Znowu poszłam na film z wielkimi nadziejami. No bo każdy mówi, że taki świetny i trzeba obejrzeć. Prawda jest taka, że odniosłam wrażenie, że na ten film był koncept, ale zabrakło szerszego pomysłu. Przecież to wszystko można było zamknąć w 0.5h. Te niemiłosiernie długie ujęcia, szeroki plan... Okropnie się to dłużyło I naprawdę wynudziłam się na filmie. Film jest pseudo artystyczny w moim odczuciu, przykro mi. Naprawdę nie rozumiem celu w pokazywaniu sprzątania Auschwitz. Lepiej by chyba wyglądało ujęcie pustych sal, bo pozostałości po wymordowanych ludziach i tak są przerażające, a te sceny odbierają powagę całemu miejscu. No i ta sepia. Naprawdę przeszło mi przez myśl "ale że co?". Zagrany może i dobrze, ale fatalnie poprowadzony. Film nie ma celu.

A tak obok filmu - kiedy zaczną dopasować główne pary wyglądem? To już drugi film w tym roku (obok Białej Odwagi), który naprawdę mnie gryzie, bo facet jest przystojny, a kobieta paskudna i kompletnie do niego nie pasująca. Co to za nowe standardy w kinie?