypadałoby je zrozumieć, a jeśli się ma ochotę na krytykę to trzeba liczyć się z tym, że musi być ona ambitna, na poziomie filmu [a nie niższym] i przede wszystkim - zgodna z prawda
bo jesli się chce napisać cokolwiek, to niech się tego nie umieszcza pod szyldem 'recenzja' tylko przemyślenia własne

odnoszę jednak wrażenie, ze jesteś zastara na tego typu filmy, bo swoją jakąś tam drogę w życiu juz obrałaś, ale pozwól innym bronic poglądów i przekonań, nie nazywaj ich odrazu burakami i gówniarzami, bo własnie takie zachowanie jest dziecinne

a, i nie masz pewnosci ze nie napisalam zadnej recenzji, moze po prostu moje recenzje nie trzymaja sie tak komercyjnych serwisów jak f.w. (zresztą jakbym popełniała błedy tez bys sie czepiała, przykro mi ze nie popełniam albo nie umiesz ich wyłapac, tak tak napisz ze jestes mega kulturalna ze je ignorujesz i nie czepiasz sie tak niekulturalnie jak ja...)

a co do szkoły, to jesli sie ma odwage, to poglady moga przetrwac nawet cos takiego jak matura i cała propaganda nauki pod publiczke,

'niestety taki to już system edukacyjny, który każdy z nas musi respektować. ' respektować muszę rodziców, a nie system

'swoja drogą ja się nie dziwię, że tobie się ten film podoba. jest właśnie przeznaczony dla marzycieli, uczniów gimnazjum i liceów.' czy ja wyczuwam syndrom 'dojrzałej doroslosci, jestem ponad tych gówniarzy'? moi znajomi maja to samo wzgledem gimnazjalistów...

ocenił(a) film na 1
counting

-poza tym z zasady filmy dzieli się na dwie podstawowe kategorie - tych które przekazują cokolwiek gdzie nie trzeba się śmiać przy każej scenie i tych które poprostu są, gdzie wykorzystuje sie przewaznie gre słowną z podtekstem przewaznie erotycznym i one mają śmieszyć
-kompletna bzdura oczywiście.

-filmy z kategorii pierwszej ocenia się w skali 0-10 oceniając od 5 wzwyż, filmy w kategorii drugiej również 0-10 ale do 5 punktów [dalej na 10]
-cóż za imponująca, kategoryczna zasada, ale powinna cechować raczej mnie niż człowieka z wyobraźnią

-uważam, ze fakt iz film który działa na ludzi, przekazuje wyższe wartości niż 'haha hihi dupa' poprostu obraża ocena 2 i taka recenzja jak twoja
-uważam - bla bla bla po raz kolejny - że ten film nie przekazuje wyższych wartości i nie działa np. na mnie

-i zeby nie było nie uwazam, ze wszyscy muszą kochać i wielbić stowarzyszenie, ALE wypadałoby je zrozumieć, a jeśli się ma ochotę na krytykę to trzeba liczyć się z tym, że musi być ona ambitna, na poziomie filmu [a nie niższym] i przede wszystkim - zgodna z prawda
bo jesli się chce napisać cokolwiek, to niech się tego nie umieszcza pod szyldem 'recenzja' tylko przemyślenia własne
-recenzja z zasady jest subiektywna, podobnie jak np. felieton, na tym polega cała przyjemność z jej pisania - mogę podawać pewne fakty, jak np. pisać o rodzaju zdjęć, ale następnie ustosunkowuję się do metody jaką je wykonano.
co do prawdy i zrozumienia, sztuka (choć "stowarzyszenie..." nie kwalifikuje się do tego miana) filmowa czy jakakolwiek inna, nigdy nie będzie poddawała się jednorodnym opiniom. ja jak najbardziej szanuję twoje zdanie, w pełni je rozumiem, bo zresztą wszystkie podane argumenty słyszałam już wcześniej, ale absolutnie się z nim nie zgadzam. ty zrozumiałaś ten film na swój sposób - ja na swój. może nie napisałam w niej tego, co chciałaś usłyszeć, ale cóż, bywa... to, że nie podobał ci się styl mojej recenzji to już zupełnie inna sprawa.

-odnoszę jednak wrażenie, ze jesteś zastara na tego typu filmy, bo swoją jakąś tam drogę w życiu juz obrałaś, ale pozwól innym bronic poglądów i przekonań, nie nazywaj ich odrazu burakami i gówniarzami, bo własnie takie zachowanie jest dziecinne
- czy ja nazwałam kogoś burakiem albo gówniarzem? jeśli tak to przepraszam, zapomniałam się, nie zwykłam obrażać ludzi. no i nie jestem taka stara :)

-a, i nie masz pewnosci ze nie napisalam zadnej recenzji, moze po prostu moje recenzje nie trzymaja sie tak komercyjnych serwisów jak f.w.
-ale ty sama trzymasz się widzę twardo tego komercyjnego serwisu? no nie mam pewności, że nic tam nie piszesz, ale prawdę powiedziawszy popełniasz takie mnóstwo błędów językowych, że wątpię coby je mieli drukować w "kwartalniku filmowym"... ale jak coś piszesz to dawaj, ja bardzo chętnie - i tu bez złośliwości - przeczytam twoją opinię na temat jakiegoś filmu i kto wie czy się kiedyś w swoich opiniach nie zgodzimy.

