PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=103907}
7,7 254 tys. ocen
7,7 10 1 253625
6,8 44 krytyków
Symetria
powrót do forum filmu Symetria

Arkadiusz Detmer - gra

użytkownik usunięty

Wszyscy zachwycają się kreacją Arka. Zastanawiam się, czy wszyscy mówimy o tym samym filmie? Naturalna gra? Jest sztywny przez cały film! Naturalnie to zagrał Chyra, Jakus czy Szyc.

Arek grał bez jakiejkolwiek mimiki, chyba że wrzucimy pod to pojęcie ruchy ust podczas wypowiadania słów (których zresztą użył rekordowo mało). Proszę was: włączcie sobie film na początkowych scenach, spójrzcie na zachowanie i wygląda Arka/Łukasza, a potem przewińcie gdzieś na końcowe sceny. Przecież to jest ten sam gość! Żadnej metamorfozy z bezrobotnego absolwenta, który bójkę to widział co najwyżej w kinie, w gita bez skrupułów eliminującego pedofila!

Czy wyczytaliście na twarzy Łukasza strach, kiedy Albert chciał od niego fanta?! Czy zobaczyliście strach w oczach Łukasza, kiedy na spacerniaku podeszło do niego dwóch typów, z których jeden wygląda tak, jakby już urodził się w kryminale?! Bo moim zdaniem ten gość, czy był przesłuchiwany, czy miał się lać z Siwym, czy rozmawiał z matką, zawsze wyglądał tak samo. Zero emocji, a ambitna rola skłania do całej palety tychże.

Nic nie mam do Arka Detmera jako człowieka. Ale tę rolę zagrał fatalnie, był zupełnie bezbarwny. Gdyby się dowiedział, że zaraz ktoś ma ożenić go z kosą, pewnie na twarzy nic by się nie zmienił.

Zastanawiam się, w której scenie można poznać jego kunszt? Konkrety, proszę.
I najważniejsze: kiedy myślicie o najlepszych scenach z tego filmu, czy główną rolę w tych scenach odgrywa postać Łukasza, czy te sceny są dobre ze względu na grę reszty ekipy? Bo u mnie ta druga opcja.

Jak nie cierpię krytykować, tak teraz stwierdzam, że może gdyby inny aktor dałbym dwie gwiazdki wyżej. A tak miałem zepsuty seans.

użytkownik usunięty

Powyższą opinię skleciłem "na szybko" i chyba nieco nieskładnie się prezentuje. Dlatego mała rehabilitacja. Wklejam swój krótki komentarz z mojej blogowej kroniki:

"Nie zarzucać. Otwarte!

Celowo oglądałem film Niewolskiego bezpośrednio po "Długu", bo chciałem oba filmy skonfrontować ze sobą. Chyba dość wyraźnie widać, kto wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko.

Najsłabszym punktem filmu jest odtwórca głównej roli Arkadiusz Detmer. Do zagrania miał bardzo ambitną rolę, w której mógł okazać całą gamę emocji. Niestety, zagrał jak w szkolnym przedstawieniu: na jednej minie. Do braku mimiki dorzucić trzeba tę samą tonację głosu przez cały spektakl. Niezależnie od sytuacji Łukasz (postać grana przez Detmera) mówi beznamiętnym głosem, zachowuje stoicki spokój, a z jego twarzy nie można wyczytać absolutnie nic. Raziło to bardzo, ponieważ było kilka fragmentów, w których Łukasz powinien się naprawdę bać. Na przykład scena, w której Siwy ma się z nim bić.

Słabo wypadła też metamorfoza głównej figury filmu. Ja już nie mówię, jak to wygląda, że bezrobotny absolwent, który bójkę widział do tej pory tylko w kinie, nagle zamienia się w "gita" eliminującego pedofila (realia więzienne są mi bliżej nieznane, zakładam więc w ślepo, że taka transformacja jest możliwa). Przemiana wypadła słabo, bo Detmer zagrał kiepsko, "bez życia", nieprzekonująco. Bezwzględny "git" i wolny Łukasz sprzed odsiadki to ta sama osoba, z tym samym brakiem temperamentu.

Całe szczęście nie zawiodła reszta ekipy, z których wymienić należy Jakusa, Szyca, Chyrę i Andrzejewskiego (ten ostatni pojawił się chyba tylko trzy razy, do tego w krótkich scenkach).

