Zwróciliście uwagę na klamrę narracyjną spinającą ten film? Tzn. początkowe ujęcie montażu gwiazdy w chodniku i kolejne ujęcia w których widać starzenie tej gwiazdy, ludzi, którzy w trakcie swojego codziennego funkcjonowania depczą ją, w pewnym momencie przechodzień upuszcza jedzenie na gwiazdę (sos pomidorowy), a potem na koniec pełzająca twarz bohaterki doznaje chwili uniesienia leżąc na tej gwieździe i rozpływa się, następnie zostaje sprzątnięta przez pomywacza ulic. Jest to ciekawy element filmu - od narodzin sławy i piękna po ich rozkład i zapomnienie…
Rozpływanie się twarzy to chyba symboliczny koniec ego, upadek tożsamości, rozpad na „substancję” bez formy. A sprzątanie przez pomywacza ulic to brutalne podsumowanie — zapomnienia, wyrzucenia na śmietnik historii, przemijającej chwały.
Co o tym myślicie?