Zaskakujące zakończenie, zupełnie nie do przewidzenia. Niebanalnie ! // Do czepialskich: krew nie ma 'dziwnego' koloru, z tętnic zawsze tryska jaskrawoczerwona ;] z żył ciemniejsza, bo różnią się ciśnieniem i zawartością tlenu. Druga sprawa: ci aktorzy POTRAFIĄ śpiewać (nie wiem, czemu wymagacie od nich talentu Pavarottiego? To aktorzy, nie muzycy). Trzecia sprawa:niektórzy marudzili, że "za dużo tam śpiewali"- nie no, ręce opadają! To jest musical... MUSICAL! jak nie lubicie słuchać śpiewu to wybierzcie się na inny film ;]
kurde ja nie widziałam żadnych zdjęć Idziaka :( czyżbyśmy byli na innym filmie?
jeśli Polak robi zdjęcia to od razu Idziak albo Kamiński? super! na przyszłość proponuję upewnić się zanim zacznie się rzucać nazwiskami
Niestety edytować chyba właśnie się nie da. Ale mam nadzieje że ktoś mnie oświeci i sie da, albo Film web Się o to postara żeby było można.
A poza tym zgadzam się z autorką tematu w 100 %.
Pozdrawiam :)
I śpiewają dobrze. Może nie zawsze w 100% perfekcyjnie, i zapewne da się lepiej, ale jednak wszyscy radzą sobie co najmniej dobrze. Moim zdaniem, oczywiście.
a propos śpiewania - czy was też raziło tłumaczenie piosenek? jako osoba która rozumie "po angielsku", byłam lekko skonsternowana czytając napisy na dole ekranu, które niewiele miały wspólnego z rzeczywistym tekstem...
Trudno mi ocenić, bo w sumie poświęcałam śledzeniu napisów dość niewiele uwagi, a z tego na co zwróciłam uwagę większość zaraz zapomniałam, ale chyba nic z tego co widziałam mnie nie raziło. Zwłaszcza, że przy porównaniu trzeba wziąć poprawkę na fakt, że tłumaczenie było robione tak, żeby się rymowało (tego, czy pasuje też do melodii, nie sprawdzałam), a to momentami wymusza mniejsze lub większe zmiany. Co prawda nie rozumiem idei takiego tłumaczenia w przypadku napisów - przecież i tak nikt nie będzie sobie w trakcie filmu tego śpiewał, jeśli już ma ochotę, to może się nauczyć oryginalnego tekstu - ale cóż... W każdym razie po wyjściu z kina nie zgrzytałam zębami na myśl o różnych tłumaczeniowych głupotach, jak to było w przypadku "Upiora w Operze" Schumachera.
Zaskakujące zakończenie, zupełnie nie do przewidzenia?
No nie żartuj!!!
dziwię się,że ktoś mógl tego "nie przewidziec"
co do tłumaczenia- strasznie mnie razi, może dlatego, że oglądałam film kilkakrotnie w wersji angielskiej i nie znoszę potem 'wypaczania' tekstu... I chyba wersji angielskich będę się trzymać, bo to co czasem robią z tłumaczeniami psuje całą radość oglądania...
chociaż napisy jeszcze da się ścierpieć, gorzej jak w tv puszczą coś z jakimś dennym lektorem... ;p
no rzeczywiście wspaniałe zakończenie,
zaskakujące to może i ono było ale durniejszego to już się nie dało wymyśleć. Brakowało jedynie zaskakującej śmierci dzieciaka i pary zakochanych, a mozliwości było sporo - brzytwy, piece, maszynki do mielonki, zapalenie płuc - cokolwiek i juz by było pozamiatane po wszystkich aktorów w filmie oprócz statystów.
Nie rozumiem jak ludzi mogą dawać taką ocenę tak badziewnemu filmowi, a krytykować "no country for old men".