Zabrakło mi w tym filmie drastyczniejszych scen. Może to wynik tego, że od lat karmię się amerykańskim kinem i jestem żądny krwi? Nie wiem, ale uważam, że za dużo tu było "napinki", za dużo gadki-szmatki, za mało "afer". W zasadzie tylko pedofilowi się dostało oraz raz Zborkowi, bo "się rozpruł". Ale w celi jakiś dziwny spokój. A może chrzanię.

W poczet minusów zaliczam również drętwy klimat. Pierwsza z brzegu scena: aresztowanie Łukasza. Mężczyzna wychodzi z budynku, podjeżdżają "psy" i bez słowa zakuwają w kajdanki Łukasza, a następnie wpychają go do samochodu. Łukasz w swoim stylu milczy... Nie wygląda to jak scenka z życia, ale jak mechanicznie odegrane przedstawienie.

Plomba!"

ocenił(a) film na 9

No nie , kolejny '' znawca '' z filmweba . Ty chyba jak oglądasz filmy , to
bardziej Cie ciekawią usta aktora gdy wymawia kwestie niż cokolwiek innego.
Weź naprawdę odpłyń mistrzu , albo idź obejrzeć sposób poruszania się brwi
szyca jak opowiada historię z dyskoteki , ale tematów już nie zakładaj.
Z góry Dzieki.

użytkownik usunięty
Hatsiu

Prośba nie została zaakceptowana.

[pieczątka i podpis]

ocenił(a) film na 8

Patrząc na twoje dywagacje na temat aktorstwa, które zostało wysnute na
podstawie "mimiki" aktora stwierdzam, że, z całym szacunkiem, ale gówno
wiesz o tym rzemiośle. Pozdrawiam i życzę owocnego patrzenia na aktorskie
twarze. Niech w scenie objawienia Najświętszej Marii Panny na twarzy i w
oczach aktora grającego Chrystusa rozświetlił się obraz maryjny, ażeby
wszyscy my co ten film oglądać będziemy mieli jasność, że właśnie to aktor
widzi. No i jeszcze np. niech rozdziawi trochę paszcze, żeby było wiadomo,
że jest np. zaskoczony, albo przerażony! O! To będzie aktorstwo ;)

użytkownik usunięty
sudiyo

Mimika to jeden z zarzutów. Mimika, a w zasadzie jej brak.

Miło, że na moje argumenty odpowiadasz prostackim językiem (cytuję cię: "gówno wiesz o tym rzemiośle"). Miło, że kiedy ja na forum "Symetrii", wypowiadam się wyłącznie o niej, ty dywagujesz na temat scen objawienia NMP. Dałeś pokaz skrajnie niemerytorycznego podejścia do tematu.

Dziękuję za uwagę.

ocenił(a) film na 8

:) To raczej Ty dałeś skrajnie niemerytoryczne podejście do tematu i bardzo wąskie
patrzenie na rzeczywistość. Można nawet powiedzieć - pokazałeś małą, bądź znikomą
elastyczność dyskusyjną i może także troszkę umysłową.
Jeśli uważasz, że słowo "gówno" jest prostackie to jesteś bardzo... hmm... delikatną
osóbką, badź czepiającą się Bóg wie czego. Możemy o tym słowie pofilozofować jeśli
chcesz. Moim zdaniem słowa "kur**", "ch**", "piz**" owszem należą do prostackich, ale
"gówno" już nie. No chyba, że sam uważasz się za prostaka. Przecież te słowo jest
związane z każdym z nas. Z tego co wiem, nie należy też ogólnie do szerokiego grona
polskich przekleństw. Tu zamykam filozofie na temat zarzutu prostackiego wysławiania
się.

Przytoczone przeze mnie "objawienie się" posłużyło wyłącznie za przykład TWOJEGO
ROZUMOWANIA :) Ta scena nigdy nie miała miejsca w żadnym filmie - jak dobrze kojarze
NMP nie objawiła się Chrystusowi - nie musiała :) Powtarzam, to był przykład, na
którym oparłem Twoje rozumowanie.