-zresztą jakbym popełniała błedy tez bys sie czepiała, przykro mi ze nie popełniam albo nie umiesz ich wyłapac, tak tak napisz ze jestes mega kulturalna ze je ignorujesz i nie czepiasz sie tak niekulturalnie jak ja...
-musiałyby być kolosalne. ja się tylko "od-czepiam". i pozwól, że zacytuję pewnego znanego wysokiego pana: "ten, kto nic nie robi nie popełnia błędów"
i nie wiem o co tam dalej chodzi z tym bycie kulturalną - jakbym cię miała zignorować dawno bym to zrobiła.


-a co do szkoły, to jesli sie ma odwage, to poglady moga przetrwac nawet cos takiego jak matura i cała propaganda nauki pod publiczke
-jeśli ktoś się uczy pod publiczkę, a nie dla siebie... moja droga, książki zawierają wiedzę, a nie zdjęcia twoich znienawidzonych nauczycieli

-niestety taki to już system edukacyjny, który każdy z nas musi respektować. ' respektować muszę rodziców, a nie system
-po raz kolejny brak zrozumienia. ale nie chce mi się tego tłumaczyć.

-swoja drogą ja się nie dziwię, że tobie się ten film podoba. jest właśnie przeznaczony dla marzycieli, uczniów gimnazjum i liceów.' czy ja wyczuwam syndrom 'dojrzałej doroslosci, jestem ponad tych gówniarzy'? moi znajomi maja to samo wzgledem gimnazjalistów...
- to fajnych masz znajomych... ten film jest po prostu przeznaczony dla twojej grupy wiekowej, tak samo jak "krecik" z zasady dla przedszkolaków, chociaż niektóre staruchy oglądają tę cudowna skądinąd bajkę z nutką nostalgii i sympatycznym uśmiechem na ustach.

ej boże, ale sobie tu pobajdurzę.

ocenił(a) film na 10
ajrisz

zaskakująco dziwna sprawa, że ja ciebie nie rozumiem nigdy a ty mnie zawsze

co do mojego trzymania sie komercyjnego serwisu to nic mnie z nim nie łączy oprócz odezwania się czasem w jakimś temacie lub jak w tym przypadku podyskutowania z kimś

nie mam zamiaru więcej próbować odpowiadać na argumenty bo zwyczajnie mi się odechciewa jeśli nie masz nic innego do powiedzenia niż to ze film ci się nie podobał, naprawdę jest cala paleta uczuć negatywnych a ty wciąż powtarzasz, że nie przekazuje wyższych wartosci i nie podobal ci sie koniec kropka nie podobal się i tyle a dlaczego? bo nie przekazuje wyższych wartości, i wszyscy razem bawimy się w gombrowicza

hmmm spróbuję zadać ci inne pytanie? jeśli ten film nie przekazuje wyższych wartości, to skąd nagrody za najlepszy scenariusz? najlepszy dramat? 21 nagród nie dostaje się ot tak, chyba ze oczywiście nie uznajesz takiej bandy bufonów przyznających nagrody tak okropnym filmom...

bo jeśli nawet przyznajesz sie ze widocznie nie złapałaś jego przekazu, nie zrozumiałaś ideologi to dlaczego piszesz recenzję czegoś czego nie rozumiesz? powołujesz się na książki których nie czytałaś a w dodatku popełniasz masę błędów merytorycznych? ja wiem ze f.w. to serwis dla wszystkich ludzi którzy wchodzą tu aby poznać opinie które są potem ich opiniami, jest jak temat rzeka który żyje sam z siebie ale jego istna prostota przekazu nie upoważnia do zamieszczania alogicznych nieprawdziwych bzdur nawet jeśli są pisane w koncepcji zgodnej z założeniem działu do którego je dodajesz?

ah no tak i prosiłabym o wyjaśnienie zasady punktowania filmów (albo prosbę nie punktowania tych przewyższających poziom lub nierozumianych) bo skala bądź co bądź musi zostać taka sama dla filmów i dla szmatławych gówien, ludzi i taboretów...

swoją drogą powiem ci, że gdy pierwszy raz oglądałam stowarzyszenie to nie wytrzymałam 20stu minut i sobie poszłam, więc coś w tym musi być, masz jeszcze szansę, tylko oderwij się od konserwatyzmu zapomnij o bożym świecie i wejdź do ich świata, a nie notuj:P

i wbrew pozorom pozdrawiam, bo dyskutuje się naprawdę miło, nawet z płytą betonu (że pozwolę sobie zacytować pewnego bohatera filmowego Neila z takiego fajnego filmu który miałam okazję widzieć niedawno, podajże 'Stowarzyszenie Umarłych Poetow' się nazywał, nie wiem czy znasz? ale polecam bo film świetny:):))

ocenił(a) film na 1
counting

o i to mi się podoba. mnie już niestety także zaczyna nudzić ta rozmowa.

