W pierwszej klasie liceum, po obejrzeniu tego filmu, mieliśmy na polskim dyskusję. Mieliśmy też fantastycznego polonistę. Żeby bezmyślnie nie małpować Robina Williamsa, zrezygnował z wchodzenia na biurko. Zamiast tego położył się na podłodze i w ten sposób prowadził lekcję - patrząc na nas z nowej perspektywy. Na jego polskim też czytaliśmy wiersze umarłych poetów, pisaliśmy własne...
A wracając do filmu, to reżyser chyba musiał czytać Pana Cogito. Jego duchem jest ten film przesiąknięty, tak że po wyjściu z kina chodzi po głowie jedno słowo: "idź!"
10pkt
[grudzień 1991, KDK, Kutno]