Powiedzmy sobie szczerze: plakat tego filmu jest zwyczajnie do dupy. O co w ogóle z nim chodzi? Komuś się naprawdę bardzo nie chciało.
A ja uważam, że jest symboliczny i można go interpretować na wiele sposobów. dla mnie reprezentuje te nocne sceny, trochę oniryczne. Może też pokazywać odizolowanie domu, a wokół przelaną krew albo śliczne kwiatki w ogrodzie, gdy poza murami wiadomo, co się dzieje. Lepszy taki plakat niż koszmarki na białym tle z aktorami.
Ależ ja lubię plakaty symboliczne. Uwielbiam dzieła Polskiej Szkoły Plakatu i Andrzeja Pągowskiego. Te, wręcz osobne dzieła sztuki, co prezentują osobiste podejście twórców do tematu i ubierane są w wytworne metafory pięknie nawiązują do tematyki politycznej, społecznej i kulturalnej. Krótkie, zwięzłe, oszczędne w środkach wyrazu, a przy tym tak bogate w treść. Tego nie ma w plakacie "Strefy interesów". Tu brak jest zrównoważenia akcentów, bo jest tutaj forma oszczędności i minimalizmu i to wręcz w dużym nadmiarze, a brak jakiegokolwiek punktu wyjścia, aby się zaczepić i móc rozwinąć myśl. Stylistyka też nieciekawa. Plakat zbyt ogólny, nietreściwy, nieprzystający do prezentowanego filmu. Na siłę można do czegoś takiego wszystko przypisać w interpretacjach i będzie miało sens. Źle rozłożone części składowe. Choć w sumie masz ciekawe propozycje interpretacyjne. No i fakt - grunt, że to nie te nieszczęsne, robione na jedno kopyto, białotliste twory z wyeksponowaną plejadą postaci. Były popularne przed ponad dekadą. Dobrze, że już ich mniej.