Hipokryzja, hipokryzja, hipokryzja. Niby chcą współpracować z Iranem, ale ucywilizować go nie chcą. Niby mają czyste rączki, niby działają legalnie, niby rząd sie nie miesza, niby nie ma powiązań między terroystami a kontrahentami amerykańskimi, niby niby. A wszystko to odkrywa Clooney, i puszcza farbę, niby go degraduja, ale pozwalają mu na kolejne kroki, i tak do samego końca filmu, wszystko niby niby. Film uderza w Ameryke i ich rząd, pokazuje zakłamanię i obłudę legalnie działających firm naftowych, powiązanych z rządem amerykańskim i monarchią arabską, wszystko w imię ropy nafotwej, która nosi tu znamie religii, o nią wojna się juz zaczyna toczyć. Mocne kino, wiele wątków pobocznych, można sie w pewnytm moemncie pogubic, na szcześćie w finale wszystko wiadomo. Clooney - gra skromnie, mało mówi dużo robi, Bravo!
Ucywilizować? Już próbowano "ucywilizować" Iran na swoją modłę i skończyło się to rewolucją. Filmu jeszcze nie widziałam, ale z opisów widzę, że nic nowego nie ma - jeśli się zna historię Iranu.
Nie oglądają a komentują. A historię Iranu to chyba znasz z mediów i pseudo filmów.
Raczej ze wspomnień samych Irańczyków i prac naukowych. Wiesz, niektórzy jeszcze czytają coś więcej poza prasą.
Amerykanie lubią ponowne odkrycia Ameryki i łatwo ich zaskoczyć, więc dla nich ten film może być czym zaskakującym czy szokującym. Ale jak się zna temat i film nie zaszokuje, to obawiam się, że nic ciekawego nie zostanie. Może się mylę, ale opinie w stylu sainta utwierdzają mnie w takim przekonaniu.