PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10051631}

Substancja

The Substance
2024
6,7 99 tys. ocen
6,7 10 1 98723
8,0 79 krytyków
Substancja
powrót do forum filmu Substancja

Problem z tym filmem jest taki, że marketing jest skierowany do złej publiczności. Film niby obiecuje poruszanie ważnych społecznie kwestii w formie slashera. Brzmi nieźle.

Okazuje się totalnie tępym, nieskażonym nawet płytką myślą produktem dostosowanym do widzów o bardzo, bardzo niskich możliwościach intelektualnych. I nie ma w tym nic złego, potrzebne jest i kino głębokie i pusta rozrywka. Czasem nawet udaje się zrobić kino, które zaspokoi potrzeby zarówno tych, którzy chcą jedynie popatrzeć na ładne buzie i lokacje, oraz tych, których bardziej interesuje co te buzie mówią i znaczenie tego, co się dzieje w tych lokacjach.

Nie tym razem. To najbardziej miałki film z możliwych. Ładuje łopatą nawet dla najbardziej opornych widzów niczym latynoskie telenowele.

Ostatnie 30 minut można sobie odpuścić, bo to w zasadzie gumowy gore i tępa przemoc. Nie ma żadnej pointy ani refleksji. Wybuchające flaki i keczup.
No chyba, że ktoś lubi się pośmiać z gore w stylu z przed pół wieku, to wtedy może być zadowolony. Ale dla reszty cringe okrutny.

Mam taką teorię, że film powstał jako wynik zakładu o obraz o większej liczbie zbliżeń na dupska niż średnia statystyczna dla prn z tej kategorii.

a5an0

Dziwią też wzmianki, że film jest feministyczny. Jest wręcz odwrotnie. Bohaterka jest dojrzałą kobietą, która osiągnęła ogromny sukces i zbudowała karierę na kręceniu dupką. Przez co oczywistym jest, że była poniżana i uprzedmiotawiana przez kilkadziesiąt lat. I mimo to film próbuje wmówić, że o tym właśnie dalej marzy w nowym wcieleniu Żeby stare dziady łapały ją za tyłek i weinsteinowali. Bo widać bardzo jej się podobało przez kilkadziesiąt lat być paprotką do przestawiania. Nie zbudowała w tym czasie żadnego własnego biznesu, platformy, choćby takiego samego programu, ale produkowanego przez siebie, żeby kręcić dupką na własnych warunkach i w komforcie. To drugi film w tym roku, który jest nazwany feministycznym, a jest dokładnym zaprzeczeniem wartości feministycznych: główna bohaterka jest jak z konserwatywnych patriarchalnych wyobrażeń o kobiecie: głupia, o mentalności dziecka, nierozwijająca się, o żadnych potrzebach wyższych, naiwna, bardzo ograniczona intelektualnie. Drugim są oczywiście 'Biedne istoty' Chyba, że to ma być taki bieda-feminizm, że może i bohaterki to iditki, ale mężczyźni też są wszyscy okropni, więc wychodzi ok. Nie, nie wychodzi. W świecie rzeczywistym, kobiety, które osiągnęły sukces albo kontynuują życie w blasku fleszy na swoich warunkach, tworząc własne biznesy i mówiąc własnym głosem. Albo wycofują się i żyją sobie szczęśliwie na górze hajsu w jakiejkolwiek konfiguracji osobistej wybiorą.

ocenił(a) film na 3
a5an0

Szkoda, że nie dotarłem do tej opinii, zanim wybrałem się do kina, oszczędziłbym sobie 3 godzin rozczarowania, a i Kazimierz Wielki zostałby w portfelu.