Wracając do Symetrii i Twojej krytyki na temat aktorstwa przez pryzmat mimiki - jest
ona BEZPODSTAWNA i PUSTA. Granie minami to nie aktorstwo!! :) Jest wiele przykładów
gdzie aktorzy praktycznie nie mają na swojej twarzy jakiegokolwiek wyrazu emocji czy
ekspresji a jednak mają pełen wachlarz emocji. Tak było w przypadku pana Arka
Detmera. Człowiek choć trochę rozumiejący istotę aktorstwa, zwłaszcza w ówczesnej
sztuce filmowej czy teatralnej zauważył i zmiany w postaci Łukasza, i reakcje na
zmieniające się sytuacje itp... Nie bezpodstawnie dostał za te rolę nagrody,
niebezpodstawnie jest za tę rolę ceniony i niebezpodstawnie, że pozwolę sobię na
nadużycie tego słowa, ma świetny warsztat aktorski. Wierz bądź nie ale Krakowskie
PWST bardzo dobrze przygotowuje do tego zawodu i Arek dobrze wiedział jaka ma być
jego postać :)

I tak na koniec - nie ma takiego czegoś jak brak mimiki. Człowiek posiadając twarz -
ma również mimikę :) Zawsze da się zauważyć zdziwienie, rozczarowanie, wstyd, lęk
itd. Czasy klaunów pokazujących gębą ponad to co aktor ma w sobie już minęły. A nawet
jeśli istnieją jeszcze tacy aktorzy to... ja jako szanujący się odbiorca filmu czy
teatru wychodzę z kina/wychodzę z teatru bo NIE LUBIĘ BYĆ OSZUKIWANY. Tyle.

użytkownik usunięty
sudiyo

Wprost uwielbiam dyskutować z osobami, które na każdym kroku starają się udowodnić, iż przewyższają interlokutora pod każdym względem. Dzięki wielkie za: "pokazałeś małą, bądź znikomą elastyczność dyskusyjną i może także troszkę UMYSŁOWĄ." (wersaliki - moje). Cóż, na tak "światły argument" mogę zareagować jedynie otworzeniem sobie żył. Adijos, kochani!



<<Jeśli uważasz, że słowo "gówno" jest prostackie to jesteś bardzo... hmm... delikatną osóbką, badź czepiającą się Bóg wie czego.>>
<<Z tego co wiem, nie należy też ogólnie do szerokiego grona polskich przekleństw.>>

Polecam: http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=g%F3wno
Jest napisane "wulg."? To teraz pytanko: czy wulgarny język to nie tyle co prostacki? Mnie nie odpowiadaj, bo ja znam odpowiedź.
Tu zamykam "filozofię" (ekhm!) na temat zarzutu prostackiego wysławiania się.
Przy okazji jednak nie omieszkam pogratulować poczucia humoru. Wszak "Przecież te słowo jest związane z każdym z nas." to kolejny "argument", po którym odjęło mi mowę.
Przy okazji: użyj na jakimkolwiek forum (nie-internetowym, chodzi o rzeczywistość substancjalną, a nie wirtualną), wyrażenia: "gówno wiesz o [tu wpisz cokolwiek pasującego do sytuacji]" i poczekaj na reakcję reszty dyskutujących. Może to ci da wyobrażenie o tym, czy takie sformułowanie jest prostackie czy nie jest.



<<Przytoczone przeze mnie "objawienie się" posłużyło wyłącznie za przykład TWOJEGO ROZUMOWANIA :) Ta scena nigdy nie miała miejsca w żadnym filmie - jak dobrze kojarze NMP nie objawiła się Chrystusowi - nie musiała :) Powtarzam, to był przykład, na którym oparłem Twoje rozumowanie.>>

Zrozumiałem za pierwszym razem. Tylko ten przykład wzięty z kosmosu ("ta scena nie miała miejsca w żadnym filmie") był zupełnie nietrafiony. Piszesz o moim rozumowaniu, to dlaczego ja jedynie uśmiecham się z politowaniem, kiedy czytam ten przykład? Wyolbrzymiłeś problem i zarzuciłeś mi, że teraz wszystko powinno być odgrywane z przesadą.
Żeby uniknąć dalszych nieporozumień, proponuję zatrzymać się wyłącznie na "Symetrii".



<<nie ma takiego czegoś jak brak mimiki.>>

"Mimika" to, jak twierdzą encyklopedie, tyle co "ruchy mięśni". Zatem brak ruchów mięśni równa się brak mimiki.



<<Granie minami to nie aktorstwo!! :) Jest wiele przykładów
gdzie aktorzy praktycznie nie mają na swojej twarzy jakiegokolwiek wyrazu emocji czy
ekspresji a jednak mają pełen wachlarz emocji. Tak było w przypadku pana Arka
Detmera. Człowiek choć trochę rozumiejący istotę aktorstwa, zwłaszcza w ówczesnej
sztuce filmowej czy teatralnej zauważył i zmiany w postaci Łukasza, i reakcje na
zmieniające się sytuacje itp...>>

Ja rozumiem, że na grę aktorską składa się wiele elementów, ale chyba nie powiesz, że mimika to coś od aktorstwa odrębnego?!

