...chwyta za serducho... Bardzo boli i przeraża. Studium niszczenia człowieka.., ale również jak można go odnaleźć. Gra aktorska fantastyczna! Momentami zaskakiwał mnie zabawnymi teksami i prostymi, zwykłymi gestami..tak czasami był zabawny, ale w ogóle, to bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo smutny film...w końcu o czyimś życiu.., o życiu Stuart'a Shorter'a. STRZAŁ PROSTO W SERDUCHO!
Oglądajcie ludzie!
Masz 100% rację. Film jest genialny, dołączam się do słów o grze aktorskiej. Szkoda tylko że takie filmy są najczęściej gdzieś z tyłu, nikt o nich nie wie bo rzadko są emitowane gdziekolwiek. Oby więcej tego typu filmów.
W pełni zgadzam się z przedmówcami, polecam też książkę Mastersa. Tom Hardy w rolę Stuarta wcielony wybitnie, chociaż momentami bardzo mi przypominał Mickey Rourke'a z Ćmy Barowej... no ale to już taka luźna asocjacja:) Film naprawdę godny polecenia więc warto obejrzeć, bo niewiele takich perełek
mnie również poruszył. Tematyka ta sama co "Solista", a pomysł na opowieść ciekawszy, podejście z zupełnie innej strony i ten naprawdę skupiony na bohaterze, a nie osobie go opisującej. jeśli trafię gdzieś na książkę, to na pewno się skuszę.
Znakomite kreacje aktorskie panów w obydwu głównych rolach. warto poświęcić czas, polecam!