... a zachwyt Walkiewicza uważam za zakamuflowaną, zjadliwą ironię. Co bowiem Elisabeth ma z tytułowej substancji? Gówno! Powołuje do życia młodą kobietę która zajmuje jej miejsce a ona sama siedzi tygodniami w domu, mało tego, przez cały tydzień leży nieprzytomna, zdana na łaskę i niełaskę młodej. Pytam się, czym to ma kusić????? Wizją śmierci w męczarniach?