Hmmm, jest to druga część tzw. "trylogii z New Jersey" i muszę powiedzieć, że nie jest ani tak mądra jak "W pogoni za Amy" ani tak śmieszna jak "Clerks". Ale ten film ma coś w sobie. Jest zabawny i chociaż kwalifikuje się do kategorii "film młodzieżowy" to jest bardziej inteligentny niż produkcje typu "Zakochana złośnica" (bleee..). Poza tym bardzo polubiłam postać drugo- a może nawet trzecioplanową, niejakiego Willama, bo mam taki sam problem jak on...
Moje zdanie mniej więcej podobne. Dodam może tyle, że o ile "wątek romantyczny" jest poprowadzony całkiem sprawnie a obie panie milutkie, to już wszystko związane z Jayem i Cichym Bobem jest zwyczajnie prymitywne i Ci dwaj są akurat w filmie idealnie zbędni. Podobnie rozmowa Brodiego ze Stanem Lee mimo usilnych starań nie wywołała na mojej twarzy uśmiechu. Innymi słowy - Smith za bardzo starał się być zabawny, żeby wyszło mu to dobrze. Niedawno obejrzałem ponownie i nawet żałuję. Kiedy miałem 15 lat zrobił na mnie dużo lepsze wrażenie. Byłby najsłabszy z całego "pięcioksięgu" gdyby nie część ostatnia.