Mam problem, być może źle zinterpretowałem odsiadkę Dawida (ten wykładowca). Zrozumiałem, że jakiś facet, wszedł do jego domu, rzucił się na żone, a później wykorzystał jego córkę, Później Dawid zabił go. Proszę o pomoc, ponieważ cały czas mnie to dręczy czy tak było.
rzeczywiscie Dawid mówi "świeżakowi" o zgwałconym dziecku, ale w innym kontekście. Nie zabijaj (jak mam nie zabić jak zgwałcili mi żonę), ale i czcij ojca swego (jak mam czcić ojca, który mnie zgwałcił...).
"Świeżak: A ja za co siedzę - gdzie tu jest logika?
Dawid: A co ma myśleć dziewczynka, którą zgwałcił ojciec? Co dla niej znaczy czcij ojca swego? Dla niej też kończy się logika"