Oczekiwania przed seansem były naprawdę wysokie. Zapowiadało się obiecująco, lecz z każdą kolejną minutą entuzjazm nieco opadał. Od samego początku zlepek ujęć (niekiedy przypominających bardziej teledysk czy reklamę) wywoływał duży dyskomfort. Z czasem szokujące, budzące niepokój i odrazę sceny stały się absurdalne i paradoksalnie - trochę monotonne. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie wyszedłem z kina tak wypruty i przebodźcowany. Twórcy "Substancji" ewidentnie nie uznają kompromisów, nie mają żadnych zahamowań i nie boją się wprawić widza w zakłopotanie. Trzeba jednak przyznać, że role Demi i Margaret są godne podziwu, a "Substancja" to jeden z tych wstrząsających filmów, obok których nie można przejść obojętnie.