temat i pomysł dobre, jednak wykonanie, jak to często bywa w polskich filmach, już zdecydowanie gorsze.
Wypunktuję żenujące fragmenty:
- postać grana przez Katarzynę Figurę irytuje na każdym kroku: "Teriza", "Siur", "Profesore", eksponowanie biustu;
- goła d*pa Zamachowskiego;
- Linda kneblowany własną skarpetą;
- Olbrychski i jego "I'm flying";
- Pazura relacjonujący jakąś paradę/festyn swojej rodzinie - ta scena była zwyczajnie zbyt długa;
- narzeczony onanizujący się podczas oglądania Figury w stroju św. Mikołaja (!);
- Linda, a właściwie jego duch, prowadzony przez czarnego aniołka (!) i później ta scena jak biega ze swoją rodziną wokół choinki, śpiewając "We wish you a merry Christmas";
- przydługie nagranie Zamachowskiego dla rodziny z okazji Wigilii - 6 (!) dzieci, żeby tylko nachalnie usiłować zagrać na emocjach widza;
- zbliżenie Figury i Lindy;
- sceny z czarną prostytutką były sztywne, sztuczne i nic nie wnoszące do fabuły; jeszcze to jej "opakowanie" jako prezent dla Panka.
Było też parę dobrych, nawet bardzo dobrych fragmentów jak np. "przemowa" Lindy o polskich mordach, scena z alfonsem i jego córką, rozmowa Azbesta z Profesorem o sprzedaniu nerki, rozmowa Lindy z synem. Atmosfera filmu jest dobra i skutecznie oddaje dramat emigrantów, ale wspomniane wcześniej żenujące fragmenty nie pozwalają odbierać tego filmu całkowicie poważnie. Mógłby być dobry, przejmujący dramat; w mojej opinii jest to taki sobie film ze zmarnowanym potencjałem.