więc kwoli zakończenia:
wszystkie argumenty podałam w recenzji, ale tak jak ja twoim omylnym zdaniem nie rozumiem tego filmu, tak i ty najwyraźniej nie rozumiesz tego, co ja chciałam w niej pokazać.
co do kwestii nagród. odżegnujesz się od rzekomo komercyjnego serwisu jakim jest filmweb, ale nie zwróciłaś uwagi jakie komercyjne nagrody "stowarzyszenie..." otrzymało. oskary, złote globy i bafty.
przyznanie się do nie zrozumienia przekazu tego filmu było rzecz jasna ironią.
filmweb rzeczywiście jest dla wszystkich ludzi, jak i cały internet, ale pomyślałaś kiedyś o tym, że może wstępują tu także ci, dla których owo nieszczęsne "stowarzyszenie..." to za mało? sprzeciwiasz się faktom, które wymieniłam, ponieważ obraża to twój gust, twoje, że się tak wyrażę wyczucie artystyczne, równocześnie sama sobą niczego nie reprezentując.
zasada punktowania filmów jest wyjaśniona na mojej stronie - zapraszam.
gdy pierwszy raz oglądałam "stowarzyszenie..." trudno mi było uwierzyć, że tak wielu ludzi chwali ten film. wtedy postanowiłam podzielić się moją opinią z czytelnikami filmwebu - pozwolisz? podczas drugiego oglądania dziełka weira robiłam notatki, aby przygotować się do napisania owej emocjonującej cię aż w takim stopniu recenzji.
nie reaguję na badziewne zaczepki - zniżałoby mnie to do poziomu, do którego nie przywykłam.

ocenił(a) film na 10
ajrisz

Recka opiera sie na calkowicie nietrafionej interpretacji filmu. Poza tym autorka malo odporna na krytyke. Z tego co widze kazdy przedstawił swoja argumentacje (nawiasem mowiac rzetelniejszą niz ta w recenzji), wiec nie ma mowy o jakichkolwiek zaczepkach.

użytkownik usunięty
Motorcycle_Boy

raczje badziewna recenzja...krowy doic nie filmy ogladac!!!

użytkownik usunięty
Motorcycle_Boy

Szanowni Forumowicze, pozwólcie, że podzielę się z wami moim odkryciem. Otóż, Pani ?ajrisz? to w istocie Dr. J.Evans Pritchard autor eseju pt.? Zrozumieć poezję?.
Jako dowód przedstawiam zasady punktowania filmów ze strony ?ajrisz?:

moje kryteria punktacji:
- filmy:
1 - strata czasu
2 - tragedia
3 - przynajmniej się uśmiałam
4 - ujdzie w tłumie, jakby się uprzeć
5 - coś się popsuło
6 - może być
7 - ok
8 - bardzo dobry
9 - wyróżniający się
10 - idealny

- osoby:
1 - żenada
2 - beztalncie
3 - obojętny
4 - posiada jedną zaletę, ale to zawsze coś przy ogromie wad
5 - może być
6 - dobry
7 - interesujący
8 - talent
9 - wyróżniający się
10 ? geniusz

Proszę zwrócić uwagę, iż umieszczając odpowiednią liczbę z kategorii ?filmy? na osi X, a odp. Liczbę z kategorii osoby na osi Y - otrzymamy faktyczną wartość dzieła, na której oprzeć możemy naszą recenzję bez obawy o kompromitację.
Późno się dopisuję do wątku, ale nie łatwo było rozgryźć ten, jakże precyzyjny, matematyczny umysł.
Pozdrawiam, Panie Evans:)

maac

No coz... nie uwazam azeby film byl taaaki fatalny i mial zaledwie 2 pozytywy.... :/ Uwazam ze film pierwszej jakosci, no sorry w 89 technika nie byla jeszcze na takim poziomie co dzis. i wogole pomine ten drobny blad rzeczowy ze.. ksiazkki nie napisał pan szanowny Tom Schulman a N.H. Kleinbaum. To ze napisal scenariusz nie oznacza ze napisal rowniez powiesc...

ocenił(a) film na 10
ozimcia

blef;)
ksiazke napisał tom schulman, potem na jej podstawie napisał scenariusz filmu, a dopiero potem na podstawie tego scenariusza ksiazke napisała n.h. kleinbaum;)

counting

jakze bym mogła skłamać? ;) nigdzie nie ma zadnej wzmianki azeby pan Schulman napisał taka książkę, owszem w 1989 napisał scenariusz zapewne całkiem niezły bo dostał za niego oskara ;)

Pozdro 4U ;)