Cóż to był za seans!
Przedpremiera w PL na NH 2024. Dodatkowa projekcja startująca równo o północy, bo pozostałe wyprzedane na pniu. Recenzja redaktora Walkiewicza hurraoptymistyczna 10/10-to zły omen - patrz Strefa Interesów;-)
Zwiastun, a raczej spot, kolorowy, dynamiczny, intensywny... Hasło z trailera "Poje**ny" dla mnie obiecuje wiele, dla reszty to red flag...
Nie załapałem się na Rodzaje Życzliwości Lanthimosa, a jego Boskie Istoty, to dla mnie film roku. Substancja była nr 2 i... nie wiem, czy nie powinna być nr 1.
Ten film od pierwszych scen selekcjonuje widownie. Pierwsze skojarzenie Raquiem dla Snu Darka Arronowskiego. Pompująca muzyka, wprowadzające dyskomfort zbliżenia, kolory, plastikowe, telewizyjne postacie, blichtr, brokat i wiercące głowę asmr. Minęło 20 minut, a tu jestem spocony w mocno klimatyzowanej sali. Czy ja coś brałem? Nie, to co widzę to narkotyczny haj. Blisko połowa filmu to erotyczno-hipnotyzujący trans po lsd i mdma. Skoro jest haj, to czy będzie zjazd??Oj będzie, dobrze że buty zawiązane.
Demi Moore - nadal piękna i w końcu rola doskonale dopasowana. Ewidentnie musiała długo czekać na właściwe 5 minut sławy. Nominacja jak w banku! Młoda McDowell, a raczej Qualley przez ponad połowę filmu uwodzi wyglądem. I to jakim. Jest środek nocy, a tutaj zbliżenia, pot, pełna nagość i ciągłe uwodzenie. Przecież ja dziś nie zasnę po tym mixie Call on Me Prydza z dopalonym Pump it Up Danzela z cyckami i pupami na ostrym zoomie. Gdybym wiedział co mnie czeka w 3cim akcie...
Cześć, czołem, tutaj wujek Cronnenberg przejmuje kamerę i wjeżdżamy na pełnej!
Patrze - ktoś wychodzi z sali. Jest dobrze. Nie dla wszystkich takie przysmaki. Odklejam się od fotela i patrze po sali. Niektórzy zakrywają twarz. Inni osuwają się na fotelu. Jeszcze inni, wielu - prawie włazi w ekran że zdziwienia. Słychać śmiech, pisk, komentarze JPRDL. To dobra reklama. Eskalujący finał z ewidentnym oczkiem w stronę Society i Brain Dead jest satysfakcjonujący w pełni. Na koniec kurtyna i oklaski na sali. Wychodząc z kina i czekając na taxi słyszałem dyskusje, emocje, zachwyty, obrzydzenie, ale nikogo obojętnego. To najlepsza recenzja jaką reżyserka mogła uzyskać. Dogłębne przeżycie. Zazdroszczę tym, którzy w niedzielę i kolejne dni będą mogli tego doświadczyć po raz pierwszy. Tego się nie da odzobaczyć. Na szczęście się nie da.
Celne jest nawiązanie do "Biednych istot" - oba tytuły to infantylne i zupełnie płaskie wykorzystywanie modnych w dobie #MeToo tematów z historiami na styku dydaktyki i algorytmów, przefiltrowane przez zasłonę estetycznego "artyzmu". No i o ile ten ostatni punkt jakoś się bronił u Lanthimosa o tyle tutaj nie mamy już o czym mówić - kod wizualny to oklepana 2.5h reklama Glamour, składająca się z samych topornych nawiązań i chwytliwa "samoświadomość" karykatury, po to by rozpaczliwie walczyć o status kultowego. Nie ma też co mówić o historii - wystarczyć obejrzeć zwiastun i wiesz już wszystko. Nic więcej tu nie ma. Tak więc jedynie zostaje obserwować te usilne nawiązania do Cronenberga, Kubricka, Verhoevena, Doriana Graya, Notre Dame. Straszna taniocha, cynicznie nakierowana na krytykę, nagrody i publikę festiwalową. Jakieś tanie, pozbawione wyobraźni, szablonowe, łopatologiczno-dydaktyczne powidoki Cronenberga, "Titane" czy "Showgirls". Tylko charakteryzacje fajne ale też zdaje mi się, że kopiowali "Wiedźmy" Roega. Nie kumam o co chodzi ze wspomnieniem "Strefy interesów" - to znakomity film z wizją.