Ale można :). Te 17 minut to kropla w morzu całego filmu, ale jak już się elementy trójwymiarowe pojawiają, to nie jest to żadna telewizyjna ciuciubabka przez papierowe okulary z różnokolorowymi szkłami :). Tylko mało, MAŁO!
Co do filmu, to wizualnie daje po oczach. Szczególnie sceny latania zrobione są bardzo dobrze. Jak zwykle Superman/Kent nie miał za wiele do grania, ale to już taka postać - poudawać fajtłapę w okularach i pouśmiechać się jako heros. Spacey bardzo ładnie, Bosworth też - generalnie wiedzieli, jak ubrać te postacie.
Nie za bardzo lubię Supermana, bo to właściwie kompletny superheros (najsilniejszy we wszechświecie akumulator słoneczny ;), przez co nudny niczym wygrywający wszystko Schumacher. Brakuje mu tylko bycia niewidzialnym i teleportacji. Dobrze, że przynajmniej kryptonit go powstrzymuje. Ale ten film to dobrze skrojone rzemiosło z kilkoma mocnymi wzlotami i jednym czy dwoma skwarkami. Jest nieźle - 7/10. Pozdrawiam!