Czy Elizabeth i Sue miały jedną świadomość, czy by były od siebie niezależne?
Możliwe, że gdyby Elisabeth stosowała się do instrukcji, świadomość by była jedna. Ale pierwsze przekroczenie terminu o kilka godzin spowodowało, że zaczęła się kreować druga niezależna świadomość, która nie chciała przekazywać kontroli matrycy. Dziadek stosował się zaleceń, dlatego pamiętał wszystko, co robił jego avatar. Sue jednak łamała wszystkie zasady i traktowała Elisabeth jak pasożyta, czego efektem ubocznym stałą się druga, niezależna świadomość Sue, dlatego jedna nie pamiętała co robiła długa, poza przebłyskami w snach.
Elizabeth jednak uzależniła się od narkotyku, świadczy o tym jej zachowanie przy próbie eksterminacji, chęć wyrzucenia narkotyku a potem zmiana zdania w ostatnim momencie to typowe zachowanie narkomana.
Na końcu twarz na plecach potwora to twarz prawdziwej Elizabeth, z jej świadomością, co jest najbardziej przerażające.
Tylko dlaczego ta substancja byłą za darmo? Dzwonisz i masz.
Ugryzłeś to od złej strony. Jest po prostu uzależniona i wahadło jej dobrego/zlego samopoczucia jest coraz bardziej rozbujane pod wpływem przymusowej abstynencji od doświadczenia. Zwykła analogia do wszelkiej maści narkotyków w rzeczywistości. Niepotrzebnie komplikujesz interpretację.
I nie wiem co tak ludzie trzymają się kurczowo tego braku pamięci. To ze ktos zrobi szerokie oczy na widok syfu po ostrej libacji nie znaczy ze tego nie pamięta. Tak łatwo przychodzi ludziom uznanie tego wniosku, a żeby uznać jedną świadomość potrzebują jakichś kosmicznych argumentów, najlepiej powiedzenia wprost, dla mnie to są podwójne standardy. Ludzie kręcą się w swoich interpretacjach, kiedy interpelacja jest prosta i stoi doslownie przed oczami. Wszystko na filmie jest powiedziane i nie jest to po to żeby zrobić widza w h*ja tylko po to żeby trzymać się torów fabuły.
A na domknięcie dopowiem że i Demi Moore i Margaret Qualley mówią w wywiadach o jednej świadomości.
Twój pomysł, że Elizabeth i Sue mają dwie niezależne świadomości, bo Elizabeth „nie stosowała się do instrukcji”, jest zupełnie nietrafiony. To nie jest opowieść science-fiction o klonowaniu umysłów. Elizabeth i Sue to różne aspekty tej samej osoby. Sue to wyidealizowana wersja Elizabeth, stworzona pod wpływem presji społeczeństwa i mediów. Elizabeth chce być młodsza, piękniejsza, bardziej pożądana, ale w tej gonitwie za ideałem zatraca swoje prawdziwe „ja”. Sue to projekcja, iluzja stworzona przez Elizabeth jako forma ucieczki przed nieuchronnym procesem starzenia i zderzeniem z wymaganiami rzeczywistości, które wciąż bardziej odzwierciedlają idealizowane wyobrażenia niż autentyczne pragnienia i lęki.
Film nie jest o technologicznym transferze pamięci czy awatarach. Starsza Elizabeth symbolizuje osobę, która staje się coraz bardziej odseparowana od swojego dawnego ja, nie dlatego, że zapomina swoje działania, lecz dlatego, że desperacko próbuje się od nich oderwać. To bardziej psychologiczna parabola, niż dosłowna „utrata pamięci".
Argument, że Sue stworzyła „niezależną świadomość”, ponieważ traktowała Elizabeth jak pasożyta, to także błędna interpretacja. Sue nie istnieje jako autonomiczna istota – jest fantazmatem, tworem Elizabeth. To, co postrzegasz jako niezależność Sue, to tak naprawdę przejaw alienacji Elizabeth od własnej tożsamości. Sue jest projekcją pragnień Elizabeth – iluzją perfekcji, która prowadzi do wewnętrznego rozdarcia. To, że Elizabeth postrzega Sue jako osobny byt, symbolizuje stopień, w jakim oddaliła się od siebie samej, tracąc kontakt z rzeczywistością.
Twoje spostrzeżenie dotyczące uzależnienia Elizabeth od „narkotyku” jest w pewnym stopniu słuszne, ale za bardzo dosłowne. Substancja, którą Elizabeth zażywa, to nie typowy narkotyk, lecz swoista „metafizyczna pułapka”, w którą wpada bohaterka, próbując zaspokoić swoje pragnienie perfekcji. Ta obsesja prowadzi do psychicznego i emocjonalnego rozpadu. Brak równowagi między jej pragnieniami a rzeczywistością powoduje, że Elizabeth coraz bardziej się degraduje.
Interpretacja twarzy Elizabeth na plecach potwora jako „najbardziej przerażająca” jest trafna, ale brak tu zrozumienia kontekstu symbolicznego. Ta scena to kulminacja rozszczepienia tożsamości bohaterki. Potwór, który nosi jej twarz na plecach, to uosobienie wewnętrznego chaosu i dysocjacji. Elizabeth stała się dla siebie samej obcym, wręcz przerażającym bytem. Monstrum symbolizuje jej całkowite wyobcowanie z własnej tożsamości – to nie jest dosłowna, biologiczna przemiana, lecz psychologiczny upadek.
Pytanie, dlaczego „substancja była za darmo”, pokazuje, że nie dostrzegasz pełnej ironii tej sytuacji. Substancja jest za darmo, bo symbolizuje coś, czego wszyscy pragną: iluzję wiecznej młodości. W rzeczywistości to nie produkt, który trzeba „kupić”, ale pułapka, w którą wpadamy, nieświadomi jej prawdziwej ceny.
Zachęcam do ponownego seansu z większym uwzględnieniem symboli, metafor i kontekstu psychologicznego, które ten film oferuje. Może wtedy uda ci się dostrzec, że jego siła leży właśnie w tej złożonej wielowarstwowości, a nie w dosłowności.
Mimo, że nie jest to film sci-fi to jest tam transfer świadomości. Demi Moore czy Margaret przyznają to w wywiadach u Jimmy Fallone'a. I jest to zgodne z motywem działań Elisabeth w oryginalnym ciele.