Konkretnie Monice i Tonikowi. Nie wyszła Ameryka, opieka nad dziećmi Daszy, ciotka zmarła a dom
poszedł do rozbiórki. Na domiar złego ona wróciła a jego nie ma. W tym filmie nic nie poszło po myśli
bohaterów. Twórcy nie zastosowali żadnego triku na pocieszenie, czegoś co mogło by być nadzieją na
przyszłość, czymś co nadaje sens życiu. A i tak Monika się uśmiecha widząc bawiących się chłopców.
Chyba po raz pierwszy mogę powiedzieć, że scenariusz był realistyczny. Nie ma w nim nic co mogło by
wydawać się zbyt naiwne czy niewiarygodne. Cholera wychodzi na to, że świat jest do dupy a filmy,
nawet te dobre to tylko bajki podtrzymujące iluzję o tym, że życie ma jakiś sens... Takie moje dziwne
przemyślenia po tym dziwnym filmie, który nikogo nie pozostawia obojętnym :)