Zdolność odgrywania oraz wywoływania uczuć to zdolność, którą można osiągnąć m.in. przez odpowiednią mimikę. U Detmera jej brak, choć rolę miał, powtarzam, ambitną. A zresztą - uargumentowałem swoje stanowisko w dwóch pierwszych komentarzach i nie chcę się teraz powtarzać. Mogę teraz powiedzieć tylko tyle, że brak mimiki to nie był jedyny zarzut!

Piszesz: " Jest wiele przykładów gdzie aktorzy praktycznie nie mają na swojej twarzy jakiegokolwiek wyrazu emocji czy ekspresji a jednak mają pełen wachlarz emocji.".
W porządku! Tylko ja nie wiem, o czym konkretnie mówisz. Być może rola nie wymagała tego, czego - MOIM ZDANIEM - wymagała rola od Detmera.

Piszesz: " Człowiek choć trochę rozumiejący istotę aktorstwa, [...] zauważył i zmiany w postaci Łukasza, i reakcje na zmieniające się sytuacje".
Jakie zmiany? Konkrety! Bo to, że wziął udział w zamordowaniu pedofila, zauważyłem. Ale o jakich zmianach mówisz w osobie Arka? Czy zmieniła się gra Detmera? Jego postać przeszła pewną transmutację w filmie, ale tego po osobie Detmera zupełnie nie widać. To jest mój zarzut.

Witaj,wiesz...podobne wrażenie miałem tuż po pierwszym obejrzeniu "Symetrii"Jednak później zauważyłem,że oszczędna gra Detmera jest naprawdę niezła..Tego typu uwagi można by kierować do wielu,nawet wybitnych aktorów,jednak oszczędność gry jest najczęściej postrzegana jako zaleta(Toshiro Mifune,Yul Bryner)Trzeba po prostu być bardzo uważnym ,by nie stracić z oczu wszelkich niuansów gry tego typu aktorów.Pozdrawiam..

użytkownik usunięty
UFOLOG

Dzięki za komentarz, w którym nikt mnie nie poucza i nie stwierdza, że jestem głąbem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał dziękować za coś, co powinno być zjawiskiem naturalnym i powszechnym.

Piszesz o oszczędnej grze - niech będzie, choć moim zdaniem jest za oszczędna ;)

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty

a to moze dla tego ze jestes golabem? nie wiem bo nie czytalem tego calego za nudne,
ogolnie jesli chodzi o aktorstwo to wszystko jest ok, to nie jest pantonima zeby mimika byla najwazniejsza, a i tak najwiecej emocji przekazuje sie oczami nie mimika, to jest wlasnie ciekawe w tej postaci jakby byl z innej bajki, taki 'inny swiat' mi sie podoba ta interpretacja
jak mozesz mowic ze ktos zagral naturalnie a inny nie? siedziales kiedys w areszcie? nie wiem czy naturalnie ale raczej naturalistycznie

ocenił(a) film na 8

To znow ja ;) Zostawiłem ten temat. Nie chciało mi sie wdawac w
bezsensowna dyskusje, ktora jak widac nic nie dawała (pomijam to, ze nie
nazwalem nikogo glabem, ani tez nikogo nie resocjalizowalem. Probowalem
potwierdzic swoja teze i przekonania).

Wiec po krotce, bo naprawde jakoś... nie chce mi się zabierac do
odpisawania bo temat AKTORSTWO to rzecz zbyt rozlegla, zawila, zeby moc
wytoczyc argumenty badz cokolwiek innego w jednym krotkim poscie.