Oczywiście, że to jest musical. Jeśli nie lubicie tego typu filmów to po co na nie chodzicie ? Swoją drogą właśnie wróciłam z kina ;) film mi się na prawdę podobał. Co do śpiewania aktorów nie mam żadnych obiekcji. Wiadomo, że to nie są zawodowi piosenkarze, ale wyszło im to bardzo dobrze. Poza tym bardzo fajnie przeplata się tu thiller z komicznymi momentami. Nie jest to kolejny krwawy film dla bezmózgowców. Ma ciekawą fabułę. Ahh co będę się rozpisywać ;p tak czy owak bardzo mi się podobał i żałuję, że nie dostał Oscara :(
Hmmm zakończenie da się przewidzieć, przynajmniej ja tam miałam. Co prawda, miałam inna wizję, ale ogólnie to sie sprawdziło. Nie spodziewałabym sie po TAKIM filmie innego :)
"to jest musical. Jeśli nie lubicie tego typu filmów to po co na nie chodzicie" . Dokłądnie. Co chwilę czytam takie komentarze- za duzo śpiewali, nie umieją spiewac, przez to że śpiewali wyszedłem po 20 minutach. Po prostu nie warto nawet komentować taki ludzi.
Hmmmm... jeszcze tego filmu nie oglądałam ale mam zamiar już sie nie mogę tego doczekać wiec nie mogę nic powiedzieć odnośnie zakończenia.Ale odnośnie tego co napisał zdzichuduzy ze aktorzy w musicalu powinni dobrze śpiewać... pozwolę sobie nie zgodzić sie z tym bo wole usłyszeć jak prawdziwy aktor śpiewa (nawet fałszuje) ale wole usłyszeć aktora który gra a nie kogoś innego co będzie śpiewał jak słowik!!! pozdrawiam wszystkich komu sie ten film podoba...mam nadzieje niedługo go zobaczyć:)
właśnie wczoraj obejrzałam film.jest naprawdę dobry może i nie jest jakiś super nie wiadomo jaki ale ja nie mam zastrzeżeń!!no i proszę sie nie czepiać Deppa bo wcale tak źle nie śpiewał muszę przyznać ze mu to nawet nieźle wyszło!!!(słyszałam już gorszy śpiew:) )a co do zakończenia...muszę tu oznajmić ze nie oglądałam innych ekranizacji tej historii wiec nie mam porównania i nie mogłam sie tak bardzo spodziewać jakie będzie zakończenie...to ze Todd zginie na końcu to było oczywiste, tego ze zabije własną zonę i omało co córkę no tego bym sie nie spodziewałam (on zresztą chyba tez hehehe )ze wepchnie Panią Lovett do pieca tez raczej sie nie spodziewałam acz kolwiek to było do przewidzenia ze ona długo nie pożyje bo sie wkurzył na nią:)ale to ze ten dzieciak zabije Tooda to sie spodziewałam jak tylko zobaczyłam jak Todd sprzątnął Panią Lovett.Smutna ta historia ciekawe jak było naprawdę??...
Zgadzam się z autorką tematu. Ludzie nie mają czego się czepiać;/ Dla mnie ten film to arcydzieło:)
zakończenie - przewidywalne, ale dobre :P gorzej by było jak nagle wszyscy żyli by długo i szczęśliwie
krew - na pewno taka nie wypływa z tętnic, ale przecież to nie miało być realistyczne, to tylko zabawa Burtona i jestem zadowolona z jej wyglądu :) poza tym co ma ciśnienie do koloru krwi? tu chodzi o różnicę w barwie oksyhemoglobiny i hemoglobiny
za dużo śpiewania - to jest rzeczywiście śmieszne
potrafią śpiewać, ale nie każdemu to wychodzi, szczególnie Helena Bohnam Carter nie wyciąga wysokich dźwięków, argument, że to jest aktorka a nie śpiewaczka nie jest dobry, oglądałaś inne musicale? tam raczej każdy jest w stanie zaśpiewać dźwięk na który się porywa :P (patrz np Grease czy Chicago tam nikt nie fałszuje)
owszem, oglądałam inne musicale. aktorzy nie muszą śpiewać jak zawodowi muzycy, a ci zaśpiewali poprawie. wszystko.