ocenił(a) film na 10
MyArczi

Tak właśnie wyglądają "kinomaniacy". Nie mają pojęcia na co idą, myślą sobie ze jest głośno o filmie to pewnie jakiś fajny mainstream, a później mają czelność wystawiać 3 gwiazdki xD

ocenił(a) film na 9
gawel72

@gawel72 , w samo sedno

gawel72

no juz nie placz

ocenił(a) film na 7
gawel72

Ja co prawda nie uważam się za kinomaniaka , ale mam z tym problem. Skąd mogę się dowiedzieć na co "idę"?
Na FW filmy pooznaczanie jako "kompendia", a atmosfera jak na pogrzebie...
Recenzje to niemal wyłącznie bełkot służący głównie temu, aby autor mógł się dowartościować i nic po za tym nie mówiący.
Opisy filmów tak samo. "X krotnie nominowane do nagrody Y dzieło Z, autorstwa A ze znakomitą grą aktorską takich gwiazd jak B i C...".
Dalej ucięte, a po rozwinięciu "A w swoim dziele Z po raz kolejny udowadnia, że jego wcześniejszy sukces nie był przypadkiem. Jego nowe dziecko śmiało możemy postawić na równi z takimi hitami jak D i E czy nawet kultowym F..." - i tak po 3 akapitach może wspomniany jest jakikolwiek drobny konkret...
Mi ten film się podobał, ale całkowicie jestem w stanie zrozumieć, że wielu osobom nie musi, czy wręcz może być odrzucający.
Tymczasem są orły którzy piszą na forum "Każdy musi zobaczyć"

ocenił(a) film na 10
a5an0

Twoja interpretacja filmu „Substancja” jest nie tylko powierzchowna, ale wręcz niedorzecznie uproszczona, co sprawia, że sprawiasz wrażenie kogoś, kto kompletnie nie zrozumiał złożoności przedstawionego dzieła. Mówisz o „miałkości” i „tępocie”, podczas gdy ten film jest bogatym, wielowymiarowym traktatem o psychologicznym rozwarstwieniu osobowości, utracie ego oraz bezwzględnym konflikcie między naiwnością i beztroską, którą symbolizuje Sue, a głębokimi rozterkami i bolesną świadomością przemijania, którą ucieleśnia Elizabeth.

Twoje niezrozumienie tej walki pomiędzy aspektami Sue a Elizabeth to przykład ignorowania istoty całościowej natury ich zderzenia – jest to starcie dwu przeciwnych biegunów egzystencji, które odzwierciedlają dwie fundamentalne ścieżki rozwoju tożsamości. Sue, jako nowa, „idealna” wersja Elizabeth, symbolizuje nie tyle pozorne zwycięstwo nad starością, co kompletną ucieczkę od odpowiedzialności wobec rzeczywistości. Sue zatraca się w hedonistycznej naiwności, bezrefleksyjnym dążeniu do czystej przyjemności, odcinając się od emocjonalnej głębi i bólu, które towarzyszą autentycznemu życiu. I tutaj pojawia się kluczowy element psychologii ego – Sue to ego w swojej najczystszej formie, nieskalanej refleksją, zatopionej w narcystycznym samozachwycie.

Z drugiej strony, Elizabeth jest uosobieniem wewnętrznych rozterek, walki o zachowanie poczucia autentyczności w obliczu nieuchronnej dezintegracji swojego „ja”. Jej przełączanie się pomiędzy ciałem Sue a własnym, starzejącym się ciałem, jest metaforą psychologicznego rozdwojenia – Elizabeth balansuje między odrzuceniem własnego ciała, które postrzega jako upadek, a świadomością, że Sue, mimo pozornej doskonałości, nie jest pełną wersją jej samej. Film nie tylko obnaża społeczne mechanizmy presji związanej z idealizacją młodości, ale również pokazuje dramatyczną utratę tożsamości, która towarzyszy jednostce w świecie, gdzie ciało jest towarem i jedynym wyznacznikiem wartości.

Starcie między Sue a Elizabeth nie jest prostym konfliktem psychologicznym – to symboliczna walka między ego zredukowanym do pustej formy a autentycznym, zranionym „ja”, które desperacko stara się ocalić resztki swojej integralności. Elizabeth nie jest w stanie zaakceptować swojej przemijalności – dlatego właśnie ucieka w ciało Sue, ale w tej ucieczce zatraca swoje „ja”. Sue, reprezentując eksternalizację perfekcji, staje się destrukcyjna, bo nie zna ograniczeń. To właśnie niezdolność Sue do refleksji, jej beztroska i naiwność, prowadzą do nieuchronnej katastrofy. W końcu Sue „zabija” Elizabeth, ale ta śmierć to symboliczne zniszczenie resztek rozsądku, zatracenie się w iluzji, że można uciec od rzeczywistości poprzez manipulację ciałem.