A wiec konczac ten temat (przynajmniej ja koncze)... Co to znaczy mimika
u aktora? Mimika aktorska? Jest takie cos? Niby jest bo jak ma nie
istniec? Z tym, ze aktor tego nie powinien kontrolowac. Jedyny przypadek
kontrolowania mimiki przez aktora to wtedy gdy aktor czuje, ze to co mu
sie dzieje z twarza jest groteskowe, nienaturalne, SZTUCZNE. Mimika jest
uwarunkowana od tego co aktor przezywa w sobie, co przezywa postac,
ktora gra. Mimika, która widzimy na ekranach badz deskach teatralnych
wychodzi z samej postaci. Przykładowo - jeśli aktor wymyslil sobie
postac w SKRAJNEJ sytuacji, ale przyjal ze postac ta przewaznie zawsze
zachowuje zimna krew, jest spokojna, wszystko analizuje, jest
zrownowazona emocjonalnie to przez to nie jest ekspresyjna! Dlaczego
każdy trafiajacy do wiezienia ma sie zachowywac tak samo. Dlaczego ma
miec na twarzy wypisany grubymi liniami strach? A postac grana przez
aktora to stoik? I tu dochodzimy do istoty owczesnego aktorstwa i w
ogole podstawy - grania na kontrascie. Czy nie intrygujace jest gdy
facet trafia w sam srodek gownianej eminencji wieziennej i zachowuje
dziwnie stoicki spokoj? Dlaczego? Co musi miec w sobie? Jest winny?
Niewinny? A teraz przyjmijmy ze jest ta sama sytuacja i postac jest
wystraszona, obgryza paznokcie, krzyczy. Kogo to interesuje?! No mnie
nie. Po chwili to sie znudzi i chce sie wymiotowac. Najprostszym tego
przykladem jest granie postaci homoseksualisty. Po co grac
homoseksualiste machajacego raczka, pijacego szklane z podniesionym
paluszkiem i mowiacego kontr-tenorem? Mnie to nie interesuje! Czy nie
interesujace jest to ze postac homoseksualisty czy to filmowa czy
teatralna na pozor niczym sie nie rozni od normalnego faceta? Na
pozor... To jest wlasnie swietne. Dlatego tez Arek Detmer dostal za to
nagrode. Zagral w sposob naturalny, zgola inny niz bysmy tego z poczatku
oczekiwali. Prownywanie w tym filmie Szyca czy Chyry do Arka pod
wzgledem aktorskim czy jeszcze gorzej - mimicznym - jest moim zdaniem
nie na miejscu. Przeciez kazda z nich to inna postac. INNY CZŁOWIEK. W
innej sytuacji, a wiec inaczej reagujacy na wydarzenia. Arek mysle ze
chcial, zeby jego postac byla wlasnie taka, troche zagadkowa,
intrygujaca, na pozor spokojna. Ale przeciez to ze byl praktycznie przez
caly film dziwnym stoikiem nie oznacza ze w srodku, pod skora tej
postaci sie nie kotlowalo! Ja przynajmniej stawiajac sie w sytuacji i
postaci wykreowanej przez Detmera nie raz czulem takie male dreszcze.

Podsumowujac bo za bardzo sie rozpisalem... Podsumowujac mimike aktora -
zastanowmy sie. Ile razy siedzielismy sami w pokoju, pracy, na studiach
i bylismy np... na cos mocno wkurzeni?? Jeden powie, ze rozwalil szafke
ze zlosci, drugi powie ze pobil Jurka bo juz wszystko go wkurwialo a
trzeci bedzie siedzial na krzesle, patrzyl w jeden punkt i po prostu
bedzie sie w nim kotlowac. Ale nie zrobi nic! Nawet nie ruszy powieka.
Po prostu w nim sie bedzie kotlowac. Byliscie kiedys w opisanej przeze
mnie trzeciej sytuacji? Ja tak.

Pozdrawiam i zycze dobrej nocy.

ocenił(a) film na 8

Aha. Jeszcze jedno. @Sulinar - nie wiem czy o to Ci chodzilo, ale w razie
czego odpowiadam - nie trzeba miec przeszlosci wieziennej by wspaniale,
naturalnie zagrac wieznia. Zgodzisz sie ze mna? Przeciez na tym to polega.
By moc zagrac kogos kim sie nie jest, kim sie nawet nie bylo. Na przyklad
Skazani na Shawshank! Ile tam bylo wysmienitych kreacji wieziennych a
zaloze sie ze wiekszosc z nich nigdy w pierdlu nie siedziala :) Cale piekno
aktorstwa :) A przykladow mozna mnozyc. Swietnie zagranych cpunow,
wspomnianych wyzej homoseksualistow, antychrystow, satanistow czy innych
"ów". Dobra, juz nic nie mowie bo zaraz bedzie, ze sie wymadrzam. A ja chce
tylko przekazac to co sam wiem dzieki szkole, wlasnej pracy i wspanialym
aktorskim belfrom ;)

Pozdrawiam i jeszcze raz spokojnej nocy zycze :)

użytkownik usunięty
sudiyo

Dywagacje na temat: "winny? niewinny?" są nie na miejscu, bo od początku było jasne, iż postać Arka była niesłusznie oskarżona.

Konsensusu nie osiągniemy, ponieważ dla ciebie Arek był postacią intrygującą, dla mnie - irytującą. W żadnym też razie nie pomyślałem o nim jak o kimś "zagadkowym".

