Tym razem niezbyt udana. Mimo znakomitej obsady i utalentowanego reżysera, nie wyszedł specjalnie interesujący pastisz westernu. Za dużo tu klisz, wszystko jest wtórne, brakuje filmowi świeżości. Raimi niepotrzebnie postawił na efekciarstwo, zapominając o interesujacej fabule. Najciekawiej wypadł tu grany przez Crowe`a ksiądz, ale i dla niego nie wystarczyło miejsca, by rozwinąć jego wątek. No i w ogóle pomysł z obsadzeniem Stone w roli rewolwerowaca nie jest zbyt fortunny - mimo że miała to być jedna z niespodzianek szydzących z kanonu.
Nudnawe, przewidywalne, jedynie kilka montażowych zabiegów może się podobać. Jak dla mnie to za mało na dobry pastisz.