Scena, w której zdeformowane ciało Sue/Elizabeth tryska krwią na widzów, stanowi brutalny obraz symbolizujący ostateczny rozkład ego, reprezentując nie tylko osobistą tragedię bohaterki, ale także zbiorową odpowiedzialność społeczeństwa za narzucone bezwzględne kulturowe normy. Obficie tryskająca czerwona substancja reprezentuje rozładowanie psychicznego przeciążenia, które wymyka się spod kontroli, będąc namacalnym wynikiem nieustannego dążenia do spełnienia wygórowanych społecznych oczekiwań. Rozlewająca się krew na ciałach publiczności wskazuje na ich winę w zaistniałej sytuacji. Film oskarża publiczność o współudział w kreowaniu atmosfery przemocy i chaosu, które doprowadziły Ego Sue/Elizabeth do ostatecznego zagubienia się i rozpadu. Wydobywa również na jaw, jak łatwo społeczeństwo ignoruje konsekwencje swoich oczekiwań i norm, nie wyciągając żadnych wniosków. Ta bezradność, zarówno indywidualna, jak i zbiorowa, jest przestrogą przed brnięciem w utarte schematy oraz brakiem refleksji nad tym, jak nasze działania wpływają na innych.

Zatem, kiedy nazywasz film „płytkim”, to w rzeczywistości ujawniasz swoje własne braki w zdolności do interpretacji bardziej złożonych i subtelnych wątków, jakie film oferuje. To nie jest tylko opowieść o „flakach” i „keczupe”, jak to określiłeś – to kompleksowa analiza współczesnego dążenia do idealizowania ego poprzez manipulację ciałem, a także głęboka refleksja nad psychologiczną walką pomiędzy iluzją perfekcji a brutalną rzeczywistością, z którą wszyscy musimy się zmierzyć.