Napisałeś: <<Ale przeciez to ze byl praktycznie przez caly film dziwnym stoikiem nie oznacza ze w srodku, pod skora tej
postaci sie nie kotlowalo!>>

Ale to są domniemywania. Na dobrą sprawę o każdej postaci możemy powiedzieć, że w głębi odczuwała inaczej. Tylko... co to za argument?


Co do reszty - inaczej odczuwamy, inaczej zapatrujemy się na różne kwestie. Niech tak będzie; może nawet nie chodzi o to, żeby jeden przeforsował koniecznie swoje zdanie, ale żeby każdy po prostu się wypowiedział.

Rozumiem, że ludzkość to cała paleta postaw. Nie zmienia to jednak faktu, iż gra Arka była dla mnie irytująca i właśnie sztuczna. A zresztą - czy w taki sposób nie da się wybronić jakiejkolwiek postaci z jakiegokolwiek filmu? Wszak zawsze można powiedzieć: każdy zachowuje się w danej sytuacji inaczej.

Pozdrawiam.



sulinar - nie siedziałem w areszcie (jeszcze nie wpadli na mój trop). Ale... jeśli określić grę aktorską w tym filmie może tylko ten, co siedział w areszcie, to czy grę aktorów w "Avatarze" oceniać mogą tylko ci, co zrobili se weekendowy wypad na Pandorę?

Gołąbem ni gołębiem ni koniem nie jestem (w poprzednim wcieleniu byłem mrówkojadem).

Fajnie było z tobą pogadać, ale... weź ty się więcej tu nie wpisuj, co?

ocenił(a) film na 8

"Rozumiem, że ludzkość to cała paleta postaw. Nie zmienia to jednak
faktu, iż gra Arka była dla mnie irytująca i właśnie sztuczna. A zresztą
- czy w taki sposób nie da się wybronić jakiejkolwiek postaci z
jakiegokolwiek filmu? Wszak zawsze można powiedzieć: każdy zachowuje się
w danej sytuacji inaczej."

I wlasnie w tym sie mylisz drogi kolego. Nie da sie wybronic kazdej
postaci! Absolutnie! Wtedy nie bylo by nagrod za aktorskie dokonania.
Nie zebym Ci cos wytykal. Chodzi o to, ze ewidentnie widac czy ktorys
aktor "oszukiwal", grał "sztucznie". To da sie golym okiem zauwazyc.
Powie Ci to kazdy aktor, rezyser. A skoro oni w wiekszosci tego w
postaci Arka nie widzieli... No coz, kazdy ma swoje zdanie i odczucie.
Dla mnie nie bylo to sztuczne. I nikim sie nie sugeruje. Moje wlasne
odczucie. Zagral bardzo wiarygodnie swoja postac i ja mu uwierzylem.
Swoja droga naprawde po takiej szkole ktora ukonczyl Pan Arek i tylu
setkach godzin spedzonych na treningu technik aktorskich czy to
Grotowskiego czy inncyh - naprawde ciezko jest grac sztucznie. A jeszcze
biorac pod uwage "główniacza" w dobrze zapowiadającym sie filmie obok
uznanych juz marek polskiego aktorstwa... Nie potrafie tego wytlumaczyc
inaczej. Po prostu.

P.S.
Żeby była kontra powiem, że nie wierze za grosz KAŻDEMU aktorowi w W11
czy Sedzi Annie Marii Wesolowskiej. Nie wierze wiekszosci w Klanach i
innych Barwach szczescia itd. itp.

Pozdro.

ocenił(a) film na 8
sudiyo

Zgadzam się z sudiyo... również uwarzam ,że epokę kina czarno - białego mamy za sobą i gra aktorska to coś więcej niż mina, którą może odtworzyć każdy pajac... pozdrawiam

użytkownik usunięty
Gra4ve

To teraz niech któryś z dyskutantów wskaże mi, gdzie napisałem, że gra aktorska sprowadza się wyłącznie do miny? Jeśli nigdzie, trafiliście kulą w płot. Pisałem, że gra aktorska to m.in. mimika. Jeśli tej nie ma wcale, to postać dużo traci. Jeden z krytyków napisał, że "twarz to najbardziej fascynująca powierzchnia". Różne epoki mamy za sobą, ale nikt mi nie wmówi, że na twarz nie zwraca się uwagi albo że twarzą aktorzy nie wyrażają całej gamy emocji. Tych emocji u Detmera nie zauważyłem. Miałem wrażenie, że na twarzy ma maskę, która ani drgnie w żadnej sytuacji. To wszystko. Tonacja głosu również pozostawiała wiele do życzenia. Przypominała mi bardziej beznamiętny głos lektora niż głos człowieka, który znalazł się w tak obcej dla siebie sytuacji.

