7,0 1,2 tys. ocen
7,0 10 1 1230
Tôkyô!
powrót do forum filmu Tôkyô!

UWAGA!

ocenił(a) film na 2

Nie sugerujcie się plakatem i tytułem. To nie jest Tokio, to zbiór 3 popieprzonych, surrealistycznych nowelek, których fabuła mogłaby się dziać w każdym innym mieście. Zainspirowane Tokio? Niby gdzie?
Ten film jest jak sztuka nowoczesna - beznadzieja, ale nikt nie wychyli się z krytyką, bo zostanie oskarżony o "nierozumienie sztuki".
Mimo wszystko ostatnia historyjka jeszcze w miarę czytelnie nawiązująca do problemów Tokyo i fajnie skomponowana, za to daję tę 2. Jeśli oglądać tylko tę część, byłaby 7, pierwsze 2 dobijają jednak ten film, czy może raczej performance.
Szczególnie uczulam wielbicieli kina azjatyckiego i Japonii - jeśli chcecie poczuć Tokio, jego tętno, wielkomiejskość - w tym filmie tego absolutnie nie ma.

ocenił(a) film na 9
kaspric

Brak inspiracji wielkim miastem? Jak to? Padło na Tokio, ponieważ akurat tam realizowano pomysł (pewnie też nie bez powodu). Trudno jednak nie zauważyć dlaczego chodziło o wielkie miasto...
1. Opowieść o parze? - Ambicje i presja posiadania ich, aby cokolwiek znaczyć dla innych.
2. Opowieść o szaleńcu? - Tej akurat nie obejrzałam, ponieważ nie znalazłam jej w żadnym z języków, które znam. Jaka szkoda... Spodziewam się jednak czegoś w rodzaju presji nie wychylania się i spełniania norm... To jednak strzał w ciemno.
3. Opowieść o samotniku? - Im więcej ludzi, tym większa samotność, toteż im większe miasto, tym większa liczba osób mieści się w tych ośmiu procentach ludzi cierpiących na fobię społeczną. Przy tym agorafobia i natręctwa... Bohater mógł mieć nawet Aspergera... W czym jednak sęk? Samotność człowieka w tłumie - zarazem sama w sobie, jak i jako główna przyczyna coraz częstszych występowań chorób psychicznych.
Można tam "poczuć Tokio", jednak nie w ten sposób, w jaki by się chciało. "Jego tętno" i "wielkomiejskość" są w tych filmach przytłaczające, przygnębiające, absurdalnie... trudne do zaakceptowania. Człowiek wolałby nałykać się żyletek, niż tak widzieć społeczeństwo, a jednak... coraz większa liczba osób tak je właśnie widzi. Należy tylko spojrzeć przez metafory, a nie na metafory.
To, którą z tych trzech opowieści się wyróżni, zależy od człowieka, ponieważ każda nawiązuje do innego tematu i dotyka inną wrażliwość. Nic dziwnego, skoro autorów również było trzech.
Zatem, co właściwie chcę powiedzieć... "Nie sugerować się plakatem i tytułem"? Zależy jaką jest się osobą. Jedni mogą spodziewać się typowego (stereo-typowego) obrazu Tokio i po obejrzeniu filmu przeżyć zawód, a inni już na pierwszy rzut oka widzą smutek w tych kolorowych, świecących, zapchanych pustkach ulicznych neonów...

ocenił(a) film na 2
zlotodziob

Polecam najpierw obejrzeć 2-gą część.
Nie napisałem "brak inspiracji wielkim miastem", a konkretnie Tokio - tę widać tylko w ostatniej, skądinąd dobrej, noweli. 2 pierwsze - sory, nawiązują do globalnych problemów i mogą się dziać w każdym innym mieście, to bardziej surrealistyczny performance, konkretnych nawiązań do wyjątkowości Tokio brak. Swoją drogą chyba brakuje tutaj surrealizmu w gatunkach.
I Tokio nie musi być stereotypowo-fajne, na szybko przychodzi mi na myśl "Tokyo gomi onna" czy "Tokyo.Sora", ciężkie i przygnębiające, o problemach ludzi przytłoczonych miastem, jednak mocno osadzonye w tych konkretnych realiach. Oczywiście, ciężko porównać filmy w zupełnie różnych konwencjach, niemniej w przypadku Tokyo! odniosłem wrażenie, że właśnie Gondry i szczególnie Carax podeszli do Tokio stereotypowo, bez wyczucia miasta. Jakby przyjechali tam na tydzień z gotowym scenariuszem ("Tokio, to nakręcę o ...") i planem kolejnych zdjęć, z przygotowaną wcześniej formą.
"inni już na pierwszy rzut oka widzą smutek w tych kolorowych, świecących, zapchanych pustkach ulicznych neonów..." oj już bez przesady ;)

ocenił(a) film na 8
kaspric

Hikikomori to zjawisko, które jest typowo japońskie. Historia kanibala oparta jest luźno na faktach.
Skoro to są japońskie historie, a zdjęcia były zrobione w Tokyo, to nic dziwnego że film ma taki tytuł.