Jak w temacie, lecz temat znikomo podejmowany. A jakże w obecnym czasie potrzebny! W końcu ktoś ośmielił się pokazać na czym ta cała psychoza i hipokryzja polega i do czego prowadzi.
Film nad którym powinno się spędzić chwilę refleksji. Uważam wręcz, że pięknie ukazuje właśnie tą ówcześnie wypaczoną, bo podbijaną wręcz i celebrowaną przywarę -"próżność", która doprowadza do samozniszczenia.
Bliska pysze. Uważam temat za ciekawie rozpracowany.
Widzę, że dostrzegasz to, co w „Substancji” najważniejsze – rozgrywkę z ludzką próżnością, tę dekonstrukcję celebrowanego narcyzmu, którą tak starannie podano tu jak na tacy. Film dosadnie pokazuje, że dzisiejszy kult „ulepszania siebie” przypomina ślepy bieg na oślep w stronę przepaści, byle tylko błyszczeć mocniej.
To historia, która wyciąga na światło dzienne, że nie każda zmiana to „postęp” – czasem to zwyczajna autoparodia, owinięta w technologiczne złudzenie. A jeszcze, im bardziej bohaterka pragnie się "naprawiać", tym szybciej odsłania swoje wewnętrzne pęknięcia. Właśnie w tym tkwi niezwykłość „Substancji” – daje widzowi przyjemność oglądania destrukcji Ego, niczym pięknej katastrofy, i robi to z piekielnie inteligentnym humorem.