A to, że każdy jest inny i każdy zachowuje się inaczej, to po prostu łopatologia. I jeśli czynić z tego argument, to można tak wybronić każdą postać z każdego filmu. Co ci się tam nie podobało, sudiyo, w "Klanie" czy "Barwach...". Przecież każdy jest inny! (sam widzisz jak głupi to argument)

ocenił(a) film na 8

Klanie i Barwach kazdy jest taki sam :) Tak samo gra, ale wybaczmy serialom. Niech będą jakie są ;)

Nie napisałeś, że gra aktorska sprowadza się wyłącznie do miny, ale przywiązujesz do tego zbyt dużą wagę. Podstawowa sprawa - mimika jest zawsze. Brak reakcji na twarzy też jest mimiką i z czegoś wynika. Nie chce porównywać Arka do Marlona Brando, bo przecież to bez sensu i nie o to chodzi, ale gdyby się przyjżeć to pan Marlon też nie był wylewny na twarzy w swoim najgłośniejszym filmie - a jednak...? Widzisz, bo chodzi o to, że postać grana przez aktora nigdy nie zachowuje się "przez przypadek" (pomijam tu seriale, bądźmy poważni). Co to znaczy? Chodzi o to, że każdy wyraz twarzy bądź jego brak, każdy zmieniony tembr głosu jest uzasadniony poprzez to co postać odczuwa, jaka jest. Pan Arek zbudował taką a nie inną postać. Albo to kupujemy i przyglądamy się, próbujemy rozgryść "dlaczego", albo nie kupujemy i sprawa zamknięta - film do szafy. Patrzysz na aktorstwo ze złej strony tak mi się zdaje. Tu nie chodzi o technike mimiczną, czy melodie w glosie - chodzi o to co postać chce nam powiedzieć reagując w taki a nie inny sposób. To nie musi być wcale takie złe ;) Taki szybki przykład na koniec - człowiek może być zły i mieć zacisnięte wargi, przymrużone oczy, ale może być NA POZÓR wesoły, normalny. I nie zmienia to faktu, że cały czas ma w sobie wkurw, no nie? Swoją drogą bardziej bałbym się wielkiego kolesia, który patrzy na mnie z wyraźnym szczęsciem w oczach choć i tak wiem, że zaraz mnie zaj***, niż napuszonego pawiana, który dyszy i POKAZUJE jak bardzo jest zły :)

użytkownik usunięty
sudiyo

W porządku. Ale mi chodzi o to, że postać odgrywana przez Detmera jest non stop taka sama. Niezależnie od wszystkiego. Gdyby był roześmiany cały czas, być może (podkreślam: być może) też bym robił z tego zarzut. Może rzeczywiście się nie znam, ale wydaje mi się, że kreacja Detmera dawała duże pole do popisu. A ja widziałem tylko człowieka, który znajduje się w stanie zaawansowanego marazmu.

Zbyt dużą wagę? Nie wydaje mi się. Twarz jest chyba tą rzeczą, na którą w większości filmów patrzy się najwięcej. Siłą rzeczy. Nie chcę wypisywać banałów o tym, jak bardzo twarz dla Innego (człowieka) jest ważna i jak wiele Innemu mówi.

Odpowiadałem już, że "mimika" to "ruchy mięśni". Brak ruchów mięśni równa się brak mimiki. Mam wrażenie, że dla ciebie mimika jest synonimem twarzy. To błąd.

Marlon w swoim najgłośniejszym filmie? W "Tramwaju..." to dopiero dał popis mimiki! A na poważnie: chodzi o "Na nadbrzeżach"? Postać Marlona była tam nieco porywcza i rzeczywiście na mimikę nie zwracałem aż takiej uwagi (nadrobił gestykulacją). Ale przypominam sobie, że i uśmiechnąć się potrafił. A w "Symetrii" Detmer snuł się jak cień. Cichy, apatyczny - słowem: nul.

Skoro już zacząłeś ten temat: co w takim razie, wg ciebie, próbował nam przekazać Detmer? Dlaczego zagrał tak, a nie inaczej?

ocenił(a) film na 8

Uważasz, że w "Symetrii" pan Detmer nie używał mięsni twarzy? Musiałby mieć twarz z betonu. Nie da rady nie ruszać mięsniami twarzy przez np. cały czas trwania filmu ;) Zresztą - mimika NIE jest istotą aktorstwa i nie świadczy o ambitnym podejściu do tworzenia postaci.

