Spodziewałem się czegoś w stylu Ludzkiej Stonogi, ale zostałem miło zaskoczony.
Nie obyło się bez zgrzytów, ale pomysły dość ciekawe. Efekty przyzwoite. Przemyślane i dynamiczne ujęcia. Mimo sporej długości niezbyt przynudza.
Na koniec twórcy nie próbują już udawać powagi, jak to inne filmy lubią robić, ale polecieli w totalną groteskę. Mi się to podoba - ostatnie sceny oglądałem z uśmiechem na twarzy :)
Najbardziej raziła mnie uroda tej "lepszej" wersji. Miała być ładniejsza, a nie była(przynajmniej z twarzy), mimo że ta pierwsza też raczej w moim typie nie jest. Na każdej ulicy można znaleźć co najmniej kilka ładniejszych dziewczyn, więc nie wiem skąd oni tę aktorkę wytrzasnęli.
Zawiedziesz się jeśli szukasz filmu pełnego klimatu, tajemnic, zagadek, zwrotów akcji, czy nawet krwi w co drugiej scenie. Tego tutaj nie ma.
A co jest? Film jest dość szczery w swojej prostocie. Brutalny, ale przy tym efektowny. Myślę, że chirurdzy i wszyscy fani mięsa powinni to docenić, choć to nie jest pierwszy plan tej produkcji. Jest tutaj dużo rozterek głównej bohaterki, która walczy sama ze sobą. To na ile ktoś się z nią zidentyfikuje i/lub do jakich refleksji go to skłoni to już jest kwestia indywidualna. W każdym razie polecam podchodzić filmu z lekki przymrużeniem oka.
Jako że oglądałem go bezpośrednio po Dzikim Robocie, nie sposób mi nie porównywać obu produkcji. O ile pierwszy film nie niesie ze sobą jakieś większej mądrości, a wręcz zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest ogłupiający, tak Substancja może być idealnym filmem edukacyjnym dla nastolatek, pełniącym rolę przestrogi przed tym jak może skończyć opacie całego swojego życia na marzeniu o robieniu pajacyków w szklanej tubie do śniadania ;)