Zgadzam się! Jak na razie jestem tym filmem zainfekowana i czczę go ;) Kreacja Deppa BOSKA! (nie to, że przystojnie wyglądał, tylko grał ŚWIETNIE!) Trochę fałszu było, ale to tylko dla wprawnego ucha :) Z resztą, jakbym się uczyła śpiewu z miesiąc, tak jak oni... Śpiewakom potrzebne są studia i lata praktyki...a tu proszę :) Miłe zaskoczenie muszę powiedzieć, Depp ma całkiem ładny głos! No człowiek-orkiestra :D Czego on nie potrafi? ;)
wiadomo, że jest genialny:D a poza tym dobry, dał 11 mln funtów szpitalowi, który uratował Lily Rose. Tzn oczywiście nie z własnej kieszeni, ale ten pierwszy mln dał sam, a potem namówił wytwórni e Disneya, żeby dała kolejne 10 :D a potem zamówił orginalny kostium Jacka Sparrowa i spędził godzinę w szpitalu opowiadając dzieciom bajki:D
Zgadzam się. w 100 %. To musical, i jak ktos wali tekstem ONI ZA DUZO ŚPIEWALI od razu ręce opadają... To są aktorzy a nie muzycy. Ale dobrze śpiewali moim zdaniem, czasem jakiś fałsz , ale czasem. A szczerze, co do zakończenia- nawet nie myślałam o czymś takim.
Zakończenie przedwidziałem w połowie filmu. Nie wiedziałem wcześniej nic o filmie, bądź sztuce. Zapewne przyszło mi to tak łatwo, bo zajmuję się pisaniem scenariuszy.
nie oszukujmy sie jeśli oglądało sie trochę filmów w życiu, to można było skojarzyć żebraczkę z Lucy. nie piszę scenariusze, a też sie tego domyśliła. za dużo czasu jej poświęcono.
Nie jest to ważne ile czasu jej poświęcono, bo to nie oznacza od razu, jak się poświęci troche czasu osobie, że jest ono osobą "zaginoioną", "brakującą".
Lucy można skojarzyć bez problemu, a co ze śmiercią Sweeney'a?
można się było spodziewać, bo co niby żyli długo i szczęśliwie? może nie spodziewałam się, że toby go zabije ok :)
film mi sie podobał, ale arcydziełem nie był ;)
Nie, no nie żartuj. Żeby nie było - film mi się bardzo podobał, ale warstwa fabularna momentami leżała i kwiczała. Zakończenie (mniej więcej, w ogólnym kształcie) wykoncypowałam sobie jak tylko żebraczka wkroczyła na ekran, a uwierz mi, nie należę do zbyt przenikliwych osób.
Nie popadajmy w przesadę. To NIE jest arcydzieło ani nawet najlepszy film Burtona. Poprowadzony jest świetnie, trzyma w napięciu, scenografia, charakteryzacja, gra aktorska, śpiewy i przytupy - wszystko stoi na najwyższym poziomie, ale twierdzenie, że zakończenie jest zaskakujące, nieprzewidywalne i niebanalne to zwykłe zaklinanie rzeczywistości.
"nieprzewidywalne i niebanalne to zwykłe zaklinanie rzeczywistości." racja.
Fakt Burton miał wiele lepszych filmów, ale biorąc pod uwagę gre, scenografie i inne szczegóły, to utrzymuje się na poziome. Zakończenie- myślałam że ucieczka Johanny sie nie uda, i Sweeney sie zabije- no ale przynjamniej przypuszczałam, że on nie przeżyje. Na pewno nie można było przypuszczać, że żyli długo i szczęsliwie, bo to nie wiąze całęgo filmu.