regal20

Tak dużo słów, tak mało treści. Aż się brzytwa otwiera. Ockhama. Zarówno w fantazjach na temat filmu, jak i w ich opisie, pełnym powtórzeń.
Czy oglądanie reklamy dowolnego płynu do naczyń również wyzwala w tobie pęd do dostrzegania ukrytych znaczeń, zagadnień ontologicznych,pogłębionej analizy socjologicznej oraz  prawdy o naturze ludzkiej?Czy brudne talerze nie są w swej esencji metaforą dziejów ludzkości wraz z jej rolą w świecie? Dowodem na pustkę w wymiarze fizycznym oraz egzystencjalnym, którą nieuchronnie niesie konsumpcja? Czy nie przywodzi na myśl filozofii chrześcijańskiej, która w centrum rozwoju człowieka, jako istoty stworzonej na podobieństwo boskie, stawia sakrament pokuty i pojednania, symbolizowany przez ujęcie zmywania tłuszczu z talerza. Tego upragnionego oczyszczenia duszy z ciężaru i grzechu pierworodnego, który przecież niezmywalny, więc pozostawia w człowieku element trwogi i świadomość własnej kruchości w obliczu boskiej potęgi? Czyż owo rozdwojenie, na kupkę talerzy czystych i brudnych, nie jest idealną wizualizacją klasycznego mechanizmu obronnego, rozszczepienia? Czy dezaprobata na widok brudnej patelni nie jest w istocie reprezentacją niezadowolenia rodziców oraz ludzkiej potrzeby sprostania ich oczekiwaniom? Aż się Nietzsche prosi, czy inny banał. 
A co ten obraz mówi o współczesnym społeczeństwie? Czy nie stawia nas bezlitośnie przed obrazem rozpadu więzi społecznych i każe patrzeć. Na samotność, zwiększający się dystans ludzi wobec siebie, anomię, wzrost zaburzeń afektywnych, dramatyczny wzrost spożycia substancji psychoaktywnych.  Daje nam zwierciadło, aby każdy mógł zobaczyć swoją rolę w tym rozpadzie, który nieodwołalnie zakończy się zmierzchem cywilizacji jaką znamy. I widz jest zaproszony do wzięcia odpowiedzialności, oferowane jest mu metaforyczne rozwiązanie: do 30% więcej zmywania. Gdzie trójka, cyfra uważana za niezwykłą w każdej tradycji, symbolizuje moc odkupienia błędów...a to wszystko w estetyce chaosu Hieronima Boscha, bo odniesienia do sztuki
wiesz, można tak bez końca, ale szkoda czasu. Ponaciągane do granic interpretacje, żeby pokazać jak bardzo dużo się widzi w reklamie płynu XD
Jeśli w twoim odczuciu przekaz filmu jest głęboki a głos świeży i 'obnażający', bo społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z tego, jakimi jakościami się kieruje. Nie wie, że promowaną wartością jest atrakcyjność i młodość, że koszty tej obsesji ponoszą wszyscy a zarabiają korporacje. Jeśli naprawdę myślisz, że nikt tego jeszcze nie powiedział, nikt na to nie wpadł, nikt tego nie wie a z tego filmu się dowie, bo obnaża... to być może czeka cię rozczarowanie.
Otóż ludzie wiedzą. Serio serio.
Oczywiście, są na świecie osoby, które byłyby bardzo zaskoczone wiedza podstawową z wielu dziedzin i zszokowały by je wiele informacji absolutnie oczywistych dla przeciętnego człowieka. Dlatego napisałam, że film jest ok dla odbiorcy o niskich kompetencjach intelektualnych i to oczywiście podtrzymuję. I oczywiście dobrze, że takim osobom się podoba.
Warto też zastanowić się nad zdobyciem, bo często niestety nawet nie pogłębieniem wiedzy o terminach które się stosuje. Nie, ego nie kieruje się zasadą przyjemności, to inny konstrukt. Nie ma czegoś takiego jak idealizowanie ego. Używasz tego terminu wielokrotnie, myląc je z kilkoma innymi konstruktami. Warto poczytać książki psychologiczne a nie jedynie fora o ćpaniu. Jeśli temat cię interesuje to serio na tym skorzystasz.Nie ma czegoś takiego jak 'rozwarstwienie osobowości', chyba, że masz na myśli DID, ale to inaczej wygląda. Bardzo to u ciebie pomieszane. 

To jest prosty filmik. Nie ma miejsca na refleksję , bo wszystko podane po chamsku, jak dzieciom. Nie ma tam żadnej głębi, jest banalnie, jak krowie na rowie o nieakceptowaniu starzenia się i pustce wewnętrznej. Wszyscy już to widzieliśmy milion razy, lepiej lub gorzej podane. W rzeczywistości i w tekstach kultury. Od mitologii każdej kultury po tiktoka.
Jeśli bardzo chcesz w nim widzieć głębię egzystencjalną i psychologiczną to proszę bardzo. Ale trochę jednak smutno.

ocenił(a) film na 10
a5an0

Twoja odpowiedź, choć ironicznie błyskotliwa, wydaje się bardziej demonstracją dystansu i dezaprobaty wobec głębszej analizy niż rzetelną oceną filmu. Porównanie symboliki filmu do reklamy płynu do naczyń może być zabawne, ale to uproszczenie – format reklamowy funkcjonuje na zupełnie innym poziomie intencji i przekazu.

Owszem, te kwestie były wielokrotnie poruszane, ale to nie oznacza, że każdy kolejny utwór na ich temat staje się banalny. Sztuka, podobnie jak filozofia, to dynamiczny proces, w którym każda epoka i jej odbiorcy odkrywają nowe aspekty tych samych fundamentalnych problemów. „Substancja” doskonale to eksponuje, badając lęki współczesnego człowieka, a kontrowersje, jakie wzbudza, tylko potwierdzają jej wyjątkowe znaczenie.

