to ironia była ziomuś, cytat z "chłopaki nie płaczą"
https://www.youtube.com/watch?v=yhkE2sYoHoE
Ja też nie byłem a w pełni rozumiem film. Co więcej, tak nie jest tylko z Polakami w USA ale i Niemczech, Wielkiej Brytanii itd. tam gdzie wielkie skupiska, tam też i polskie slumsy. Polaka docenią jako Majstra albo robola ale żeby się wybić trzeba kombinować (nie koniecznie z dragami jak w filmie ale też)
Ja mieszkam wiele lat w Norwegii, ale takich ludzi nie spotkalam. Może bardzo nieliczne jednostki, ale tutaj głównie kojarzę wśród mniejszości polskiej porządnych, normalnych i ciężko pracujących ludzi, bardzo różnej profesji, od lekarzy po tzw. "roboli". Ale dodam, że nie mieszkam w stolicy, to moze mieć znaczenie.
Ja byłem w stolicy na wyjeździe wakacyjnym i każdy swój kontakt z Polskiem wspominam raczej nieprzyjemnie. Kilkukrotnie widziałem po jednym czy dwu panów, głównie w okolicy większych przystanków albo w transporcie publicznym. W zdecydowanej większości wyglądali naprawdę bardzo niechlujnie - w Polsce takowych raczej nie widuję. Pachniało od nich potem i oparami strawionego alkoholu. Raz było ich kilku, w pociągu. Rozmawiali i zachowywali się głośno, odmieniając na rozmaite sposoby popularne polskie przekleństwa. Wyglądali na takich, z którymi dla własnego bezpieczeństwa warto unikać interakcji.
Raz natrafiłem w sklepie na stosunkowo młodą parkę, komunikującą się po polsku z głośnością na pograniczu szeptu. Postanowiłem zapytać o jakąś sprawę związaną z taryfami biletowymi, ale gdy podszedłem i zacząłem artykułować pytanie, nagle zakończyli rozmowę między sobą i przemieszczali się dalej, ślepo spoglądając w jakieś miejsce. Gdyby nie to, że zamilkli gdy podchodziłem, spokojnie mogłem poczuć się jak duch. Raz jedyny w życiu coś takiego mi się zdarzyło. Jeszcze przez jakiś czas zastanawiałem się czy coś ze mną było nie tak czy jednak z nimi. :)