Wpis zupełnie na marginesie. POszedłem jeszcze raz wczoraj. Okazało się, że dni kina są akurat, chyba bilety były po 15 zł. I wiecie co? NIe było ani jednego wolnego miejsca. Nawet na premierze nie było wszystko zajęte. Ci ludzie przyszli tylko dlatego, że bilety były po te 15 zł. Zapewne sam tytuł obczaili już w necie, ale najważniejsze było, że bilet za pół darmo. o świadczy o tym, jak bardzo ludzie nie mają pieniędzy, jak liczą każdy grosz. Inaczej tego nie umiem wytłumaczyć. Do tego, co w ogóle ostatnio zauważyłem, raptem garstka kupuje jakieś popcorny, colę, itd, co jest akurat na plus. Ni znoszę żarcia w kinie. Jeszcze, gdy ktoś to je dyskretnie, bo się tak da, ale nie, przyłazili z największymi wiadrami i żarli, szeleścili nieraz tak, że było ich słychać parę rzędów dalej. Także pod tym względem bieda cywilizuje. Naturalnie byłoby miło, gdyby te zachowania były naturalne, niewymuszone niczym, żeby nie było jedzone, a do kina przychodzili tłumnie, bo wtedy jest inna atmosfera, niż, gdy na sali siedzi raptem 20 osób lub często mniej. Ludzie chyba wolą łazić do pubów, oglądać filmy w domach albo ich w ogóle nie oglądają, tylko grają w gry i piją. Nadmienię przy okazji, że można dyskretnie sobie wziąć jakiś dobry trunek i popijać, jak w domu podczas seansu, byle z umiarem i naturalnie bez upijania.