Uważam, że Syriana to bardzo dobry film, można by o nim dyskutować w wielu
aspektach, zwłaszcza, że pokazane w nim problemy od czasu jego powstania tylko się
nasiliły. Ale dzisiaj naszła mnie refleksja związana ze szkołą koraniczną.

Dzieciaki były biedne, oni i rodzice potracili pracę. Siedzieli w ciepłym, napełniali brzuszki
i słuchali z coraz większą uwagą. Jak to się skończyło? Kto oglądał film, ten wie. Co
mnie uderzyło, że dzisiejsza zachodnia propaganda niewiele się od tego różni. Młode
pokolenie ciągle jest nabierane na ten sam numer.

Oni byli głodni, to dostali jagnięcinę i ryż, czy co oni tam jedzą, zostali oswojeni jak za
przeproszeniem psy i karmiący stał się autorytetem w każdej dziedzinie. Dzisiejsze
nastolatki - i nie tylko - też dostają te swoje ajfony, fejsbuki, tablety, a w zamian można im
wpakować do główek każdą bzdurkę, nakarmić obrazem świata, jaki tylko chce się im
wpoić - na pewno nie tym prawdziwym.

A potem oglądają ten film i nawet nie wiedzą, że w pewnym sensie na siebie patrzą. I w
ogóle może jakiś wybuch w końcu, bo coś nudna się ta Syriana zaczyna robić... Tak... :)