W kontekście terminologii psychologicznej należy podkreślić, że pojęcia takie jak „ego” i „rozwarstwienie osobowości” mają różnorodne interpretacje, które mogą się zmieniać w zależności od kontekstu. Mogą być stosowane w sposób metaforyczny lub symboliczny. Aby właściwie zrozumieć ich znaczenie w filmie, konieczne jest zarówno przyswojenie teorii, jak i otwartość na różne perspektywy.

Film „Substancja” stanowi istotne wyzwanie, które wymaga zaangażowania i głębszej refleksji. Twoje podejście może wskazywać na tendencję do przyjmowania krytyki w stylu „wszystko już widziałem”, co ogranicza otwartość na nowe doświadczenia i idee, które to dzieło ma niewątpliwie do zaoferowania.

regal20

Tekst wygląda jak generowany przez czat GPT?

Bronisz prostego i banalnego filmu, z 'przeslaniem' wtórnym i dostosowanym do widzów o bardzo niskich kompetencjach intelektualnych. Król jest  nagi, jasne dla każdego kto umie patrzeć.

Jeśli poziom filmu ci odpowiada, to po prostu baw się dobrze. Ale próba przekonania że coś tak płytkiego jest dobre, jest skazana na porażkę. A to przecież ty dzwonisz.

ocenił(a) film na 10
a5an0

Rozumiem, że podejrzewasz mnie o korzystanie z AI, bo moja odpowiedź może wydawać się szczególnie przemyślana. Ale ostatecznie wyrażam swoje spostrzeżenia wyłącznie na bazie własnej wiedzy i refleksji zainspirowanej nie tylko głęboką analizą filmu, ale także szerszym kontekstem, który został wielokrotnie podkreślony przez krytyków w Polsce i na świecie. Warto zauważyć, że tak liczne pozytywne recenzje i oceny świadczą o tym, że film porusza uniwersalne, złożone tematy, które nie zawsze są łatwe do pełnego uchwycenia.

Jeśli zatem coś wydaje Ci się zbyt wyrafinowane, być może warto zastanowić się, czy nie jest to kwestia własnego braku otwartości na głębsze, bardziej złożone treści.

regal20

Brzmi jak AI, bo jest sztuczne, dziwaczne, pełne błędów, powtórzeń i nielogiczne. Zejdź już z własnej wyższości. Powtarzasz marketingowy bełkot o głupiutkim filmidle, mimo iż ci nawet za to nie płacą, ale aby się powywyższać. To na prawdę jest smutne.

ocenił(a) film na 1
a5an0

Ależ oczywiście, że to AI, tylko głupi by się nie domyślił ;)

ocenił(a) film na 10
danerus

Deprymowanie AI wyłącznie dlatego, że jest mechanizmem, byłoby równoznaczne z umniejszaniem wartości kalkulatora w matematyce, edytora tekstu w literaturze czy teleskopu w astronomii. Narzędzia te nie zastępują ludzkiej kreatywności ani myślenia, lecz je wspierają, umożliwiając osiąganie precyzyjniejszych wyników i eksplorację bardziej złożonych zagadnień które jak widać na Twoim przykładzie, są szczególnie potrzebne, gdy argumentacja opiera się bardziej na emocjonalnych reakcjach niż na merytorycznej wiedzy i logice. Warto zastanowić się, czy przypadkiem nie umyka Ci możliwość wykorzystania jej potencjału do podniesienia jakości własnych argumentów, bo przecież, jak sam zauważasz, "tylko głupi by się nie domyślił".

ocenił(a) film na 3
regal20

Ogarnij się, w tym filmie nie ma żadnych treści, same klisze i nic poza tym. To że napiszesz tysiąc słów tego nie zmieni bo tym co napisałeś też nie ma żadnej treści poza bełkotem i kolejnymi kliszami. Grafomania na poziomie Bondy która w połowie książki już nie wie nawet sama o czym pisze.

ocenił(a) film na 9
regal20

@regal20 - pięknie piszesz!

ocenił(a) film na 9
a5an0

"dostosowanym do widzów o bardzo, bardzo niskich możliwościach intelektualnych" - jak możesz jednocześnie pisać coś takiego i twierdzić, że osoba, której film się podobał i go jakoś broni, się wywyższa? Mnie to wygląda na hopokryzję.