Kurcze, mi się wydawało, że najgłośniejszy film z Marlonem to jednak "Ojciec Chrzestny" ale skarbnicą filmów nie jestem, toteż nie wiem.

Dlaczego zagrał tak a nie inaczej? Nie mogę Ci tak naprawdę odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko domniemywać. Spytaj Arka, nie mnie - mi się ta kreacja podobała. Mogę Ci nawet maila podać :) Jestem pewien, że zdziwiłbyś się (i ja również) jakby przedstawił bardzo dokładny cały szkielet, wypełnienie postaci itd.
A już tak odchodząc od tematu lekko - dobra sztuka to taka, która zmusza do dyskusji i wzbudza jakieś kontrowersje czy to na plus czy na minus ;) Miło podyskutować.

użytkownik usunięty
sudiyo

Ja właśnie miałem wrażenie, że miał twarz z betonu. Napisałem wcześniej, że wyglądał, jakby miał maskę założoną.
Pisałem, że kiedy mówił poruszał mięśniami ;) A na poważnie: będziemy się licytować o wielkości ruchów mięśni? ;)
Zarzut jest jasny: nie zmienił się na twarzy w żadnej sytuacji. Ale nie tylko o twarz chodzi. Ja w ogóle żadnej zmiany emocji u niego nie wyczytałem. Na twarz patrzałem najwięcej (jak każdy chyba), ale to samo można powiedzieć o całym Arku. Zdolność odgrywania i wywoływaniu uczuć - na zero. Takie wrażenie odniosłem.

No, ja też skarbnicą filmów nie jestem. Możliwe, że najgłośniejszy film to "Ojciec Chrzestny". Cóż, rola Brando wymagała tam takiego zrównoważonego zachowania, więc ten przykład jest zupełnie nietrafiony. Pisałem przecież już z dziesięć razy, że kreacja Detmera dawała duże pole do popisu.

Nie możesz mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zagrał tak a nie inaczej? Sam stwierdziłeś, że patrzę na aktorstwo ze złej strony i że chodzi o to, co postać chciała nam pokazać grając w ten, a nie inny sposób. A teraz się okazuje, że sam nie masz pomysłu. Może więc to ty patrzysz na aktorstwo ze złej strony? Maila chcesz podać? To jest twój kolega, znajomy? Dlatego go bronisz?

ocenił(a) film na 8

A według mnie zagrał bardzo dobrze. Masz rację,że było mało mimiki aktora jednak to pozwoliło mi stwierdzić jakim Łukasz jest człowiekiem. To nie był cwaniak czy git, taki jak bohater Szyca, ale zagubiony, nie wiedzący dokładnie co się wokół niego dzieje człowiek. Mylisz się twierdząc, że w filmie aktor nie odegrał dobrze swojej metamorfozy... jak nie? Ja cały czas czułam, że jest bardziej zdenerwowany, próbuje się uwolnić z tej skorupy, którą narzucił na niego sąd, czuje wielkie rozżalenie, że nie może nic zrobić.
Co do przemiany... na pewno jest możliwa. To można nawet zauważyć w szkołach: gdy wpadamy w tzw. "złe towarzystwo" zachowujemy się inaczej, jesteśmy bardziej agresywni. Tak jak Łukasz, który odczuł to nawet bardziej, bo przecież przebywał z tymi osobami przez cały czas. On nie był silny, był słaby. W dodatku trochę nieśmiały, wydawało się, że samotny. Takie osoby szybciej ulegają naciskowi społeczeństwa,zmieniają swoje dotychczasowe przyzwyczajenia.

ocenił(a) film na 8
LadyCzikita

Hmmm... napisałam kilka razy coś w stylu mylisz się, czy coś... no w sumie każdy ma swoje zdanie i inni nie mają prawa mówić, pisać, że się mylisz, bo ocena sztuki jest pojęciem szerokim... każdy ją odbiera i ocenia według własnych kryteriów. A głąbem (jak to napisał ktoś wcześniej) nie jesteś... ;D stwierdzam to po twoich wypowiedziach.
Przepraszam za błędy stylistyczne, ale tak mi się chcę spać, że nie mam zamiaru czytać mojego tekstu jeszcze raz xD

ocenił(a) film na 10

chłopie przecież Łukasz od razu jak wchodził do pierdla to powiedział, że nie jest frajerem więc od początku do końca się nie bał :P